„O tyle poprawicie dusze Wasze o ile poprawicie prawa Wasze”. – pisał Adam Mickiewicz. Wieszcza cytował prezydent Aleksander Kwaśniewski, gdy rekomendował Zgromadzeniu Narodowemu nową Konstytucję 2 kwietnia 1997 roku. (…) W tak niezwykłym momencie, jak ten, który teraz przeżywamy można nawiązując do Adama Mickiewicza, powiedzieć: "o tyle poprawicie dusze wasze, o ile poprawicie prawa wasze". Niestety prawa są złe, a dusze to wykorzystują…
Przepis mówiący, iż obowiązki prezydenta w razie jego śmierci, bądź niemożności sprawowania urzędu przejmuje Marszałek Sejmu jest problematyczny tak samo, jak i cała Ustawa Zasadnicza, co najmniej w kilku miejscach.
Po pierwsze – prowadzi do dwuznaczności kompetencyjnej, swoistego konfliktu interesów. Marszałek Sejmu jest najwyższym reprezentantem władzy ustawodawczej, a przejmuje obowiązki władzy, w jakimś stopniu wykonawczej. Sam opracowuje ustawy, głosuje za nimi, kontroluje cały proces legislacyjny, a później te ustawy podpisuje, bądź wetuje… Jest tu wyraźna dwuznaczność, kompetencyjny konflikt.
Po drugie (i co bardziej istotne) – Marszałek nie posiada żadnego mandatu społecznego, aby pełnić obowiązki prezydenta. To nie jego wyborcy obdarzyli zaufaniem (wybrali), ani bezpośrednio, ani w związku z wyborem Głowy Państwa. Nie ma zatem również i moralnego mandatu do podejmowania decyzji, zwłaszcza tych istotnych, ważnych, priorytetowych.
Po trzecie (i najistotniejsze) – zaprzecza to zasadzie reprezentatywności. Otóż w praktyce politycznej może się zdarzyć (i tak jest w obecnej sytuacji), że Marszałek Sejmu wywodzi się z innego obozu politycznego niż zmarły lub nie mogący piastować swojego urzędu prezydent. Wtedy mamy problem, gdyż cześć wyborców (i to w dodatku jeszcze ta większa, ta która dokonała wyboru prezydenta) zostaje w takiej sytuacji pozbawiona własnej reprezentacji.
Tak więc – problem nie leży tylko w sferze przymiotów osobowych, norm i zasad indywidualnych, ale przede wszystkim w obiektywnej sferze prawa. Politycy zazwyczaj są aroganccy, partyjni, partykularni. Nie tylko Komorowski…. Nie tylko Ci z PO, lecz też wielu innych. W SLD też. I w PiS-e też. Nie można ograniczać dyskusji jedynie do czynnika ludzkiego.
Gdyby istniał w Polsce dobry obyczaj polityczny, to pewnie byłby on w stanie neutralizować ułomności prawa. Niestety nie istnieje.
W tej sytuacji należałoby się poważnie zastanowić nad ustanowieniem funkcji wiceprezydenta (wprowadzeniem odpowiedniego zapisu do Konstytucji), podobnie jak jest w Stanach Zjednoczonych. Zabezpieczyłoby to Państwo na wypadek okoliczności analogicznych do katastrofy w Smoleńsku, a także sprawiło, że ustrój stałby się bardziej sprawny, przejrzysty, czytelny, a kwestia ewentualnego zastępstwa prezydenta – logiczna, oczywista, a przede wszystkim wyposażona w mandat wyborców. I ten temat polecam Państwu pod rozwagę. Proszę o merytoryczne wypowiedzi, za co z góry dziękuję!
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka