rosemann rosemann
1151
BLOG

Putin może tak w nieskończoność

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 15

 

 

Jednym z ciekawszych jeśli nie najciekawszym skutkiem powrotu Rosji do polityki imperialnej w czynnym czy też bardziej czynnym niż wcześniej wydaniu jest duma, z jaką reagują na to poddani Władymira Władymirowicza Putina. Wiele powiedziano tu i w innych miejscach o rosyjskiej duszy, o jej specyfice i zasadach działania. W skrócie można powiedzieć, że w przypadku Rosjanina duch bierze górę nad materią wówczas, gdy jakaś „sborna” wygrywa mistrzostwa, najlepiej oczywiście światowe, w piłce, krążku albo czymkolwiek innym. Albo gdy „sborna wszystkich sbornych”, kiedyś, dawno zwana Armią Czerwoną, zajmie jakieś, mniejsze lub większe terytorium.

Ta specyfika, może nie odbiegająca zbytnio od właściwości ducha innych nacji, nie różni się, być może niestety dla niej, jak też, o czym będzie dalej, dla bardzo szerokiego kręgu postronnych, także i tym, że, przynajmniej na tym łez padole, nie jest za bardzo w stanie funkcjonować w oderwaniu od materii.

Można sobie więc śpiewać, że „w gazetach piszą, że Mandelsztam żyje”* ale nie sprawi to, że da się owego zaprosić, dajmy na to, na autorski wieczór.

Prędzej czy później każdy z dumnych mużyków, zachwyconych kolejną sborną, kolejnym mistrzostwem i kolejnym terytorium, nad którym znów świeci czerwona „gwiazda wolności”, musi ograniczyć udział ducha i dać głos materii.

I wówczas jest problem.

Kiedy słucha się naszych utyskiwań na „25 lat wolności”, które przyniosły kilka plag egipskich, takich choćby jak wykluczenie czy społeczną nierówność, można sobie wyobrazić, jak ustrojowe przemiany widzą nasi bracia z nieco dalszego wschodu. Wszak nasze „przekształcenia własnościowe” przy tym, co się działo u nich i nasze cudnie pomnożone fortuny przy tamtejszych to w zasadzie szczegół i błąd statystyczny. Nasza wolność przy jej co i raz ujawnianych deficytach w moskiewskim imperium to nieomal marzenie filozofów.

Kiedy czyta się jak bardzo rosyjski naród czy też grażdanie kochają teraz swego przywódcę, który właśnie  „pokazuje światu”, bez ryzyka można obstawiać, że owo „pokazywanie” jest i będzie jedynym źródłem miłości grażdan. Władymir Władymirowicz Putin zwyczajnie swoją ofertę adresować może wyłącznie do „rosyjskiej duszy”. „Rosyjskiemu ciału” do zaoferowania nie ma chyba nic. No może jakieś tam minimum, utrzymujące to ciało przy jakimś tam życiu. Wszystko, co mógłby zaoferować temu ciału, różni tacy wywieźli z „Mateczki Rossii” by sobie pokupować apartamenty w Monte Carlo, Bugatti Veyrony, Chelsea Londyn i inne takie.

Zatem, z uwagi na to, że lepsza i bezpieczniejsza dla Putina i jeszcze bardziej dla wszystkich, którzy uwieszeni są Władimira Władymirowicza, dumna rosyjska dusza niż niemożliwe do nasycenia rosyjskie ciało, ów Władymir Władymirowicz, nawet jeśli chciałby szczerze stać się gołąbkiem pokoju, może nie mieć wyjścia.

Jeszcze zanim Krym „wrócił do macierzy” a i również teraz, gdy Putin pławi się w największej chyba od czasu objęcia władzy miłości poddanych, słychać głosy, że prędzej czy później, ale jeszcze za jego panowania, rządzony przez niego golem musi runąć. I to tak bardzo boleśnie.

Oczywiście Putin i jego wszystkie Potiomkiny robić będą wszystko, by stało się to raczej później.

I w tym jest właśnie problem. Także nasz.

Kto bowiem zaręczy, że kolejnej dawki dumy nie dostarczy Putin rosyjskiej duszy pojąc koniki czerwonych bojców w Wiśle?

Myślę, że nikt. No może pan Siergiej Ławrow by się podjął. Ale ja bym mu raczej nie wierzył.

* „Zmartwychwstanie Mandelsztama” Jacek Kaczmarski.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka