Kurier z Munster Kurier z Munster
5717
BLOG

Sprawa Barbary Blidy

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 168

Pokaż profilWielkimi krokami zbliża się szósta rocznica tragicznej śmierci Barbary Blidy. Minęło wiele lat, a społeczeństwo wciąż nie zna prawdy o tej sprawie. 25 kwietnia pewnie znów odżyją zażarte polityczne spory. Pojawią się spektakularne apele o postawienie Kaczyńskiego i Ziobro przed Trybunałem Stanu.

Czy słusznie? Czy rzeczywiście Blida jest ofiarą IV RP? Jest bardziej ofiarą własnego – postkomunistycznego – środowiska, nietransparentnych powiązań i działań mafijnej ośmiornicy.

Trop prowadzi do Aleksandra Kwaśniewskiego. Blida była jedynie końcówką nitki, która miała doprowadzić do kłębka. W latach 90. na Śląsku szalała korupcja. Mieli w nią być umaczani prominentni politycy ówczesnej lewicy: Martyniuk, Borowski, Siemiątkowski, Szmajdziński, Zając, Waniek, Piechota, etc.  Jednym z wątków prowadzonego śledztwa było transferowanie ogromnych sum pieniędzy poza terytorium Polski, konkretnie na Kajmany. Miał tego dokonywać Mariusz M. Te fakty nigdy nie zostały do końca procesowe zweryfikowane.

W aferę węglową byli również rzekomo uwikłani ludzie spoza lewicy, np. Marek G., dyrektor Instytutu im. Lecha Wałęsy.  Śledczy podejrzewali jakoby przyjmował od Barbary K. łapówki, w zamian za doprowadzenie do spotkanie z Wałęsą w ośrodku w Chruszczobrodzie.

Inne osoby spoza środowiska lewicy, niejako umaczane w aferze węglowej, to: były minister sportu Jacek Dębski i ówczesny członek zarządu śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, Piotr R. Wg jednego z wątków śledztwa w sprawie mafii węglowej, Dębski miał przyjąć od Barbary K. korzyść majątkową w wysokości 100 tys. dolarów, a świadkiem całego zdarzenia był rzekomo ówczesny poseł AWS, Henryk Dyrda, który w swoim czasie pełnił funkcję pełnomocnika finansowego sztabu wyborczego Lecha Wałęsy. Jak widać, śląska ośmiornica składała się z wielu kolorów, jednak trzon tej przestępczej struktury tworzyli politycy SLD. Politycy innych formacji pełnili w tym procederze raczej role epizodyczne i marginalne.

Centralną postacią śledztwa w sprawie mafii węglowej był Aleksander Kwaśniewski. Karty miała rozdawać Barbara K., tajemnicza śląska Alexis, ostatecznie uniewinniona w procesie przez sąd. To właśnie nie kto inny, tylko K., dokonywała rzekomo, wg. materiału dowodowego, nielegalnej zbiórki środków finansowych na rzecz kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego i przekazywała je niejako później Wacławowi Martyniukowi, cieszącemu się mianem nieoficjalnego skarbnika funduszu wyborczego Kwaśniewskiego.

Z akt sprawy wynika, że sama K. wpłaciła na rzecz funduszu Kwaśniewskiego 60 tys. zł. Spotkania Kwaśniewskiego z prezesami spółek węglowych miały się odbywać odpłatnie. Rzekomo właśnie Zając z Martyniukiem ustalili cenę za możliwość jednorazowego ujrzenia oblicza Kwaśniewskiego na poziomie 20 tys. zł. Materiał dowodowy wskazuje, że odbyła się cała sekwencja tego rodzaju spotkań. Jedno z nich miało mieć miejsce 27 czerwca 1995 r., na Śląsku, w restauracji o symbolicznej dla środowiska Kwaśniewskiego nazwie „Czerwona oberża”. Wg relacji jednego ze świadków, Miller i Szmajdziński szybko zorientowali się, że na konto wyborcze Kwaśniewskiego płynie kasa od prezesów spółek węglowych. Ten ostatni chciał nawet coś w temacie powiedzieć, ale bał się podsłuchów i służb specjalnych, które rzekomo miały za nim chodzić.

W kontekście działalności mafii węglowej i nielegalnego finansowania kampanii wyborczej Kwaśniewskiego pojawia się nazwisko Barbary Blidy. Rzekomo to właśnie ona pośredniczyła w transferach korupcyjnych, o które śledczy podejrzewali Barbarę K. Blida miała otrzymywać od K. w obecności Ryszarda Zająca pieniądze w kopertach. Ponadto w ramach prowadzonego śledztwa uzyskano informacje jakoby Blida przyjmowała korzyści majątkowe w postaci budowy basenu, zakupu mebli, a także remontu domu Blidów w Szczyrku za kwotę 800 tys. zł. Wg śledczych w grę wchodziły grube pieniądze i wielowymiarowe działania korupcyjne, prowadzone na dużą skalę.

Jednak tak naprawdę Blida była w sprawie tylko płotką. Ale miała ona doprowadzić prokuratorów zajmujących się śledztwem w zakresie mafii węglowej do grubych ryb – rekinów polskiej polityki.

Czołowe media często podnoszą zarzut, jakoby podejrzenia wobec Blidy zostały oparte na zeznaniach jednego świadka Barbary K. – które zresztą później sama zainteresowana odwołała. To nieprawda! Przez materiał dowodowy przewija się wiele nazwisk różnych osób, pośrednio bądź bezpośrednio obciążających Blidę. Oprócz K. w tej sprawie zeznania złożyli: Mariusz M., Teresa Sz., Teresa K., Franciszek P., Dawid A. i Marcin Z.  Poza tymi dowodami, prokuratura dysponowała wyjaśnieniami poczynionymi przez Marcina B. w trakcie konfrontacji z Barbarą K. i zeznaniami Jacka W., a także dokumentacją Rudzkiej Spółki Węglowej oraz Agencji Handlowej Barbary K. W śledztwie pojawiły się również twierdzenia wielu innych mniej znaczących postaci, ale wszelako w pewnych zakresach korespondujące z wersją kluczowych świadków. Wg Bogdana Święczkowskiego, byłego prokuratora ze Śląska, a później szefa ABW-u, Blidę obciążyło co najmniej kilku lub nawet kilkunastu świadków, a przede wszystkim dowody materialne, w postaci dokumentacji finansowej.

Swego czasu o domniemanych przekrętach Blidy wiele pisała Gazeta Wyborcza, choćby w artykule Marcina Pietraszewskiego opisującego niejasne powiązania byłej minister gospodarki przestrzennej i budownictwa z Barbarą K., śląską Alexis, a także w publikacji z 2004 r. pod znamiennym tytułem: „Jak zarobić niezłą kasę”. Jednak po śmierci Blidy Gazeta Wyborcza wyraźnie zmieniła front.

Kulisy śmierci Blidy są tajemnicze. W ferworze medialnego szumu zagłuszono jeden niezmiernie ważny fakt: Blida strzelała do siebie z tzw. bezpiecznej broni, zaopatrzonej w amunicję niepenetracyjną. To przesądzą, że w swych intencjach raczej nie planowała samobójstwa. Na kilka chwil przed tragicznym zdarzeniem zadzwoniła do swojej prawniczki. Po co komuś, kto powziął wobec siebie ostateczne zamiary miałaby się przydać pomoc prawna…?

Wg mnie to była mistyfikacja, próba odwrócenia uwagi organów ścigania i gra na czas. Chęć uniknięcia zatrzymania i przesunięcia momentu składania zeznań w przyszłość.

Wbrew opiniom rozmaitych środowisk, aresztowanie podejrzanego o szóstej rano z metodologicznego punktu widzenia ma pewien sens. Istnieje prawdopodobieństwo, że świadek powie prawdę wówczas, kiedy posiada mało czasu na myślenie, i kiedy zostanie osaczony we własnym domu na oczach sąsiadów oraz miejscowego otoczenia. Brzmi to brutalnie, ale taka jest pragmatyka działań organów ścigania w wielu krajach o ukształtowanej demokracji. Gdy zaś podejrzany otrzyma poradę prawną lub szansę kontaktu z innymi świadkami, może ustalić spójną, aczkolwiek całkowicie fałszywą wersję zdarzeń. Blida wyraźnie grała na czas, a próba samobójstwa nie była dla niej celem lecz środkiem.

Zachowanie Blidy często próbuje się tłumaczyć motywami emocjonalnymi – rzekomym zaszczuciem, zdenerwowaniem, załamaniem psychicznym, dynamiką momentu zatrzymania; tymczasem istotę sytuacji mogły stanowić motywy – z jej punktu widzenia – racjonalne, takie jak: zimna kalkulacja, świadomość zagrożenia karnego, wyrachowanie, czy chęć krycia innych osób uwikłanych w aferę węglową.

Jednak tego nigdy się nie dowiemy, tę tajemnicę była minister zabrała do grobu.

O Barbarze Blidzie powstał jeden film autorstwa Piotra Pytlakowskiego i Sylwestra Latkowskiego: „Wszystkie ręce umyte . Sprawa Barbary Blidy”. Film ten do znudzenia przypomina produkcje wychodzące spod ręki Anity Gargas na temat katastrofy smoleńskiej –  zero obiektywizmu oraz bezstronności. Pytlakowski i Latkowski potraktowali przebieg zdarzeń jednowymiarowo i uwzględnili jedynie te fakty, które pasowały do z góry założonej tezy; inne całkowicie pomijając.

W sprawie Blidy wiele osób ubrudziło sobie ręce.  Ona sama dla wielu środowisk stała się po swojej śmierci wygodnym świadkiem. W ten sposób zahamowano proces walki z korupcją. Rozliczni ludzie czy środowiska, broniąc pośmiertnie Blidy, bronią tak naprawdę siebie. Działa znany z psychologii mechanizm obrony i – jak ja to nazywam – empatii intelektualnej. Historia Blidy stała się mitem pasującym do ideologii dominującego w Polsce nurtu. A jak wiadomi, mity są silniejsze od racjonalnych faktów.

Blida jest ofiarą korupcji i swojego własnego otoczenia polityczno-biznesowego. Jednak absolutnie nie usprawiedliwiam animatorów IV RP. Oni szukali domniemanego układu za wszelką cenę. Potrzebowali okoliczności autoryzujących ich opowieść o Polsce.

Prominentni politycy PO zapowiedzieli postawienie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro, za śledztwo przeciwko Blidzie, przed Trybunałem Stanu. Trzeba pamiętać, że w prawie karnym wątpliwości działają na korzyść oskarżonych. Być może jednak dzięki rozprawie przed Trybunałem dowiemy się czegoś więcej, niekoniecznie tego czego oczekują ośrodki mainstreamowe.

A w jednej z następnych notek afera gruntowa i analiza śledztwa w aspekcie, kto mógł dać cynk Lepperowi.    

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (168)

Inne tematy w dziale Polityka