rozum rozum
33
BLOG

Tydzień – Edek

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 2

Od czasu do czasu wklejać będę fragmenty zbioru opowiadań pt. „Tydzień”. Pierwsze opowiadanie nosi tytuł Edek.  

Poniedziałek.
Moje nazwisko Edward Poniatowski, Edek po prostu. Edziu mówiła mi żona, ale już nie mówi. Odeszła, bo za dużo piłem, przynajmniej tak gadała. Zabrała dziecko i wyjechała na Podkarpacie do Dulki. Chuj wie gdzie to. Dziecka nie widziałem od siedemnastu lat, nawet mnie nie zaprosiła na jej ślub. Anka, tak się nazywa moją córeczka, też nie chce ze mną rozmawiać. Napisała, że nie będzie toczyć jakiegokolwiek dialogu ze skurwysynem, który katował jej matkę, i że dla niej umarłem. Dzwoniłem, pisałem, że piję mniej, byłem na terapii, przez jakiś czas miałem pracę i że chcę to wszystko naprawić. Bez echa, umarłem. Po prawdzie to nie po chrześcijańsku, nie dać ojcu kolejnej szansy. Nie dała, choć całe życie zapierdalałem żeby miały, co żreć. Zima, wiosna, lato, jesień, kurwa jesień, w syfie, gównie i pyle, a one spierdoliły jak zające przed ogarami, do Dukli. Zaraz jak wyszedłem z Załęża mogłem pojechać do tej Dukli, mogłem, ale nie pojechałem, nikt mi nie powiedział, że Dukla i Załęże na tym samym Podkarpaciu są. Kto w ogóle wysilił tak kretyńską nazwę dla województwa, gdzie Rzym a gdzie kurwa Karpaty. Mniejsza oto, tak czy siak, nie pojechałem, ale na ślub wysłałem kopertę z tysiącem złotych, niech ma, niech nie myśli, że ojciec, choć trup, to nie ma gestu. A mogłem nie wysyłać, bo niemiałem, bo po wyjściu pracy nie mogłem znaleźć. Zresztą, pokażcie mi kogoś, kto z wyrokiem za gwałt łatwo znajdzie pracę. Nawet na kolei mnie nie chcieli. Tłumaczyłem, że ta baba była pijana, że ze mną piła, że sama do mnie poszła, że reszty nie pamiętam, a ona rano se pinda niemyta przypomniała, że ma męża i dzieci. Jak piła i szła do mnie jakoś nie pamiętała. I jeszcze cała ta niby obdukcja czy obstrukcja, to jedno wielkie łgarstwo. Jakie przypalanie, jakie pęknięte żebra, jakie odbite nerki, jakie połamane palce? Mówiłem, że nic nie pamiętam, ale wiem, że nigdy bym tego nie zrobił. Owszem, stara jak przyfikała dostała czasem mydłem w skarpecie, ale tylko wtedy, gdy zasłużyła, a aniołem nie była. Stara o wszystko miała pretensje. Brak kasy, brak wakacji, brak ciuchów, brak kosmetyków, brak perspektyw – jeden wielki jebany pustostan życiowy. A skąd ja miałem wziąć i te ubytki uzupełnić? Kraść miałem iść? Zapisałem się do partii,  jak chciała stara, ale nikomu nigdy dupy nie lizałem, to mnie na żadne stanowisko nie dali. Raz tylko zakablowałem na konduktora, że dupczy kasjerkę w magazynku, ale mimo to nic. Wiem tylko, że potem on musiał dla „bezpiecznych” listy pisać, bo mu na rodzinie zależało. Świnie jebanej oszukiwać rodzinę się zachciało, a potem donosił na innych, żeby to familijne kłamstwo ratować. W końcu, już w nowej Polsce, wyszło, że pisał na wszystkich, nawet na dyrektora, a żona się i tak dowiedziała i odeszła. Pewnie do Dukli pojechała. Zresztą, dupa to była a nie chłop. Po tym wszystkim mu odjebało i się rzucił pod pociąg. Był chyba z tą robotą dozgonnie związany. A zresztą, niech spoczywa w pokoju, o zmarłych tylko dobrze powinno się mówić.
Teraz wszystko dookoła jest inne niż kiedyś, no poza moim mieszkaniem, które wygląda dokładnie tak samo jak pięćdziesiąt lat temu. Kuchnia to moje ulubione miejsce. Tu, przy stole, ze szklaną herbaty, obserwuję przez okno globalizację. Wszyscy w kółko pierdolą jak nakręceni o globalizacji, więc ja obserwuje globalizację śmietnika, o pardon, kontenerów. Kiedyś śmieci, czy śmiecie, wyrzucało się do śmietnika. Siatka w rękę i do śmietnika, prosty był los śmieci. Teraz, mamy segregacje rasową śmieci, plastiki od zielonego kontenera, szkło białe do białego, kolorowe do pomarańczowego, papier do żółtego. Gdybym miał to robić jak chcą te debile z unii, to więcej czasu bym segregował niż produkował te odpady. Potem, oni sobie przyjeżdżają, te śmieci już mają na gotowe i do fabryki, i zarabiają na debilach, co za nich połowę roboty wykonali. Ze mną takich zabaw nie będzie. Za chuja nic nie będę segregował, nawet gdyby mi za to płacili. Więcej, czasem im te zamysły krzyżuję. Nocą idę po cichutku i wypierdalam te śmieci tak, żeby im ten proces produkcji nieco zakłócić. Zastanowią się złodzieje, jak ktoś sobie dupę papierem z kolorowym szkłem podetrze.
C.D.N.
Pozdrawiam.      
rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka