Rybitzky Rybitzky
62
BLOG

Przyszli po katarynę

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 40

Rok temu blogerzy żyli sprawą Wojciecha Sumlińskiego. Dziennikarz ten został doprowadzony na granicę wytrzymałości psychicznej i popchnięty do próby samobójstwa. Przez kogo? Może teraz, w Czasach Miłości o tym nie wspominać. Ale przecież znamy historię redaktora Sumlińskiego.

Dziennikarze również znali sprawę Sumlińskiego, lecz rozpalała ich jakby mniej. Nie czuli potrzeby stanąć w obronie kolegi, nie dostrzegli oczywistych dowodów na poważne zagrożenie wolności słowa w naszym kraju. Ospałość IV władzy napiętnowali przedstawiciele kiełkującej V władzy. Jednakże, jako znany czarnowidz, dałem wyraz swojemu przekonaniu, iż w Czasach Miłości i na blogerów przyjdzie pora. Oto fragment mojego wpisu z 30 lipca 2007 Kiedy przyjdą po katarynę?:
 
- Dziennikarze są już całkiem wytresowani...
- A ta mała grupka z „Gazety Polskiej"?
- E, tych i tak nikt nie traktuje poważnie. Ich już dawno załatwiliśmy... Za to jest inny problem.
- Jaki?
- Blogerzy. W ogóle się nie dają opanować.
- Blogerzy...? Ich to dopiero nikt nie czyta!
- O, to nie całkiem tak. Jest kilku liderów. Mają naprawdę duży wpływ. Pacyfikujemy nastroje w mediach, a tymczasem w Internecie rośnie nam opozycja. Im też trzeba dać sygnał.
- Aha. Kto?
- Najpopularniejsza jest niejaka „kataryna". Piszę się z małej litery.
- O, chyba coś słyszałem!
- Tak, jest bardzo popularna. W „Dzienniku" był z nią wywiad niedawno. Pod każdym jej tekstem są setki komentarzy. Jej blog ma tysiące czytelników - i to dziennie. A pomyśl, że takich znanych blogerów jest jeszcze paru. Taka „Gazeta Polska" może się przy tym schować.
- Hm... To faktycznie mogło być przeoczenie.
- Ale teraz je naprawimy. Dorwiemy katarynę i pokażemy reszcie tej swołoczy, czego się może spodziewać. (…)
 
Sama kataryna komentując powyższy tekst uznała siebie za bezpieczną:
 
Oni się boją tylko tych, którzy ujawniają ich tajemnice. Ja niczego niestety nie ujawniam. A takich co sobie dziamgają o sprawach powszechnie znanych to się nie boją.
 
Równocześnie jednak dała wyraz smutnej refleksji:
 
Inna sprawa, że dzisiejszy dzień zostawia nas z przykrą świadomością, że gdyby się nami zainteresowali to pies z kulawą nogą by nas nie bronił skoro swojego i to w poważniejszej sprawie nie bronią tak jak by mogli.
 
Kataryna myliła się w pierwszej kwestii. Najwyraźniej są już w Polsce ludzie, którzy zaczynają doceniać siłę politycznej blogosfery. Siłę wynikającą nie tyle z własnego potencjału (póki co), lecz z dramatycznej słabości polskich mediów. Blogerzy stali się już prawdziwie niezależnym, alternatywnym głosem. Nie docierającym do milionów, ale do tych najbardziej zainteresowanych życiem publicznym.
 
To była więc naturalna kolej wypadków. Ludzie, którzy cieszą się z nieporadności dziennikarzy raczej nie widzą powodów do bezczynnego przyglądania się tworzeniu alternatywy. Dlatego, jak widzimy, natychmiast uznały internetowych publicystów za zagrożenie.
 
Pozostaje teraz pytanie: czy kataryna myląc się w pierwszej kwestii, miała rację w drugiej? Skoro już się nami „zainteresowali”, to czy jesteśmy bez szans?
Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka