Kurier z Munster Kurier z Munster
65
BLOG

Polityków wybierają wyborcy, mężów stanu wybiera Bóg

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 20

 

Oczy polskiej opinii publicznej zwrócone są na Jarosława Kaczyńskiego. Jego miejsce w historii Rzeczpospolitej jest ciągle sprawą otwartą. Piotr Skwieciński powiedział niedawno, iż marzeniem lidera PiS-u była zawsze funkcja długoletniego premiera. Być może jednak los widzi go w innej roli.

Niewiadomo, jak potoczyłaby się przyszłość Ronalda Regana, gdyby udało mu się zrobić oszołamiającą karierę aktorską. Pewnie miałby wmurowaną swoją gwiazdę w alei sław Hollywood, w chodniku przebiegającym wzdłuż Hollywood Boulevard, ale czy miałby swoje pomniki, ulice i place w różnych miastach świata…? Pierwsze kroki polityczne stawiał w środowiskach Partii Demokratycznej. Czy jednak Partia Demokratyczna udzieliłaby mu nominacji w wyborach na urząd czterdziestego prezydenta Stanów Zjednoczonych? Ktoś pokierował jego karierą w tak niezwykły, nieprawdopodobny sposób.

Pan Bóg ma wobec ludzi swoje plany – ta myśl przewija się i przez biblię, i przez historię, i przez życie codzienne. W polityce (jeżeli chce się być oczywiście politykiem wielkim) też trzeba mieć powołanie. Głosy wyborców każdy polityk może zdobyć. „Głos historii” zdobywają jednak tylko Ci, którzy posiadają dalekosiężną wizję przyszłości i poczucie misji. Pan Bóg zsyła takich ludzi na trudne czasy. Przed nimi stawia najtrudniejsze wyzwania.

Trudne czasy wymagają wielkich ludzi. I zawsze w ciężkich okresach tacy ludzie przychodzą. Niejednokrotnie nawet nie wiadomo skąd się biorą.

Charles de Gaulle wydał sprzeczną z francuską doktryną wojskową pracę "Vers l'armée du métier", wcześniej popadł w konflikt z marszałkiem Philipem Pétainem. W lipcu 1940 roku sąd wojskowy w Tuluzie skazał go na cztery lata wiezienia, a miesiąc później w Clermont-Ferrand wydano na niego wyrok śmierci za rzekomą zdradę stanu. Historia Francji chciała jednak inaczej – powierzyła mu rolę bohatera.

Jak niezwykłe są biografie wielkich ludzi w polityce, ale nie tylko – pokazuje choćby przykład Karola Wojtyły. Chciał być poetą. Poszedł studiować polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nie wiadomo jakby potoczyły się jego losy, gdyby nie wybuch II wojny światowej. Nominacji na metropolitę krakowskiego udzieliła mu (jak żartują niektórzy złośliwcy, a na poważnie mówi o tym gen. Wojciech Jaruzelski) – sama PZPR. Musiał umrzeć Jan Paweł I, aby Karol Wojtyła mógł się stać Janem Pawłem II.

Polityków wybierają wyborcy, ale mężów stanu wybiera Bóg... Pan Bóg powołuje. Wielki kryzys ekonomiczny w USA otworzył przed Franklinem Delano Rooseveltem drogę do prezydentury Stanów Zjednoczonych i realizacji wiekopomnego programu „New Deal”, w którym postulaty sprawiedliwości społecznej zostały połączone z hasłami walki z korupcją. Następnie amerykański prezydent stał się jednym z tych, którzy rozstrzygnęli o losach II wojny światowej i przyszłości świata.

Wielkiej polityki nie da uprawiać się bez wizji. Henry Kissinger mawiał zawsze, że najlepsza polityka to polityka realna, ale bez wizji nie ma żadnej polityki, a już tym bardziej realnej...

Stąd i politycy muszą mieć wizję. Patrząc na polską scenę polityczną na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat można wskazać tylko jednego polityka, który taką wizję posiada. Można się z nim oczywiście zgadzać albo nie, ale faktu posiadania wizji odmówić mu nie sposób. Sprawiedliwa, obiektywna ocena tego nie zignoruje.

Jest też w polskiej rzeczywistości politycznej tylko jeden polityk, który od początku przemian, od 1989 roku – głosi te same idee, prezentuje ten sam program, wyznaje te same wartości. Wszyscy inni, w większym lub mniejszym stopniu modyfikowali swoje poglądy.

Jarosław Kaczyński zawsze koncentrował się na zagadnieniach realnych, a nie symbolicznych, a jeżeli na tych drugich to w ścisłym związku z tymi pierwszymi i dla ich realizacji. Chciał posiadać realne instrumenty uprawiania polityki i realny wpływ na bieg wydarzeń – prerogatywy, a nie „żyrandole”. Kreować rzeczywistość społeczną. Dlatego Jarosław Kaczyński zawsze zabiegał o funkcję premiera, nigdy zaś prezydenta. Jak powiedział niedawno Piotr Skwieciński, publicysta „Rzeczpospolitej” – „długoletniego premiera”.

Być może jednak koncepcja polityczna Jarosława Kaczyńskiego będzie musiała się zrealizować w ramach urzędu prezydenckiego. Wbrew tem co mówią niektórzy eksperci Polska nie potrzebuje najbardziej systemu kanclerskiego, a poukładanego, czytelnego systemu prezydenckiego. A Jarosław Kaczyński do takiej roli (po części) pasuje. Posiada predyspozycje, aby być prezydentem silnym, charyzmatycznym, z wizją, wizjonerem, choć z drugiej strony brakuje mu obycia i koncyliacyjności. Z całą pewnością byłby jednak prezydentem silnym, realizującym realną politykę.

W polityce czasami jest tak, że osoby przez długie lata publicznie deprecjonowane stają się później mężami stanu. Ironia lubi radykalnie odmienić bieg politycznych procesów. Rozdział najnowszej historii Polski pod tytułem Jarosław Kaczyński jest jeszcze ciągle nie do końca  zapisany. Przyszłość nadal stoi przed nim otworem. Można się zastanawiać jaki sens miała katastrofa w Smoleńsku? Prowadzić długie dywagacje nad jej znaczeniem symbolicznym, czy politycznym. Życie z pewnością nam na to pytanie odpowie. Być może Bóg dokonał właśnie swojego wyboru...

 

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka