W 2005 roku PiS odniósł podwójne zwycięstwo z PO, bo zamienił wybory w plebiscyt na korzystnych dla siebie warunkach. Górę wzięła „Polska solidarna” i IV RP. Dwa lata później plebiscyt urządziła Platforma. Zwyciężył liberalny sen o Irlandii i strach przed IV RP. A jak będzie tym razem?
Obydwie partię zachcą zapewne zamienić wybory prezydenckie w plebiscyt. Platforma dokona projekcji czarno białego obrazu rzeczywistości, w którym występować będą demony i egzorcyści. Z jednej strony Jarosław Kaczyński ukazywany będzie jako demon, człowiek idący do władzy po trupach, a z drugiej Bronisław Komorowski, jako walczący z upiorami egzorcysta. Obydwie partie są (jak na razie) zainteresowane dzieleniem Narodu, a nie łączeniem, szukaniem różnic, a nie wartości wspólnych. Taka taktyka koncentruje wokół nich wyborców.
W czarnobiałej konwencji świata większe szanse na osiągnięcie zwycięstwa ma zawsze Platforma Obywatelska, gdyż to właśnie ona dzięki skutecznemu pr.-owi i przewadze w mainstreamowych mediach jawi się, jako ta cześć biała, jako „jasna strona mocy”. Dlatego stratedzy PO będą się starali za wszelką cenę uczynić z wyborów prezydenckich "referendum" w sprawie proklamacji IV RP, zagrać na emocjach negatywnych, odwołać się do społecznych irracjonalnych lęków. Piosenka „Jarek, Jarek” Wojewódzkiego i Figurskiego wpisuje się w ten scenariusz, choć pewnie nie powstała na zamówienie PO. Swoją drogą PiS mógłby odpowiedzieć starym utworem „Kobranocki” – „kochałem Cię, jak Irlandię”. To byłby dopiero przebój…
Jarosław Kaczyński jeżeli chce myśleć o zwycięstwie musi przełamać niekorzystną dla siebie polaryzację obrazu. Przenieść ją na inny poziom. Zmienić percepcję społeczną. Zmienić kontrasty kampanii… na przykład na merytoryczne.
Szansą dla PiS-u jest uczynienie z wyborów prezydenckich "referendum" w sprawie likwidacji urzędu prezydenckiego. Przy czym PiS ma być tą właśnie stroną debaty publicznej, która opowiada się za jego utrzymaniem, a nawet wzmocnieniem. Jarosław Kaczyński pasuje jedynie do prezydentury silnej, Bronisław Komorowski – wprost przeciwni – do słabej. Jarosław Kaczyński musi pokazać się, jako prezydent silny, a Komorowskiemu narzucić wizerunek – „tego od żyrandoli”. Odtwarzanie w spotach telewizyjnych archiwalnych wypowiedzi premiera Donalda Tuska o pałacu i żyrandolach zapewne w tym wydatnie pomorze.
Wybory prezydenckie wygra ten kandydat, który urządzi z nich korzystny dla siebie plebiscyt. Taki, w którym będzie się lepiej czuł. Który narzuci swoją dyskusję. Swój sposób gry.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka