Nie, nie pomyliłem się – nie tylko łagodzi, ale także i wygładza.
Bo w przypadku naszych chłopców nie chodzi jedynie o obniżenie poziomu agresji (co istotne), ale i o nabycie wzorców postaw i zachowań, których w środowisku domowym nabyć się szansy nie miało.
Czy piszę o muzyce klasycznej?
Też. Ale przede wszystkim o hip-hopie, na którym się wprawdzie nie znam, ale który niepodzielnie króluje w słuchawkach naszych wychowanków.
Ja się nie znam, ale ksiądz Piotr (dyrektor szkoły) , deklaruje:
ten utwór jest moim ulubionym, bo ma bardzo salezjańskie przesłanie,
śpiewają koledzy naszego wychowanka .
No proszę: zakonnik, dyrektor szkoły i ma ulubiony hiphopowy utwór. Świat się kończy…
Ale żeby zrozumieć tę opinię , proszę posłuchać, o czym jest ten utwór, jak ważne kwestie porusza.
\
Pytanie czy muzyka klasyczna może z hip-hopem konkurować o gusta naszych chłopców jest oczywiście pytaniem retorycznym, bo byłoby dziwnym, gdyby mogła.
Ale jest coś takiego, jak potrzeba spróbowania czegoś nieznanego, nawet onieśmielającego.
To wielce prawdopodobne, prawie oczywiste, że nasze chłopaki nie miały nigdy okazji pójść do opery czy filharmonii.
Pójść choćby po to tylko, żeby kiedyś, na pytanie„czy byłeś …?” móc spokojnie odpowiedzieć – „tak, oczywiście.”
Ponieważstatystyczny Polak chodzi do filharmonii raz na 130 lat *, wzięliśmy na siebie obowiązek umożliwienia wychowankom wypełnienia statystycznej normy.
I do tego spowodowaliśmy, że nie tyle góra do Mahometa przyszła, co Filharmonia przyjechała , a nawet przyjeżdżała do naszych wychowanków kilka razy w roku.
Zapraszaliśmy naszego Ośrodka filharmoników z Białegostoku (dysponujemy znakomitą salą koncertową) , którzy przyjeżdżali ze specjalnie przygotowanym programem.
Koncert koncertem, ale sam fakt przyjazdu do Ośrodka TAKICH gości był przez wychowanków traktowany jak wydarzenie najwyższej rangi.
Wraz ze zmianą dyrekcji filharmonii (polityka, polityka…) koncerty zostały ucięte.
Jak przysłowiowym nożem.
Zakonnicy są cierpliwi i wiedzą, żedłużej klasztora, niż przeora, co znaczy, że wraz ze zmianą politycznych wiatrów i stosunek dyrekcji do czegoś, co można nazwaćmisją (bo to jest państwowa filharmonia) się zmieni, a może zmieni się też i dyrekcja.
Rzecz w tym, iż w międzyczasie wielu chłopców ominęłaby szansa posłuchania (jak udowadnia wspomniana statystyka - pierwszy i jedyny raz w życiu) na żywo prawdziwej orkiestry symfonicznej.
Podobnie, jak dzieci z gminnego gimnazjum w Różanymstoku (tego po drugiej stronie Orlika i mieszczącego się w zabytkowym, salezjańskim budynku, z którego odzyskania - dla dobra dzieciaków, zrezygnowaliśmy**) które zawsze zapraszaliśmy na wszystkie koncerty.
Taki zwykły przykład integracji mikrospołeczności.
Dlatego nie czekając na lepsze czasy, korzystając z kontaktów Pani Reginy, która dba u nas o wychowanie muzyczne, zaprosiliśmy zespół muzyki kameralnej, który był już u nas 4 razy z koncertami.
Także muzyki folkowej i jazzu (tak!).
Wygładzanie obyczajów wiąże się czasem, jak widać, z koniecznością pokonywania oporu i niechęci biurokracji.
A już 22 maja rusza 3 edycja naszego Festiwalu Młodzieży Bez Granic, tym razem poświęcona Azji i z udziałem zespołów stamtąd pochodzących.
To wydarzenie kulturalne na skalę całego Podlasia, przyciągające więcej chętnych, niż miejsca w różanostockich salach…
I pierwszeństwo uczestniczenia w nim będą mieli nasi chłopcy - żeby mieli co po powrocie do domów wspominać.
I czym się pochwalić.
-----------------------------------
Inne tematy w dziale Kultura