- Ale mu pojechałem, co nie, Grzesiu? Ha, ha!
- Aż mu ta brytyjska szczena opadła! Się chłopak załamał! Hihi!... Ale…
- Co „ale”?
- Dlaczego właściwie tak go wyśmiałeś, Donaldzie?
- No jak to czemu!? Ty się mnie pytasz czemu!? Hm… Właściwie to nie wiem… Tak wyszło. Było zabawnie.
- No taa… Ale mamy parę rzeczy do załatwienia… Na przykład chcieliśmy Jurka przepchnąć na szefa Parlamentu Europejskiego, pamiętasz?
- Jurek, Jurek… Ale przecież jeszcze wyborów nawet nie było.
- W Europie takie rzeczy załatwia się wcześniej.
- Ooo! Dobre! Szkoda, że u nas tak nie można… Póki co.
- W każdym razie inni kandydaci już się zadeklarowali, a Jurek czeka. Skończy się jak z Radkiem…
- A jak się skończyło z Radkiem!?
- No… ekhem… prezydent dokonał sabotażu naszych energicznych działań.
- Właśnie tak było. I tak może być znowu, prawda?
- Oczywiście. Ale, hm, z tym Brytolem można było jednak trochę, hm, porozmawiać. A nie go obrażać.
- A co, obraził się?
- No chyba tak. Popatrz, Donaldzie, mam tu na laptopie angielskie gazety… Wszystkie piszą o skandalu: „Guardian”, „Times”, „Daily Mail”…
- A popatrz, Grzesiu, ja też mam laptopa, a na nim polskie gazety. Widzisz? „Gazeta” nic, „Dziennik” nic. A tu portal TVN24… O k…a! Tu coś jest! Chamidła!
- Spokojnie, spokojnie Donaldzie, porozmawiam z nimi. To na pewno jakiś błąd. Chociaż sam widzisz, że zrobiła się afera.
- Jaka tam afera. Dobrze powiedziałem Gordonowi: zaciąganie kredytów w dobie kryzysu to zgubna taktyka. Prawdziwy mąż stanu nigdy by nie brał miliardowych pożyczek, tylko szukał innych rozwiązań.
- Właśnie, Donaldzie, zapomniałbym. Tu musisz papierki podpisać.
- Co to?
- No, pokwitowanie tej kasy z MFW. Dwadzieścia miliardów dolarów.
- Uff, dobrze, że to nie pożyczka, tylko kredyt. Gdzie mój długopis?
Inne tematy w dziale Polityka