Dziś w Salonie po raz kolejny doznałem metafizycznego uczucia …
Do tej pory nie do końca umiałem je nazwać choć doświadczałem nieraz ...
Teraz wiem.
Salon „lata” na wspomagaczach … :)
Niektóre powodowany męskim doświadczeniem potrafię zdefiniować …
Tu notka o szalonym Prezesie inspirowana 0,7 Stolichnaya Premium Vodka ...Gdzieś opodal wynurzenia prawdziwego Polaka który domaga się Trybunału Stanu dla Prezydenta …pisane w bliskiej kooperacji z irlandzkim słodowym produktem eksportowym … Gdzie indziej bluzgi rodzimej produkcji w oparciu o lokalny a może i nawet rodzinny browar … Czasem jak samorodek … Przebije się poezja piękna i lekka jak motyl … zaakcentowana czymś ekskluzywnie elitarnym … Nad wieloma niebanalnie pięknymi tekstami unosi się ledwo wyczuwalny acz wyraźny zapach amsterdamskich ziół … Przypraw niezbędnych dla osiągnięcia sukcesu … twórczego :)
W paru przypadkach emanujące z ekranu nadciśnienie i wyraźna słowna nadpobudliwość znamionują udział czegoś na wskroś nielegalnego ale dającego kopa … mentalnego również.
Noc w salonie zapada w atmosferze zadymionej knajpy z undergroundowym sennym barmanem lejącym trunki w wyszczerbione szklaneczki i ambiwalentnym pianistą w tle …
Gdzieś tak koło czwartej nad ranem zostaje tylko insomnia … i odległe strefy czasowe … Ale nawet wtedy gdzieś w tle nocnych rozmów rodaków … jak echa odległej szarży Szwoleżerów w hiszpańskim wąwozie który przeszliśmy jak to Polacy – w odwrotną stronę … można odnaleźć ledwo uchwytne nuty Malagi czy Los Molinos …
I tylko czasem … naprawdę rzadko między wierszami przebija rozpacz furia czy rezygnacja … I może dobrze … Bo przecież nic co ludzkie nie jest nam obce …
Słusznym byłoby jednak dla uniknięcia zbędnych nieporozumień wyraźnie definiować „towarzysza podróży” poprzez meandry publicystycznej twórczości … Tak dla zasady … A potem jedynie nektar dyskusji ...
Ronin.Jack Daniel's Old No. 7
2012/04/12 22:42
.
Inne tematy w dziale Rozmaitości