Człowiek od początku zna tylko datę swojego urodzenia. Później stopniowo idąc przez życie, poznaje kolejne ważne dla niego daty. Jednak do końca nie wie, kiedy nastąpi dzień jego śmierci. Dla człowieka, który nie wierzy w Boga, śmierć będzie dramatem, bo dla człowieka niewierzącego śmierć jest ostatecznym końcem. Zaś dla człowieka, który wierzy, śmierć zawsze wiąże się z nadzieją, że życie jednak się nie kończy.
Nie rozstrzygając, kto ma rację, dla samego choćby podtrzymania nadziei życia, lepiej jest zaryzykować i uwierzyć w Boga. Bo łatwiej jest wtedy umierać. A jeżeli ludzie wierzący się mylą, to i tak się o tym nie dowiedzą. Ale wiara pozwala im przynajmniej łatwiej przejść przez śmierć.
Wielu przedstawicieli nurtu ateistycznego twierdzi, iż Boga nie ma, gdyż nie znaleziono na jego istnienie dowodu. Jednak takie myślenie już w definicji skażone jest formalnym błędem. Znalezienie dowodu na istnienie Boga – w takim sensie, w jakim mówią nauki przyrodnicze – byłoby w rzeczywistości antydowodem. Bóg nie byłby Bogiem, gdyby się dał zamknąć w laboratorium, ująć w doświadczeniu, bądź złapać w dowód. Pojęcie Boga jest z założenia nieudowadnialne. Brak dowodu na istnienie Boga jest najlepszym dowodem jego obecności... Dlatego w Boga można tylko wierzyć, ale nie można definiować go, jako fakt naukowy. W sferze racjonalnego myślenia więcej argumentów mają ludzie wierzący. Ich koncepcja powstania świata jest spójna. Nie znaleziono dowodu na istnienie Boga, jednak nie znaleziono też niczego, co by świadczyło przeciwko jego istnieniu. Darwin, który chciał wytłumaczyć powstanie świata w sposób ewolucyjny, w rzeczywistości wytłumaczył jego rozwój i bardziej potwierdził istnienie Boga niż jemu zaprzeczył. Bo to czego brakuje Darwinowi do domknięcia jego koncepcji, to właśnie Bóg. Ewolucja może nigdy się nie skończyć, ale nie może się nie zaczynać, musi gdzieś mieć swój początek.
Pomiędzy wiarą a nauką nie ma opozycji. Przeciwnie – obydwie dziedziny pozostają w relacji komplementarnej. Często w historii to właśnie wiara torowała drogę nauce. Nauka bez wiary nigdy nie mogłaby powstać. Nawet w tak wymiernej dyscyplinie, za jaką uchodzi matematyka – obecny jest czynnik wiary. Jak pisał papież Jan Paweł II w pięknej encyklice Fides et ratio:"wiara i rozum są jak dwa skrzydła unoszące człowieka ku kontemplacji prawdy". Ludzie niewierzący nie rozumieją Boga, ale idąc śladem św. Augustyna należy powiedzieć – „Fides quaerens intellectum” („wara poszukuje rozumu”). Żeby zrozumieć najpierw trzeba uwierzyć.
We wszechświecie mamy do czynienia z niespotykaną precyzją, rozmaite cykle, procesy, zjawiska zachodzą z nieprawdopodobną dokładnością. Jak to wszystko wytłumaczyć? Przedstawiciele światopoglądu ateistycznego popełniają jedną niekonsekwencję. Zdają się wymagać od wszystkich w około logicznego, racjonalnego, ścisłego myślenia, a w sprawie najbardziej generalnej dopuszczają pogląd, że wszechświat mógł powstać przypadkowo. –"Grawitacja wyjaśnia ruch planet, ale nie jest w stanie wyjaśnić, kto umieścił planety w ruchu. Bóg rządzi wszystkimi rzeczami i wie wszystko o tym, co może być zrobione” – pisał wielki angielski fizyk Isaac Newton, dla którego Bóg był „wielkim zegarmistrzem”.
Dzisiaj Święto Zmarłych. Każdy bez względu na światopogląd na pewno kogoś wspomina i za kimś tęskni. Nie ma się więc co dzielić na wierzących i niewierzących. I tak ostatecznych problemów sami nie rozstrzygniemy. Ludzie powinni się otworzyć wzajemnie na siebie, szukać tego co łączy, a nie tego co dzieli. Każdego na krańcu życia doczesnego czeka ten sam los. W sposób dramatyczny wyjaśnia to napis umieszczony na jednym z grobów, gdzieś na cmentarzu w Wielkopolsce: „Kim Ty jesteś – ja byłem; kim ja jestem – Ty będziesz”. Co nas będzie czekać później nie wiemy. Może nie ma niczego. Może rację mają niewierzący. A może jednak jest Bóg i życie wieczne.
Spośród wszystkich dowodów na istnienie Boga, najbardziej do ludzi laickiego światopoglądu powinien przemówić zakład Blaise Pascala. Wszelako są to osoby cechujące się racjonalnością, kalkulacją, interesem. Francuski filozof stworzył jakby dowód specjalnie dla nich. Jeżeli nie wierzysz w Boga a on jest – przegrywasz wszystko; jeżeli wierzysz a go nie ma – nie tracisz niczego; jeżeli wierzysz a on rzeczywiście istnieje – wszystko wygrywasz. Pascal pokazał więc, że jednak w Boga opłaci się wierzyć.
Możemy kwestionować życie pozagrobowe, różnić się w ocenie praw rządzących tym światem i w wyrażanym światopoglądzie. Ale pamięć o zmarłych spowoduje, że będą żyli... w naszych sercach.
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości