Oszołomem może być tylko ktoś o prawicowych poglądach. Nawet, gdy jest to konserwatywny idealista o dużych walorach intelektualnych, trzeźwym, realnym spojrzeniu na świat – będzie uważany za oszołoma. Cenckiewicz i Gontarczyk to oszołomy, prof. Krasnodębski – oszołom, redaktor Wildstein – oszołom. Palikot zaś to nie oszołom. Niesiołowski, Kutz, Gadzinowski, Urban – to nie oszołomy, to elita,establishment, postępowcy. Trawestując znane powiedzenie: – „przyganiał leming oszołomowi”…
Definicja słowa „oszołom” jest dość osobliwa… i – co tu dużo ukrywać – uboga. Nie wiadomo, kto ją stworzył, ale można się domyślać, że też jakiś oszołom (lewicowy).
Dla ludzi o liberalno-lewicowych poglądach konserwatywni prawicowcy będą zawsze „oszołomami”. Dla konserwatystów zaś liberałowie i lewacy – „lemingami”. Polacy posiadają skłonność do ocen emocjonalnych i ekstremalnych. Trzeźwy wywarzony osąd nie istnieje.
Podział na oszołomów i lemingów jest prawie tak samo stary, jak stara jest III Rzeczpospolita. Tyle tylko, iż lewacy zdefiniowali swoich oponentów wcześniej i dosadniej. Prawicowcy długo nie mogli znaleźć odpowiednio mocnego słowa. Operowali więc językiem encyklopedycznym – nazywali swoich przeciwników karierowiczami, oportunistami, koniunkturalistami. Czasami też zdarzało im się wychodzić poza krąg oficjalnych pojęć i mówili „zdrajcy”.
Demonstrant podpalający przed gmachem Sejmu opony i machający flagą „Solidarności” posiada wszelkie szanse, aby zostać uznanym za oszołoma. Ten sam jednak demonstrant, gdyby na przykład „odliczył się” na manifestacji mniejszości seksualnych w Warszawie zostanie okrzyknięty „światowcem”, człowiekiem nowoczesnym, myślącym racjonalnie.
Oszołomami nie są też skandaliści przypodobujący się od czasu do czasu liberalnej lewicy. Wojewódzki, Figurski, Majewski – to nie oszołomy, to artyści.
Podobnie jest z lemingami. Lemingiem może być jedynie liberał, bądź lewak. Nawet jeżeli wierzy w swoje poglądy, jest ideowy i posiada krytyczne spojrzenie na rzeczywistość to leming… no bo przecież popiera PO. Wsłuchani zaś w katolicki głos „Radia Maryja” odbiorcy, gotowi karnie wykonać każde polecenie Ojca Dyrektora, to nie lemingi, wszak glosują na PiS i Kaczyńskiego. Prawicowi, bezideowi karierowicze (jakich przecież jest wielu), to też nie lemingi, gdyż zawsze w końcu stają po stronie jedynej słusznej opcji.
Schematyczny jest ten podział, uproszczony i nieprawdziwy. Oszołomy są, bo obydwu stronach sceny politycznej. Tak samo i lemingi.
Patrząc na to dychotomiczne rozróżnienie czasami ma się wrażenie, jakby oszołomem miałaby być każda osoba ideowa, stawiająca idee, wartości, czy ponadindywidualne dobra ponad własnym, prywatnym interesem. W tym ujęciu ja też chcę być oszołomem… Tak jednak opisują rzeczywistość tylko Ci, którzy nie potrafią być ideowymi, bo ideowość podobnie, jak wiara jest łaską… Nie każdy ją może otrzymać. W praktyce oszołomami są natomiast Ci, którzy bez granic i za wszelką cenę pchają się do władzy nie mając ku temu ani merytorycznych predyspozycji, ani kwalifikacji moralnych.
Romano Manka-Wlodarczyk