Rybitzky Rybitzky
88
BLOG

Władza leży na ulicy

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 70

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy postanowił przenieść z Cherbourga uroczyste obchody 65. rocznicy lądowania w Normandii. Ponieważ protesty zapowiedzieli stoczniowcy z Cherbourga oraz Hawru spotkanie europejskich przywódców odbędzie się w Lyonie. Sarkozy powiedział:
 
- Chcę uniknąć gorszących scen. Dobrze poznałem ludzi, którzy będą manifestować. Słowo "stoczniowcy" byłoby tu nadużyciem. Nie ma takiej możliwości by na placu jednocześnie odbywały się uroczystości i manifestacja największych zadymiarzy. Czuję się odpowiedzialny za bezpieczeństwo ludzi, których zapraszam do Francji.
 
***
 
Oczywiście we Francji nikt nie przestraszyłby się kilkuset, może kilku tysięcy, demonstrantów. Podobnie w Niemczech nikt raczej nie przeniósłby obchodów rocznicy upadku muru berlińskiego do Hamburga. W Waszyngtonie nie zrezygnowano by np. z uroczystego zaprzysiężenia nowego prezydenta z obawy przed manifestacją jego przeciwników.
 
Tak, na świecie jest nie do pomyślenia, by władze ulegały samej wizji ewentualnych protestów. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: ulegnięcie związkowcom, alterglobalistom, studentom lub komukolwiek innemu tylko zachęciłoby radykalnie nastawione grupy do dalszych działań.
 
W Polsce obowiązują jednak zupełnie inne zasady polityki i życia społecznego. Dlatego też premier Donald Tusk postanowił uciec przed demonstrantami na Wawel. Czy nie obawia się, że pokazuje w ten sposób słabość? Najwyraźniej nie – i może nawet ma rację.
 
Już teraz związkowcy zapowiadają, iż nie pojawią się w Krakowie. Jest to tak samo absurdalne, jak rządowa decyzja o przeniesieniu uroczystości. Przecież podstawowe zasady strategii nakazują uderzać na przeciwnika wówczas, gdy jest on w odwrocie. Gdy pod Wawelem pojawia się nienawistne (dla Niesiołowskiego) flagi „Solidarności” cała Polska zobaczy, jak bezmyślna była decyzja premiera. Jeśli związkowcy ustąpią, to nagle absurd postępowania Tuska zacznie przypominać logikę.
 
Obserwowane obecnie tchórzostwo polityków powinno być lekcją dla wszystkich, którym nie podoba się obecna władza. Nie wiemy, ilu „zadymiarzy” miało się pojawić pod bramą Stoczni Gdańskiej podczas uroczystości. Sami związkowcy mówili o 1,5 tys. osób. Takiej to „masy” przestraszył się rząd. A w Polsce jest przecież wiele sił i grup interesu zdolnych wyprowadzić na ulicę tłum większy niż 1,5 tysiąca ludzi.
 
Wydawać by się mogło, iż w XXI wieku, czasie mediatyzacji polityki i triumfu Internetu o kształcie władzy będą decydować debaty w wirtualno-medialnej rzeczywistości. Tymczasem nadal nic tak nie przeraża rządzących Polakami, jak perspektywa zrewoltowanych ludzi na ulicach miast.
 
Czyli – powie ktoś – nic  prostszego: trzeba podnieść leżący na bruku klucz do władzy, przyprawić tchórzliwych polityków o zawał serca. Tyle tylko, iż tchórzliwi politycy nie wzięli się znikąd. Są synami równie pozbawionego odwagi społeczeństwa. Nikt nie tknie klucza. A pod Wawelem będzie cicho.
Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (70)

Inne tematy w dziale Polityka