rosemann rosemann
385
BLOG

Noel czy Damon – Babie Doły cz. III

rosemann rosemann Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Tym razem pojawiłem się w Babich Dołach na godzinę przed pierwszym koncertem. Po co, nie mam pojęcia. Czasem tak mam i tyle. Efektem ubocznym było pozostawienie na kwaterze programu koncertów. Ale nic to, zwyczajem lat poprzednich udałem się do punktu wymiany biletów na opaski. I tu kolejne zaskoczenie in minus – programów nie ma. Poszedłem sobie ale zaraz po wejściu wpadłem na znakomity pomysł. Zaczepiłem trzy piękne dziewczyny i poprosiłem by mi pożyczyły program to fotki zrobię i będę miał. Jedna wyjęła program.

- Ja dam panu bo mam aplikację.

Dała mi program i poszły sobie. A ja czułem się niczym jesień Średniowiecza. Też przecież mogłem mieć apkę. Od razu postanowiłem wgrać. Tyle, że nie znalazłem. Jesień w rozkwicie…

Idąc główną festiwalową aleją czułem zapach tłuszczu. Gastronomia biła najwyraźniej rekord w długości jazdy na tym samym oleju. Ale to nic. Dzień wcześniej nieopodal waliło tojtojami. Chyba każdy woli jednak zapach tłuszczu…

Dzień zaczął zespół Sorja Moria na scenie alternatywnej. Brzmiało to jak jakaś bardzo nieudana próba którejś z kapel sławnej dawno temu Gdyńskiej Sceny Alternatywnej. Bómów czy Oczu. Do tego wokalistka bez głosu, linie melodyjne całkiem niemelodyjne a pani robiąca na kompie sekcję sprawiała wrażenie zażenowanej. Na chwilę zainteresowała mnie apetyczna, uroczo odrobine pulchna klawisz… ówka? Pani klawiszowiec. Ale na telebimie było zbliżenie jej ręki z obrączką. A wiadomo, nie pożądaj żony…
Zaczynająca na głównej scenie Kali Uchis to taka słaba podróba Sade. Tylko urodą i figurą mogła wytrzymać porównanie. Przy chórkach z taśmy uznałem, że dość.

Na scenie drugiej doszło do zmiany obsady i lekkiego poślizgu. Zamiast Marceliny (nie wiem kto to jest Marcelina) zagrała francuska ekipa La Femme. Marcelina miała grać za Francuzów późno. I w sumie to była Dobra Zmiana. Do 1:30 bym nie czekał i przeszłoby mi koło nosa coś naprawdę fajnego. Nie wiem czy na tej zamianie zyskałem czy straciłem bo Marceliny nie znam.

La Femme to zespół francuski pod każdym względem. Taki romański rock mocno osadzony w piosence i kabarecie. Pierwsze skojarzenie to stara Mano Negra (wiem, że to grupa z Hiszpanii ale też romańska i też w tym mocno osadzona). Koncert przypomniał mi mój pierwszy pobyt na Openerze i pierwszy w ogóle w Gdyni zespół. Ladytron. Też wtedy wielkie pozytywne zaskoczenie. Takie zaskoczenia zawsze mnie najbardziej cieszyły. Koncert La Femme to jeden z najprzyjemniejszych dotychczas występów. Nie największych ale do najlepszego wspominania. Mają niesamowite brzmienie.

Little Simz to raperka, niezła ale nie aż tak, bym się tu zachwycał. Z hiphopem jest tak, że do zachwytu trzeba bardzo wiele. Tu do „bardzo wiele” sporo brakowało. Little Simz pojawi się jeszcze.

Kaleo to Islandczycy. Ale gdybym nie wiedział, za nic bym nie zgadł. Bo to był rock z południa Stanów z lat 70-tych XX w. I to taki, że mi się nostalgia mocno włączyła. I powiem, że ogłaszając wczoraj wygraną Organka mogłem się pospieszyć. Gdyby nie falstart i dwa, trzy mało przekonujące utwory Kaleo na początek, byłoby pozamiatane. To był znakomity rock z jego najlepszego okresu. Będziemy myśleć. Bo Kaleo to niesamowita technika i blues a Organek to czysta energia. Ja tam przedkładam emocje nad technikę…

Vince Staples to też niezły hiphop. Tak samo jak Little Simz. Dokładnie tak samo.

Resina… Wszedłem do namiotu alternatywy a tam pani piłowała wiolonczelę a pan lekko pukał talerz perkusji taki szelest robiąc. A publiczność siedziała i patrzyła. Ja też. I nagle naszło mnie, że to chyba jak z tą „Śmiercią w Wenecji”. Na razie pan płynie łódką ale zaraz się zacznie. Musi się zacząć! I będzie… Ja nie doczekałem.

Young Thug to był hiphop z tym czymś. Momentami z takim regowym bujaniem. Bardzo rytmiczny i porywający. Hiphop trudno zapamiętać, przynajmniej mi. Zatem mogę się mocno mylić pisząc, ż ten był jednym z lepszych słyszanych w Babich Dołach. Za Bestie Boys ale gdzieś tam w niewielkiej oddali za plecami Chłopców.

Sigrid wrażnie robi jak taka mniej efektowna Hana Montana. Tak naprawdę najbardziej przypomina Nenę. Tę z lat 80-tych od „99 Luftbalons”. Taka dziewczynka z repertuarem dla dziewczynek. No, może przesadzam. Wyjątkowo pogodny, wpadający w ucho pop przy którym ludzie bawili się i w namiocie ze sceną i pod telebimem.

Z jakiegoś powodu koncert Marmozets przeniesiono na 2:30 w nocy. Byłem zły bo mi się Marmozety dobrze kojarzą. Z taką piękną panią co obok mnie tańczyła w różowej sukience w czarne flamingi. Liczyłem, że znów zatańczy.
W programie powstała dziura.

Idąc na Gorillaz wstąpiłem do Tymbarka na tymbarka. Pani spytała co podać a widząc wahanie wskazała na taką planszę z obrazkami różnych butelek mówiąc, że to pomoże. Chyba na idiotę wyglądałem. Wskazałem cytronetę.
- Cythynowej niestety nie ma. Jest ghuszkowa i habahbahowa – powiedziała pani a ja omal się w niej nie zakochałem. Moje zauroczenie wzięła za dalsze wahanie.
- Osobiście polecam habahbahową. Habahbahowa się najlepiej sprzedaje.
- Chyba cytrynowa, skoro nie ma – włączyłem resztki logiki.
- Owszem, ale nie ma to się już nie sprzedaje – odparowała inteligentnie z łobuzerskim uśmiechem. – Tehaz sprzedaje się habahbahowa.

Wziąłem habah… rabarbarową i poszedłem oglądając się niepewny czy panie sobie ze mnie żartów nie zrobiła. A rabarbarowa dobra była…

I tu dochodzimy do tytułowego pytania. Noel i Damon nie przepadają za sobą bo ponoć poróżnił ich spór o to, który jest ojcem Britpopu. Jeśli faktycznie, to Noel i Damon są idiotami. Gdyby nie byli, za nic by się nie przyznawali do tego nowotworu, z którego brytyjski rock do dziś porządnie się nie jest w stanie wyleczyć.

W tym gdyńskim pojedynku Noel zaprezentował się jakby nigdy o Brotpopie nie słyszał. Zagrał porywający koncert mocno osadzony w korzeniach rocka.

Damon i jego Gorillaz z kolei to jeden z najciekawszych projektów rockowych jakie znam. Szkoda, że nie wystąpili w oryginalnym składzie.

Chodzi mi o prawdziwych Gorillaz.

Mam taką idee fix, że koncert Gorillaz powinien być graną na żywo muzyką do kolejnych clipów. Tak, żeby żadnych Damonów i reszty nie było widać. Bo Gorillaz to Murdoc, Stuart, Noodle i Del (o istnieniu Pauli nie wiedziałem)  Początkowo tytułowe pytanie miało brzmieć „Czy rysunkowe dziewczynki dorastają” bo Noodle zawsze uwielbiałem i zastanawiałem się jaka będzie jak dorośnie.
Po latach muzyka zespołu stała się niezwykle pojemna. Czy zawsze była tak „czarna”? Nie odpowiem. Teoretycznie to, w odróżnieniu od granej w Gdyni przez Noela, nie moja muzyka. A na scenie była i Little Simz i był Vince Staples. A ja bawiłem się przednio więc między panami jest remis. Z lekkim wskazaniem na Noela.
Na resztę zabrakło mi cierpliwości.

A dzień zakończył kolejny wqrw na organizatorów parkingu i cwał na oślep przez step. U mnie mają Oscara  kategorii „efekty specjalne wyłączania myślenia”

Tego dnia:
1.    Kaleo
2.    La Femme (Obiektywnie powinni być trzeci a zastanawiałem się czy nie dać im jedynki. Bo po powrocie włączyłem sobie ten link co go na dole dodałem i w pani się zakochałem)
3.    Gorillaz
4.    Young Thung
https://youtu.be/ncT_C3AA868

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura