Sprawa ataku na panią Annę Cugier-Kotkę może budzić wątpliwości pod względem jej taktycznego rozegrania przez PiS – a raczej nieudolnej próby rozegrania. Nie ma jednak wątpliwości, iż napad na aktorkę występującą w spocie PiS jest kolejnym dowodem na nieustannie wzrastającą falę politycznie motywowanej agresji. Jeśli nadal politycy Platformy będą nieodpowiedzialnie podgrzewać atmosferę w kraju, to możemy oczekiwać dużo gorszych zdarzeń niż to weekendowe.
Ktoś mógłby rzec, że przecież PiS również bezpardonowo traktuje swych przeciwników i przypomnieć (po raz tysięczny) słowa Jarosława Kaczyńskiego o tych, którzy są Polską oraz tych, którzy są ZOMO.
Owszem, ta słynna wypowiedź była ostra, lecz osadzała się w ramach pewnej koncepcji intelektualnej. Topornej, ale jednak. Tymczasem politycy Platformy od kilku lat po prostu sypią wulgaryzmami lub groźbami. Wystarczy przypomnieć samego Donalda Tuska, który potrafił grozić śmiercią piłkarskiemu sędziemu. Taka jest mentalność Platformy – stańmy po stronie tłumu i razem z nim wyzywajmy wrogów.
Zwykle wrogiem PO nie jest sędzia Howard Webb, lecz Prawo i Sprawiedliwość oraz wszyscy, których można powiązać z tą partią. Warto tu podkreślić, iż dziki antypisowski tłum nie został wychowany przez Platformę, a przez wiele różnych środowisk, z częścią mediów na czele. Platforma po prostu w odpowiednim momencie zaczęła skutecznie stosować wulgarną retorykę.
Można wymienić wiele wypowiedzi świadczących o tym, że jedyne co potrafią politycy PO, to siać nienawiść oraz pogardę. Są w tym dziele bardzo konsekwentni. Dwa lata temu Władysław Bartoszewski mówił o bydle, ostatnio Niesiołowski mówi o ludziach drugiej kategorii. Jakoś tych trącących faszyzmem słów dziennikarze nie powtarzają tyle razy, co o tych Kaczyńskiego o ZOMO.
Ataki na całe grupy społeczne to jedno, ale szczególnie niebezpieczne są brutalne nagonki na poszczególne osoby. Tak było z historykami IPN, tak było z Zyzakiem, tak jest nadal z Cugier-Kotką. Co ciekawe, politycy PO argumenty mają stale te same. Lubią powtarzać, że ten czy inny człowiek jest skończony, przekreślił swoje życie, zniszczył karierę zawodową.
Politycy mówią, a ich wielbiciele robią. Cugier-Kotka dostawała pogróżki, a profesor Nowak listy z kałem. Przypadek profesora Nowaka jest szczególnie przykry – był on przecież tylko promotorem pracy magisterskiej Zyzaka. Jego nazwisko pojawiło się jednak kilka razy w wypowiedziach polityków PO – i oto stał się wrogiem ludu.
O nieustannych próbach dehumanizacji Lecha Kaczyńskiego nawet nie ma już co wspominać.
Rzecz jasna, znaczna część społeczeństwa ma politykę i wszelkie jej aspekty głęboko gdzieś. Jednakże wyraźnie widać, iż istnieje szeroka grupa ludzi odnajdujących się w (czy raczej: dzięki) pełnej agresji retoryce Platformy. Takie osobami zawsze są – w innym czasie i miejscu wybijaliby szyby w żydowskich sklepach lub wieszali kułaków. W Polsce A.D. 2009 wraz z tłumem podobnych sobie wyżywają się na „dziwolągach” z PiS. Chociażby tak, jak nasz kolega z S24, Ziggi:
Wystarczy na mordy liderów patrzeć i już się człowiekowi chce w te papusze przywalić. (…) takiego bezczelnego fajfusa jak Szczygło to od razu w mordę lać... Kurski – z buta w twarz. Putra… wytargać za te wąsiska tęgoskóra dętego… Suski – psss, spuścić z powietrze i kop w dupę, Karski – siup go w tego czerwonego nochala…
Na razie nienawiść wyraża się głównie werbalnie, ale przypadek Cugier-Kotki ukazuje, iż jesteśmy coraz bliżej prawdziwych aktów przemocy. Nie twierdzę, że bić będą tylko stronnicy Platformy. W zwolennikach PiS też jest wiele agresji i nie sądzę, by jeszcze długo mogli powstrzymywać się z reakcją na brutalizację życia społecznego.
Jeszcze pewien czas temu wydawało mi się, że narastanie agresji i nienawiści musi w końcu znaleźć swój kres. Niestety, polscy politycy, a zwłaszcza Platformy, nie mają umiaru w nakręcaniu spirali wzajemnej złości.
I ktoś w końcu nie wytrzyma, a w naszym kraju zacznie się dziać naprawdę tragicznie.
Inne tematy w dziale Polityka