Premier Donald Tusk zostanie ministrem rolnictwa – to już wiemy. Waldemar Pawlak w TVN24 kajał się jak zbity uczniak. Padają postulaty powołania komisji śledczej oraz rozpisania przedwczesnych wyborów. O co chodzi?
Po pierwsze, nie wierzę w wewnętrzną rozgrywkę w PSL-u. Pozycja Pawlaka jako prezesa nie jest zagrożona. Jesienne wybory nie mogły dać chłopom innego prezesa.
Po drugie, PO nie korzysta z tej sytuacji. Uderzenie w PSL jest uderzeniem w koalicję. Bez PSL-u PO byłaby w bardzo kłopotliwej sytuacji. Arytmetyka sejmowa jest bezlitosna.
Po trzecie, od polityków wiadomo, że Serafin nagrał „kolegę”. Nikt nie wie, czy CBA lub ABW nie prowadziły już wcześniej postępowań – to oczywiste.
Po czwarte, jeśli komuś można tą aferą zaszkodzić, to Tuskowi i PO. Przy hipotetycznym przeniesieniu się Tuska do Komisji Europejskiej dezintegracja sceny politycznej komplikuje totalnie krajobraz sceny politycznej i sytuację budżetową – najważniejszą.
Po piąte, największym beneficjentem całej sytuacji jest PIS – tak PIS. Ludzi PiS – jak twierdził jeden z bohaterów nagrań – w podmiotach „rolniczych” nie brakuje. Być może – to czysta hipoteza – PSL grał na kolejne wybory licząc na zwycięstwo PIS. Pazerność gubi..
Po szóste, do dzisiejszego popołudnia żaden polityk PSL i opozycji nie przewidział tego że TUSK obejmie resort rolnictwa. Pawlak nie pisnął. Czyżby Tusk nie trzymał założonych rąk i nie powstrzymywał służby przed działaniem?
A może służby grają swoją grę?
Pozdrawiam