Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Kurier z Munster Kurier z Munster
1694
BLOG

Partia Solidarność

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 39

Piotrowi Dudzie pomysł utworzenia formacji politycznej mocno chodzi po głowie. Na to wskazują fakty i intuicja. Już ponad półtora roku temu jeden z działaczy Komisji Krajowej wspominał w rozmowie ze mną (w restauracji Buffo w Warszawie) o wariancie politycznym, który może wygenerować NSZZ „Solidarność”.

Kontrowersje nie dotyczą samego wejścia do polityki, a jedynie formuły wedle której miałoby się to odbyć.

Centrala związkowa boi się scenariusza AWS bis, realizowanego w latach 1996-2001, kiedy struktury związkowe zaangażowały się w robienie projektu politycznego, przypłacając za to własnym autorytetem. Z tej lekcji Duda wyciągnął wnioski, ale nie do końca trafne. Opowiada się za unikaniem bezpośredniego wchodzenia w „buty” polityczne i raczej chce budować coś nieczytelnego w rodzaju społecznego ruchu.

Jest kilka czynników które doprowadziły do bankructwa projektu o nazwie AWS, którego filarem była NSZZ Solidarność.

Kryzys przywództwa. Marian Krzaklewski nie posiadał predyspozycji lidera. Nie potrafił sprawnie zarządzać szerokim konglomeratem podmiotów o solidarnościowej biografii. Był labilny, nie panował nad sytuacją, i nie wzbudzał autorytetu. Jego start w wyborach prezydenckich przepełnił czarę goryczy.

W tym punkcie Duda popełnia tzw. błąd logiczny. Przywołuje ocenę położenia Krzaklewskiego do kalkulacji realności własnych planów politycznych.

Tego rodzaju rachuby są ahistoryczne, gdyż nie biorą pod uwagę uwarunkowań historycznych oraz przesłanek społecznych.  

Krzaklewski wywoływał społeczne awersje. Wyborcy nigdy nie zaakceptowali jego obecności w polityce. Duda przeciwnie – wzbudza sympatię i jest akceptowalny. Ma szlify na trybuna ludowego. Potrafi komunikować się z odbiorcami społecznymi, aczkolwiek brak mu politycznej wytrawności.

Jednak Duda jest lubiany. W zestawieniu z Krzaklewskim czy nawet Kaczyńskim, generuje o wiele mniej negatywnych emocji. A więc, w przypadku wejścia do polityki, potencjalny elektorat negatywny byłby również znacznie mniejszy.

AWS nie wytworzył jednolitych struktur partyjnych ani czytelnych procedur wewnątrz-organizacyjnych. Obok kryzysu przywództwa był to zasadniczy mankament. Przez to formacja AWS mimo integracji najważniejszych środowisk prawicowych oraz zdecydowanego zwycięstwa w wyborach parlamentarnych 1997 r., była jedynie bytem świadomościowym, faktem medialnym, wirtualnym, ale w aspekcie strukturalnym nie istniała.

W AWS dominował chaos. Każdy sobie rzepkę skrobał. Wewnątrz formacji trwały permanentne konflikty. W dzisiejszej „Solidarności” jest porządek, co pokazała choćby jakość organizacji ostatnich protestów.

AWS zawarł koalicję z UW. Był to alians uzasadniony przesłankami biograficznymi, symbolicznymi, ale nie programowymi. Jak pogodzić związkowy rewindykacjonizm z liberalizmem gospodarczym Balcerowicza?

Ikoną rządu Jerzego Buzka stał się Balcerowicz, wraz ze swoimi reformami; m.in. obniżenia podatków, zablokowanymi przez prezydenta Kwaśniewskiego. Zawarcie takiego sojuszu naraziło AWS na utratę wiarygodności.

Ale dzisiejsza „Solidarność” wydaje się być wiarygodna (choć ja z wieloma jej postulatami społeczno-gospodarczymi absolutnie nie zgadzam się).

Jeżeli obecnie jest gdzieś ferment polityczny, z którego może wyłonić się jakaś interesująca inicjatywa, to w dwóch miejscach sceny politycznej: w obszarze kulturowej lewicy, czyli mniej więcej tam gdzie próbowała się ulokować Europa+; oraz na polu postulatów społecznych.

Gdyby dziś w sondażach były uwzględniane potencjalnie nowe twory – np. jakaś formuła lewicowa o afiliacji kulturowej a także hipotetyczna Partia Solidarność, to każdy z tych podmiotów już na starcie miałaby 15 proc.

Duda ma poważny handicap. Jest w życiu publicznym człowiekiem nowym. To zaś zawsze procentuje.

Stworzona przez niego formacja mogłaby zaproponować całkowicie nową ofertę programową, wykraczającą poza obszar propozycji społecznych sensu stricte, i forsując katalog rozwiązań o charakterze systemowym, np.: nowa konstytucja (ten projekt już kiedyś „Solidarność” lansowała i warto obecnie go” odkurzyć”); model prezydencki; referenda jako forma demokracji bezpośredniej; jednomandatowe okręgi wyborcze (z tym akurat się nie zgadzam, bo przyniesie to więcej szkody niż pożytku, lepiej poszukać optymalnego rozwiązania w ramach systemu proporcjonalnego).  

Jednym słowem jest szerokie spektrum programowe, aby nowa formacja polityczna, budowana pod auspicjami „Solidarności”, mogła zaistnieć. Zaś pole manewru nie ogranicza się jedynie do obszaru społeczno-gospodarczego.

Duda powinien jak ognia unikać kilku rzeczy: kontekstu ideologicznego, skojarzeń światopoglądowych, konotacji z Kościołem, oraz zacietrzewienia roszczeniowo-rewindykacyjnego, a przede wszystkim, zbyt ostrego artykułowania haseł populistycznych.  

Taka postawa rozszerzy mu pole społecznego oddziaływania.

„Solidarność” jako jedna z nielicznych organizacji w Polsce spełnia wszystkie trzy nieodzowne warunki do założenia partii politycznej.

Posiada ciekawy potencjał rozpoznawalności lidera. Aczkolwiek zakres identyfikowalności „Solidarności” jest zjawiskiem szerszym niż jej lider i silnie zakotwiczonym w warstwie historycznej oraz symbolicznej. W innych partiach jest zazwyczaj na odwrót: PiS to Jarosław Kaczyński; Ruch Palikota to Janusz Palikot; Solidarna Polska to Zbigniew Ziobro, etc. Czyli personifikacja partii politycznych.

Dysponuje zasobami finansowymi potrzebnymi do działalności struktur nowotworzonego ugrupowania, niezależnie od dotacji budżetowych.

Ma struktury terenowe oraz infrastrukturę instytucjonalną, którą może wydzielić na rzecz formacji politycznej.

Jedynym mankamentem jest brak zaplecza intelektualnego, a ściślej mówiąc, politycznego.

O tym co jest potrzebne do zbudowania nowej partii politycznej pisałem tu, przy okazji artykułu o Gowinie, Wiplerze, i innych.

Duda, pomny doświadczeń AWS, będzie chciał uniknąć skojarzeń politycznych i odgrywać rolę niepolityka. Zaaranżuje zatem mistyfikację, jaką swego czasu zafundowała społeczeństwu Platforma Obywatelska, która będąc partią udawała niepartię

Taka operacja jest zbyt grubymi nićmi szyta, aby mogła się powieść. Ludzie lubią jasne sytuacje, nie cierpią zaś cynizmu oraz hipokryzji.

Lepiej zagrać otwarcie, jak swego czasu Lepper za namową Tymochowicza, dublując struktury związkowe „Samoobrony” aparatem partyjnym.

Społeczny protest został w największej mierze skonsumowany przez NSZZ „Solidarność”. To efekt wizerunkowy. Dlatego trzeba iść tym tropem dalej i powołać Partię Solidarność, a nie jakieś tam egzotyczne twory, takie jak np. Platforma Oburzonych. Wówczas duża część osób przeciwnych polityce aktualnego rządu skupi się wokół „Solidarności”. To będzie jasny przekaz.

Jest jeszcze jeden warunek: należy wyraźnie oddzielić się od PiS, pokazać poważne różnice programowe.

Partia Kaczyńskiego próbuje przedstawić się jako polityczna paralela społecznego protestu „Solidarności”, i na tym ugrywać polityczne punkty.

„Solidarność” będzie wywierać presję na samorozwiązanie parlamentu, na tym polega jej taktyka (bo strategia to zbyt wielkie słowo). Wokół tego postulatu może zbudować szeroki front społeczny. A zaplecze parlamentarne rządu jest kruche.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka