SMOLEŃSKIE CIUCIUBABKI

W tym tygodniu kolejny raz możemy z bliska poobserwować następne odsłony zabaw w smoleńską ciuciubabkę. Gruchnęła wiadomość, że jedna z instytucji państwowych przetrzymywała materiały dotyczące śledztwa przekazane przez Amerykanów. W myśl zasady uderz w stół – natychmiast odezwała się SKW, która w komunikacie zapewnia, że „niezwłocznie” przekazała WPO zdjęcie satelitarne, które w ramach współpracy otrzymała za sprawą NATO. Następnie ABW informuje, że również „niezwłocznie” wszystko, co uzyskano od zagranicznych partnerów także zostało przekazane WPO. Zatem jak wyglądało to naprawdę? Pułkownik Szeląg odpowiada pytaniem retorycznym: skąd wiadomo, że to było przetrzymanie? Nic poza tym, bo oczywiście materiały ściśle tajne.

Kto kłamie? NPW? SKW? ABW? Dlaczego i co jeszcze jest ukrywane? Przypomina się konferencja komisji Millera, która była odpowiedzią na opublikowanie raportu MAK-owskiego. Przedstawiono tam m.in. materiały/nagrania ze smoleńskiej wieży szympansów, które naszym ludziom znane były już od kwietnia 2010. Natomiast zdecydowano się je ujawnić w trudnym momencie, kiedy okazało się, że wielkie pojednanie, wciskany kit o znakomitej współpracy i niespotykanej dotąd empatii ruskich trafił szlag. Prokuratura jednak nie kwapi się ze wskazaniem, kto przetrzymywał owe materiały. Automatycznie powstaje kolejne pytanie – kogo chroni NPW? SKW – podległą ministrowi Klichowi? A może ABW, która „przynależy” Tuskowi? Prokurator Szeląg zasłania się klauzulą ścisłej tajności, nawiasem mówiąc, materiały te dołączyły do akt wydzielonych śledztwa – właśnie jako najtajniejsze.

Skąd taka ciuciubabka? Przyznam szczerze, że nasuwają się wnioski, z pewnością nie tylko mnie – iż materiały te, gdyby ujrzały światło dzienne zmiotłyby ze sceny politycznej w proch i pył ekipę „tuszczą”. A ludzie ci mogliby stanąć przed jakimś międzynarodowym trybunałem. Bo na polskie instytucje w świetle widocznych gołym okiem matactw – nie ma co liczyć. Ekipa więc ratuje się jak może. Przykładem kolejna ciuciubabka, tym razem z raportem Millera. Jeszcze niedawno Tusk mówił, że z końcem czerwca raport ów trafi na jego biurko, wtedy go przeczyta, a następnie zostanie upubliczniony. Zanim zacznie się „jatka” przedwyborcza. Tymczasem jeden z tygodników informuje, że dokument zostanie podany do publicznej wiadomości po wyborach.

Według gazety, raport Millera jest zarazem jego polisą na ministerski stołek, że gdyby nie szefowanie komisji, Miller już dawno straciłby stanowisko. Tusk jest bowiem niezadowolony z jego szefowania MSWiA. Przekładanie terminu publikacji polskiego raportu jest tłumaczone troską o jakość dokumentu. Szef KBWLLP zlecił ponowne zbadanie zapisów FDR, bo dotychczasowe odczyty opierane były na kopiach, a trzeba zanalizować oryginał. Choć akurat w ocenie rozmówcy tygodnika – taka czynność nic nie wniesie do prac komisji.

Jest jednak jeszcze jeden potencjalny powód opóźniania publikacji raportu do czasu „po wyborach”. Wprawdzie Tusk powiedział, że raport trafi na jego biurko, ale zapomina o jednej rzeczy. Mianowicie, że po wyborach może już nie być premierem, więc na jego biurko może trafić, co najwyżej wezwanie na złożenie zeznań przed sądem, trybunałem, prokuratorem NATO-wskim – czymkolwiek, byle niezależnym od Tuska. Natomiast Miller mógłby się zaprezentować światu, jako mąż opatrznościowy, ostatni sprawiedliwy, który przerwie zmowę milczenia w sprawie tragicznych wydarzeń w okolicach Smoleńska, organizacji lotu, przygotowań, a także matactw i ślepych zaułków, w które wpuszczano opinię publiczną od 10 kwietnia 2010 roku.

http://www.rp.pl/artykul/673522_Kto_ukryl_dowody.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9784960,SKW__niezwlocznie_przekazalismy_zdjecia_okolic_Smolenska.html

http://www.rp.pl/artykul/674216_ABW_zapewnia__ze_nie_zatrzymala_dowodow.html

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/raport-smolenski-po-wyborach,78154,1

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/raport-bedzie--kiedy-bedzie--mswia-odpowiada-newsweekowi,78178,1