W historii upadku, wzlotu i ponownego upadku Lecha Wałęsy, może zaraz za kolejami losów tych, na których TW „Bolek” pisał donosy najciekawsze są obecne reakcje tych, którzy kiedyś i teraz byli lub są przy Wałęsie.
Jeśli ktoś nie rozumie zachowania Lecha Wałęsy czy to w latach 70 XX w. czy obecnie, musi dopiero mieć niesamowity problem z ogarnięciem opinii i ocen zarówno obrońców jak też oskarżycieli byłego przywódcy Solidarności i Prezydenta RP. Bo, niezależnie po której są oni teraz stronie, niemal gremialnie oświadczają, że o agenturalnej przeszłości wiedzieli a często też mówili zarówno przez sierpniem 1980 r., przed objęciem urzędu Prezydenta jak też w czasie prezydentury Wałęsy.
Tak. Dziś okazuje się, że wszyscy wiedzieli.
Spośród tych „wszystkich” najlepiej chyba wyglądają ci, którzy nie korzystają teraz z okazji by Lechowi Wałęsie dołożyć. Najgorzej zaś ci, co dziś przyznają, że wiedzieli a można znaleźć ich wypowiedzi, w których zaprzeczali a twierdzących co innego próbowali kneblować, mieszali nie tylko z błotem.
Między jednymi a drugimi jest spora grupa tych, co też „wszyscy wiedzieli”, dziś mocno atakują Lecha Wałęsę choć wcześniej ta wiedza nie przeszkadzała im widzieć w Lechu Wałęsie czy to przywódcę strajku, związku a wreszcie głowę państwa. Są też tacy, którzy widzieli swego czasu w Wałęsie „ponurego mleczarza”, wroga demokracji i potencjalnego dyktatora a dziś nagle reflektują się i chcą w osobie tego „niedoszłego dyktatora” ratować „dobrą markę Polski”.
Ci pierwsi są hipokrytami, ci drudzy dokonują jawnego zamachu na inteligencję swoich czytelników.
Najmniej liczni są ci, których stać, albo którzy czują się zmuszeni do refleksji. Poniżej fragment facebookowego wpisu Waldemara Kuczyńskiego, który znany jest jako największy chyba „pisożerca”. Obok Andrzeja Friszke to chyba najbardziej znany z „nawróconych”. Tych, co przestali wierzyć.
„Moi Drodzy, niestety i ja i Wy, będziemy musieli spojrzeć prawdzie w oczy. Prawdzie nie o Lechu Wałęsie, lecz o trwającym kilka lat fragmencie jego biografii, fragmencie donosiciela SB. Lech się z tego dość szybko uwolnił, ale był i to nie ulegnie zmiany… „
Niżej następny wpis, będący reakcją na komentarze do tego poprzedniego.
„Szanowni Państwo, muszę z przykrością powiedzieć, że wiele Waszych wypowiedzi, po moim wczorajszym wpisie o dokumentach w teczce pracy Bolka mnie po prostu obraża. Zarzucacie mi przedziwne, niezbyt ładne motywy, czy naiwność etc. Nie dałem do tego żadnych podstaw. Piszę od ponad półwieku i wiem co to jest odpowiedzialność za słowo. W odróżnieniu od Was przeczytałem do wczoraj 220 stron tych papierów. I to są moje wnioski z tej lektury. Wnioski czytelnika, który jest wolnym człowiekiem nie związanym w pisaniu i mówieniu publicznym żadną inną lojalnością, jak lojalność wobec mojego własnego sumienia. Proszę to uszanować.”*
To, z czym zderzył się Kuczyński, ośmielając się przyznać, że Wałęsa współpracował, pokazuje, że sprawa teczki TW „Bolek” może się toczyć w całkowitym oderwaniu zarówno od zdarzeń z lat 1970 – 76 jak i zawartości zgromadzonych we wspomnianej teczce materiałów. Przy okazji musi być dla Kuczyńskiego ciekawym doświadczeniem wejścia w skórę tych, którzy o konieczności zmierzenia się Wałęsy z przeszłością mówili od lat. Bo nie o Wałęsę i o jego mierzenie się z czymkolwiek chyba w tym wszystkim chodzi.
Rzecz jest teraz nie do sprawdzenia ale zaryzykuję twierdzenie, że dziś przeciwko Wałęsie jest większość tych, którzy kiedyś twierdzili, że poszliby za nim w ogień. Za Wałęsą jest zaś całkiem sporo tych, dla których był bufonem, prostakiem a nawet chamem. Tak, jak choćby środowisko skupione wokół Czerskiej. I na tej właśnie podstawie można twierdzić, że nie o Wałęsę chodzi.
Mamy tu do czynienia chyba z czym innym niż kwestia prawdy i walki o nią. Choć nikomu nie odmawiam dobrych intencji i szlachetnych intencji. Jednak przypuszczam, iż za podziałem stoją zupełnie inne pobudki. Mogę się oczywiście mylić całkowicie. No ale przecież dziś wszyscy niemal deklarują, że od „zawsze wiedzieli”. Jedni po to, żeby dobić TW „Bolka” a jeszcze bardziej III RP, która ich wiedze ignorowała. Drudzy po to by rzecz bagatelizować wskazując, że ta wiedza nie przeszkodziła dziać się rzeczom wielkim. I niektórym ludziom być wielkimi. Najłatwiej zgubić się wcale nie w podziałach. Raczej w próbach ostatecznego ustalenia kto kiedy wiedział, komu mówił i co jeszcze w tej sprawie zrobił.
I nagle w całym tym hałasie powoli okazuje się, że jedyne, czego chciałoby się z zainteresowaniem posłuchać to relacje i oceny tych, na których TW „Bolek” donosił. Tych, którzy dla Lecha Wałęsy byli wtedy i teraz są „nieważni”.
I chyba nie tylko dla niego.
* https://www.facebook.com/wkuczynski?fref=ts#
Inne tematy w dziale Polityka