W dyskursie publicznym niektórzy komentatorzy usiłują postawić znak równości pomiędzy tym co zrobił Janusz Pospieszalski, a ekscesem Kuby Wojewódzkiego oraz Michała Figurskiego. Porównanie to jednak nie jest i nie może być adekwatne. Pomiędzy postępowaniem Pospieszalskiego, a dziennikarzy radia „Eska Rock” nie ma symetrii. Nie da w żaden sposób postawić się znaku równości.
Pospieszalski przygotowując swój reportaż złamał, co najwyżej zasady dobrego rzemiosła. To fakt z dziennikarskiego punktu widzenia zachował się nierzetelnie. Nakręcił materiał tendencyjny. Można mu to jednak wybaczyć, biorąc pod uwagę stan egzaltacji, w jakim znajdowała się Polska. W końcu też pokazał pewien fragment rzeczywistości, jak się okazało wcale nie taki mały. I pewien stan świadomości. OK. dla mnie dziennikarzem obiektywnym nie jest, ale mieści się w granicach pluralistycznej publicystyki.
To co zrobili Wojewódzki i Figurski wymaka się z kryteriów jakiejkolwiek oceny. O ile Pospieszalski złamał zasady dobrego dziennikarskiego rzemiosła, to oni złamali zasady wszelkie. U Pospieszalskiego mamy do czynienia z incydentem, u Wojewódzkiego i Figurskiego z chuligańskim ekscesem. Pospieszalskiego możemy za jego reportaż pod tytułem „Solidarni2010” podąć do Rady Etyki Mediów, Wojewódzkiego i Figurskiego do prokuratury za profanację państwowych symboli, w kontekście największej w dziejach powojennej Polski tragedii.
Dziennikarze radia „Eska Rock” (słowo dziennikarze pełni tu jedynie rolę umowną i należy je traktować w cudzysłowu) zasłużyli sobie nie tylko na prokuratorski akt oskarżenia, ale na zwycięstwo w prestiżowym plebiscycie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich pod tytułem „Hiena roku”. Spodziewać się należy, iż w walce o główną nagrodę tego konkursu, nie powinni mieć równych sobie.
Wystarczy przeanalizować kilka cytatów. Sygnatariusze pisma Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Etyki Mediów napisali między innymi:(...) „Nie dziwi nas też fakt, że w tekst tej rymowanki wpleciono słowa hymnu narodowego, który dla Polaków jest pieśnią specjalną i winien być specjalnie chroniony przez prawo przed profanacją. Nie tak dawno ten sam Wojewódzki w telewizji TVN wtykał polską flagę w psie odchody”.
Zasadne są też pytania postawione przez KSD:co jeszcze musi nastąpić, aby w końcu w Polsce takie działania skutecznie były napiętnowane? Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie podobne programy znieważające tak ordynarnie symbole narodowe i czas po tak wielkiej katastrofie jak ta pod Smoleńskiem np. w telewizji w Stanach Zjednoczonych, Izraelu lub innym szanującym się państwie?"
Na marginesie nie słyszałem, aby po ataku terrorystycznym na „World Trade Center” ktoś w Ameryce drwił sobie z ofiar, amerykańskiego hymnu, czy flagi.
Mocnych słów użył też Wojciech Reszczyński były dyrektor Informacyjnej Agencji Radiowej mówiąc, iż z osobami takimi, jak Wojewódzki i Figurski się nie polemizuje tylko pociąga wprost do odpowiedzialności karnej, a w Polsce szlacheckiej zostaliby oni skazani na infamię.
Są jednak media, które problemu nie zauważają. Relatywizm ocen biorąc pod uwagę wyzwania jakie powinno stawiać się przed profesjonalnym dziennikarstwem może zdumiewać. „Gazeta Wyborcza” już pośpieszyła napiętnować Pospieszalskiego, tymczasem chamski eksces Wojewódzkiego i Figurskiego spotkał się z całkowicie nieproporcjonalną wobec ciężaru gatunkowego ich czynu krytyką, a właściwe nie było jej wcale. Czyli mentalność Kalego dalej obowiązuje. Gdyby Pospieszalski nakręcił reportaż o ludziach, którzy nie przeżywali narodowej żałoby, a zapytani przypadkowo na ulicy o przyczyny smoleńskiej katastrofy wskazali jako głównego winowajcę prezydenta Lecha Kaczyńskiego – Michnik pewnie nominowałby go do nagrody Wiktorów.
Przeciwko Wojewódzkiemu i Figurskiemu skierowałem zawiadomienie do prokuratury. Uważam, bowiem za prawem prasowym, iż obowiązkiem dziennikarza (również tego obywatelskiego) jest służyć Państwu i społeczeństwu. Pewnie obydwaj Panowie będą usiłowali się schować za definicję wolności słowa, a cały mainstreamowy obóz będzie im w tym wtórował. W tym miejscu jednak wypada przypomnieć kwalifikację Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: – „granicą wolności słowa są prawa i wolności innych ludzi”.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka