- Donaldzie, co ty masz na sobie?!
- Cześć Grzesiu, czemu tak krzyczysz od progu? Przymierzam sobie…
- No właśnie, co to jest? To wygląda jak strój kardynała!
- No tak. Prymas Polski zwykle jest kardynałem.
- Chyba się pogubiłem, Donaldzie. Nie rozumiem… Ale to moja wina, że nie rozumiem!
- Oczywiście, że twoja, bo co tu nie rozumieć? Jak wiesz, chcę być prezydentem, przewodniczącym partii, a może i premierem. To pomyślałem, że i prymasem zostanę. To też ważne stanowisko na „p”. No i teraz patrzę, jak będę wyglądał w czerwonym.
- Och, wyglądasz pięknie, Donaldzie. Ale co na to Małgośka?
- Jak to co? Z pewnością się ucieszy. Będę miał wszystkie urzędy na „p”!
- Hm, no tak… Może nie wiesz, ale prymas polski powinien być księdzem. Duchownym. A oni, wiesz. Celibat, te rzeczy. A raczej – bez tych rzeczy.
- Jakich rzeczy…? Aaaaa…
- Właśnie.
- To prymasa sobie odpuszczę.
- Słuszna decyzja, Donaldzie. Jak zwykle mądra.
- OK, to zakładaj te łachy, zobaczymy, jak tobie jest w czerwonym.
- Cooo? Ale, ale…
- No, co, co? Jajco. Ja sobie odpuszczę prymasa, ale partia musi mieć ten stołek. Musi mieć wszystkie stołki. Więc ktoś od nas musi wziąć tę robotę.
- Ale czemu ja?!
- Myślałem, że się ucieszysz. To bardzo ważne stanowisko, a ja wiem, jaki jesteś ambitny. Skoro więc nie będziesz pozostałymi „p”, bo ja nimi będę… Sam rozumiesz… Ale pomyśl – kardynałowie mogą startować na papieża…
- Hm… No, dobra, to sprawdźmy, jak mi będzie w czerwonym…
Inne tematy w dziale Polityka