Czy prezydent Komorowski chce zbudować własne zaplecze polityczne, poza PO? W taki sposób można przeczytać grę, którą prowadzi Jarosław Gowin. Za jego poczynaniami może stać ośrodek prezydencki.
Publicyści interpretują zasadniczy rys polskiej polityki w kategoriach dychotomii PO-PiS, tymczasem kluczowa rozgrywka toczy się pomiędzy dwoma najważniejszymi w państwie pałacami – dużym i małym.
Są trzy główne przesłanki które się na to składają.
Konflikt pomiędzy naczelnymi organami państwa jest zapisany w konstytucji. Jej struktura lingwistyczna generuje spory. W polskiej ustawie zasadniczej wiele podstawowych zagadnień nie zostało jasno postawionych. Poszczególne regulacje tworzą zamulony obraz.
Tusk nie docenił Komorowskiego. Nie sprawdza się paradygmat „pałacu i żyrandoli”. A właściwie sprawdza się, tyle tylko że jest precedensem w drugą stronę – Komorowski buduje w ten sposób swoją pozycję, w rankingach popularności jest zdecydowanym liderem.
Obecna sytuacja polityczna nie sprzyja współdziałaniu ośrodka prezydenckiego z rządowym. Pierwszy cieszy się dużym zaufaniem wśród Polaków; drugi ciągnie masę polityczną władzy w dół. Również Platforma Obywatelska w badaniach preferencji politycznych, pikuje. Komorowski ma własne aspiracje.
Można dodać jeszcze czwarty element. To entourage Komorowskiego. Wokół prezydenta skupiły się czynniki prowadzące horyzontalną grę. Posiada on więcej atutów w sferze pozakulisowych wymiarów polityki, w tym m.in. służb specjalnych, ale tych bardziej wtajemniczonych.
Oczekiwanie, że Komorowski zadowoli się zabawkami w postaci pałacu i żyrandoli, było od samego początku naiwne. Prezydent posiada własny projekt polityczny, nie idący w parze z planami Tuska.
Przy okazji wychodzi na jaw jedna paradoksalna osobliwość. Polski ustrój jest tak skonstruowany (nielogicznie), iż łatwiej wypracować cohabitation niż model zgodnej współpracy, gdy ludzie sprawujący dwie najważniejsze funkcje w państwie (nie w wymiarze symbolicznym lecz pragmatycznym), wywodzą się z tego samego środowiska politycznego. Jest to istotny feler układu konstytucyjnego.
W roku 2015 będzie w Polsce miała miejsce kolejna koniunkcja polityczna, wybory prezydenckie nałożą się na parlamentarne. Pierwsze tego rodzaju zdarzenie doszło do skutku 10 lat wcześniej, i przyniosło co najmniej zaskakujące rezultaty.
Komorowski już wie, że PO i Tusk mogą być dla niego balastem, ekwipunkiem który będzie ciążył, a nawet uwierał w plecy. Z drugiej strony, nadarzy się świetna okazja aby anihilować Tuska, usunąć przeszkodę ograniczającą dostęp do władzy. Tusk z miesiąca na miesiąc słabnie, prezydent – dokładnie odwrotnie – rośnie w siłę.
Gowin od samego początku był człowiekiem Komorowskiego – człowiekiem to może za dużo powiedziane, użyjmy więc słowa sprzymierzeńcem.
Mało kto wie, że podczas konstruowania drugiego gabinetu Tuska, po wyborach w 2011 r., Gowina do resortu sprawiedliwości rekomendował zakulisowo Komorowski. To było zainstalowanie prezydenckiego przyczółku w rządzie. Takich obszarów jest więcej, np. obronność, kultura, itp. Komorowski, podobnie jak niegdyś Wałęsa, ma swoje prezydenckie resorty.
Roszadę Kwiatkowskiego na Gowina w ramach ministerstwa sprawiedliwości źle przeczytano. Większość analityków uznała, że Tusk zamierzał w ten sposób „wykosić” popularnego polityka, który w przyszłości mógłby mu zagrozić w walce o status lidera PO. To też była istotna motywacja, ale drugorzędna; ważniejszy okazał się inny czynnik – protekcja Komorowskiego na rzecz Gowina.
Dziś Gowin realizuje plan Komorowskiego. Buduje zaplecze polityczne na przyszłe wybory prezydenckie – nie koniecznie w perspektywie formalnego startu prezydenta z ramienia potencjalnie utworzonej nowej inicjatywy, bo to nie jest jeszcze rzecz do końca przesądzona, lecz przede wszystkim, w wariancie osłabienia Tuska.
Swego czasu Wałęsa budował z żałosnym skutkiem BBWR. Komorowski wyciągnął wnioski z tej lekcji – nie angażuje się w projekt Gowina oficjalnie. Z pewnością postąpi ostrożnie, będzie mu się przyglądał. Jednak kiedy Platforma zacznie tonąć, a to raczej tylko kwestia czasu, bo z „górą lodową” już się zderzyła, szalupa ratunkowa przyda się jak znalazł.
Swoją drogą to ciekawy pomysł: wskrzesić POPiS, ustawić platformę pomiędzy Platformą a PiS, i czekać ilu polityków się na niej zamelduje.
Na to samo liczy Europa+, tyle tylko, że opłynęła PO z drugiej strony, i jest adresowana bardziej do wyborców niż polityków.
W takie klocki gra ośrodek prezydencki. Prezydent ma swoich ludzi wszędzie, nawet w PiS. Niekoniecznie bezpośrednio czy oficjalnie, ale sterując ich poczynaniami. Pewne rzeczy dokonują się w domniemaniu, w wymiarze antycypacji politycznych motywów oraz zamierzeń.
Kto będzie tworzył nową siłę polityczną? Gowin, może Wipler, na pewno ekscentryczny Godson, nie wykluczone, że również „wyrzucony” niegdyś z politycznego samolotu przez Tuska, Rokita. Z kapitału resztkowego może czasami, przy sprzyjających warunkach, powstać coś ciekawego. Ale tego oczywiście nie wiemy. Jednak w polityce wszystko jest możliwe.
Sytuacja Tuska jest trudna. Jaki rezultat podczas wyborów na przewodniczącego PO będzie dla niego sukcesem? 90 proc. plus. Każde odchylenie od tego poziomu w dół, to mniejsza albo większa porażka; a politycznie, zwycięstwo – wcale nie Gowina w pierwszej kolejności, lecz Komorowskiego.
Tusk, jeżeli chce dalej trzymać najważniejsze w Polsce polityczne nitki między palcami, musi wygrać bardziej niż bezapelacyjnie.
Sytuacja w PO jest przewidywalna, ale nie tak przewidywalna jakby mogło się wydawać. Gowinowcy policzą się, będą wiedzieli ilu ich jest, co jeszcze nie oznacza, że z tego da się coś stworzyć. W polityce mało jest rzeczy jednoznacznych, nie wszystko się przekłada, nie ma automatycznych przełożeń.
Jednak Gowin nie działa autonomicznie. Za jego plecami najprawdopodobniej stoi Komorowski.
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka