W Polsce stała się rzecz bardzo niedobra – z wyśmiewania patriotyzmu oraz narodowych tradycji uczyniono cnotę. Patriotów się deprecjonuje, gloryfikowani zaś są ludzie nastawieni na konformizm, oportunizm i beznamiętny, indywidualny egoizm. Ukuto nawet specjalny, nośny slogan za pomocą którego kwalifikowani są patrioci. Mówi się o nich „oszołomy”.
Ale w takim podejściu do rzeczywistości jest jedno wielkie intelektualne nieporozumienie. Otóż wyśmiewaniu patriotyzmu towarzyszy pogląd, iż wyrażanie uczuć wobec własnej Ojczyzny jest przejawem zaściankowości. Lansowana jest opinia, jakoby dominująca w świecie moda była zorientowana na odejście od patriotyzmu, narodowych symboli, czy tradycji. W rzeczywistości jednak właśnie taki sposób myślenia jest przejawem zaściankowości. W rzeczywistości nie ludzie deklarujący patriotyzm należą do zaścianka lecz ich hałaśliwi oponenci, odczuwający jedynie potrzebę materialnej konsumpcji. Zresztą nie jest to do końca problem zaściankowości, a pewnej współczesnej, społecznej choroby objawiającej się w braku wrażliwości w stosunku do głębszych, ponadindywidualnych uczuć. Człowiek, który nie potrafi kochać własnej Ojczyzny, gardzi jej historią, tradycją oraz wypływającymi z tego dorobku wartościami jest po prostu człowiekiem chorym. Trzeba mu raczej współczuć niż go piętnować.
Lekceważąca percepcja patriotyzmu oparta jest na poglądzie, jakoby we współczesnym świecie uzewnętrznianie własnych patriotycznych uczuć miało być czymś wstydliwym. Tymczasem wszędzie na świecie, a zwłaszcza w krajach o dominującej międzynarodowej pozycji, w państwach tak zwanego zachodu istnieje moda na afiszowanie się patriotyzmem. Można to zaobserwować przy różnego rodzaju okazjach – ważnych rocznicach narodowych, świętach państwowych, czy szlagierowych wydarzeniach sportowych. Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy, Szwedzi, czy Norwegowie są patriotami, kochają swój kraj, otwarcie prezentują dumę biorącą się z poczucia przynależności do określonej narodowej wspólnoty, chętnie przywdziewają narodowe barwy. Odwrotnie więc niż chcieliby przeciwnicy patriotyzmu – w świecie istnieje, a przynajmniej odradza się moda na patriotyzm. Ignorowanie tego faktu wynika z niskiej znajomości świata, a w rzeczy samej to jest właśnie przejaw najbardziej obnażającej zaściankowości.
W Polsce doszło do niebezpiecznego procesu przeorientowania pojęć. W ucieczce przed własnymi kompleksami często ludzie przypisują innym dokładnie te same cechy, które sami posiadają. Jest to psychologiczna postawa polegająca na ukrywaniu własnych mankamentów poprzez deprecjonowanie partnerów danej społecznej wspólnoty. Nieprzypadkowo najbardziej agresywni są zazwyczaj tchórze, gdyż agresja bierze się z wyolbrzymionego poczucia zagrożenia. Podobnie zachowują się złodzieje obsesyjnie obawiający się o kradzież. Po prostu w takich sytuacjach innych mierzymy własną miarą.
Termin zaściankowości funkcjonuje w przestrzeni publicznej na identycznych zasadach jak przezwisko wieśniak. Najchętniej pojęcia wieśniak używają ludzie, którzy pochodzą ze wsi lecz udało im się przeprowadzić do miasta. W ten sposób zagłuszają (wstydliwy dla nich) kompleks pochodzenia. Tymczasem w rzeczywistości wieśniakami są Ci, którzy wstydzą się przyznać do swojego pochodzenia. Albowiem wieśniactwo, czy zaściankowość bierze się zawsze z faktu posiadanych kompleksów, poczucia własnej słabości i osobowościowych niedostatków.
Deklarowanie patriotycznych uczuć nie jest niczym wstydliwym. Przeciwnie w normalnych zachodnich społeczeństwach – powodem do wstydu jest brak patriotycznej wrażliwości. Jednak w ramach prowadzonej w Polsce debaty publicznej przeprowadzono sprytny zabieg zamiany normy na anomalię. Ludzie dotknięci kompleksem patriotyzmu (brakiem zdolności do przeżywania tego uczucia) usiłują zepchnąć innych na obszar zaścianka. Racjonalizacja takiego stanu rzeczy jest dokonywana poprzez używanie argumentu, jakoby w nowoczesnym świecie istniała moda na piętnowanie patriotyzmu. Ale problem polega na tym, że w żadnym z liczących się państw nie jest forsowana taka moda. Jest to więc fałszywy sposób myślenia wynikający albo z nieznajomości świata, co w klasycznym ujęciu można diagnozować jako zaściankowość; albo ze świadomej manipulacji obliczonej na osłabienie uczuć narodowych. W pierwszym przypadku mielibyśmy do czynienia z zaściankiem, a w drugim z działaniem na szkodę państwa.
W każdej sytuacji trzeba umieć być sobą, zachować własną tożsamość. W tym kontekście dobrym przykładem jest porównanie Polaków i Turków – dwóch mniejszości narodowych żyjących w Niemczech. Część naszych rodaków łatwo poddaje się germanizacji, chętnie przyjmuje drugie obywatelstwo, ukrywa fakt posiadania własnego pochodzenia, próbuje zaskarbić sobie sympatię Niemców poprzez wyrzeczenie się patriotyzmu, rezygnację z postawy dumy z narodowej przynależności. Dla odróżnienia Turcy tworzą w Niemczech swego rodzaju równoległe społeczeństwo – mocno akcentują swój patriotyzm, korzystają z każdej okazji, aby podkreślić turecki rodowód, otwarcie (a czasami nawet nadgorliwie) odwołują się do symboli narodowych. Postawa taka procentuje, gdyż Turcy mimo że nie należą do Unii Europejskiej znaczą w Niemczech więcej niż wszystkie inne mniejszości narodowe razem wzięte. Zawsze, bowiem opłaci się być patriotą.
Roman Mańka
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka