Rybitzky Rybitzky
1757
BLOG

5 lat blogowania, czyli jak przewidziałem Ruch Palikota

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 31

Dziś mija dokładnie 5 lat mojego blogowania na Salonie24. Przeglądając moje pierwsze wpisy (spośród, jak dotąd, 1570) muszę przyznać, że są wyjątkowo słabe. Ale 5 lat temu wydawały się być ok. I ja, i my wszyscy odbyliśmy od października 2006 roku długą drogę...

Wśród tekstów z jesieni-zimy 2006 znalazłem jednak przynajmniej jeden, który – moim zdaniem – nic nie stracił na swojej aktualności. We wpisie Kościół w Polsce upadnie. I to wkrótce z 27 grudnia 2006 wieszczyłem szybki rozwój procesu laicyzacji naszego kraju. Wtedy jeszcze nikt nie wyobrażał sobie walki z krzyżem, okrzykówChcemy Barabasza i 10 proc. poparcia dla skrajnie antyklerykalnej partii, jaką jest Ruch Palikota. Przytaczam poniżej ten tekst niemal w całości.

(…) Polska przez wieki bynajmniej nie słynęła ze swego katolicyzmu. Wręcz odwrotnie – Polacy byli uważani za sojuszników pogan (Litwinów, znaczy, a i w Polsce resztki dawnych kultów przetrwały do XV-XVI wieku) i heretyków (husyckich Czech w XV wieku), a następnie za obrońców różnorakich protestanckich sekt. W Polsce kwitła tolerancja, nikt nie zamierzał bić się o wiarę, a terminu Polak – katolik nikt nie znał. Określenie to pojawiło się w okresie rozbiorów, by podkreślić polską odrębność od luterańskich i prawosławnych zaborców. Przywiązanie do wiary katolickiej stało się jednak podstawą naszej świadomości narodowej dopiero po 1939 roku, gdy w tragicznych czasach hitlerowskiej okupacji i sowieckiej dominacji Kościół stał się jedyną niezależna polską instytucją.

Warto zwrócić uwagę na czynnik polityczny. Kościół urósł w moralną siłę w latach PRL, gdy stał się ostoją narodu. Jego rola w tych latach była bez wątpienia wielka. W stanie wojennym msze za ojczyznę stawały się wielkimi patriotycznymi demonstracjami, do dziś wspominanymi jako jedne z głównych wydarzeń tych czasów. Wolna Polska była wówczas pośród murów katolickich świątyń. A to, iż na Tronie Piotrowym zasiadał Jan Paweł II tym mocniej wiązało naród z Kościołem.

Ale przyszedł rok 1989 i wszystko zaczęło się zmieniać. Polska stała się wolnym krajem. Ludzie zajęli się codzienną walką o przetrwanie w twardym świecie liberalnej gospodarki. Kościół już nie musiał pełnić roli reprezentanta narodu wobec władzy. Papież coraz bardziej chorował i umarł. Polacy stracili swego duchowego ojca, w którego zapewne wierzyli bardziej niż w Jezusa. Episkopat, tonący dotąd w blasku Jana Pawła II okazał się grupą całkiem zwyczajnych ludzi, którym daleko do wybitności.

Przez chwilę próbowano nam wmówić, że istnieje jakieś pokolenie JPII, nadzwyczajnie uduchowione i kierujące się naukami naszego zmarłego Papieża. To była wyjątkowa bzdura. Młodzi ludzie w Polsce nie różnią się niczym od swych rówieśników w innych krajach, a ich system wartości jest bardzo odległy od tego promowanego przez Jana Pawła II. Religia staje się dla nich niezrozumiałym reliktem, a żadnych mszy za ojczyznę nie pamiętają, więc Kościół nie kojarzy im się nawet z tym.

Oczywiście poziom uczestnictwa w mszach jest nadal bardzo wysoki. Większość ludzi bierze śluby w kościele i jest po chrześcijańsku grzebanych. Jednak to tylko puste gesty. Tradycja, nie religia. Tym samym wpływ hierarchów na politykę i społeczeństwo spada z roku na rok. Doganiamy Europę także w procesie laicyzacji. Tak naprawdę nie ma żadnego powodu, dla którego w Polsce miałoby być inaczej. Równocześnie episkopat zdaje się tego nie dostrzegać i zachowuje się nadal jakby był „przewodnią siłą narodu”, gdy tymczasem nie pełni tej roli od kilkunastu lat.

W naszym kraju kryzys Kościoła może być nawet dużo większy. Właśnie dlatego, że polska wiara jest taka powierzchowna, a arogancja władz kościelnych tak duża. Rozjechane po Europie młode pokolenie nie chodzi do świątyń bo nawet rzadko kiedy ma jak. Rola pieniądza wzrasta, a życie duchowe przestaje istnieć. Nie wiadomo właściwie co Kościół ma teraz do zaoferowania. Najgorzej, że Kościół sam tego nie wie.

Pewnej niedzieli polskie świątynie będą puste. I już takie pozostaną.

Od 2006 roku polski Kościół, niestety, nie zrobił nic, aby poradzić sobie z narastającymi problemami. Teraz nie widać w nim żadnej koncepcji na stawienie oporu Palikotowi i jego ludziom. Jeśli koledzy oprawcy Popiełuszki zdejmą sejmowy krzyż, będzie to efekt wielu lat błędów Episkopatu – ale też całkowitej bierności zwykłych katolików. Polacy wydają się być już gotowi na wyzbycie się religijnych wartości.

 

 

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka