Stare powiedzenie głosi, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi – chodzi o pieniądze. I być może taka prosta prawda kryje się za większością "rozłamowych" wydarzeń w PiS. Tak się bowiem składa, że do kolejnych odejść z tej partii zawsze dochodzi na skutek sporów wśród polityków zaangażowanych w planowanie kampanii wyborczych. A właśnie w strukturach partii odpowiedzialnych za działania "kampanijne" (przy czym należy pamiętać, że w Polsce mamy od pewnego czasu do czynienia z permanentną kampanią) jest najwięcej pieniędzy spośród niemałej puli pochodzącej ze wsparcia budżetowego oraz składek członków.
Partie polityczne najwięcej środków wydają właśnie na różnego rodzaju działania promocyjne – płaci się przecież reżyserom, operatorom, aktorom, informatykom, grafikom, fotografom, wizażystom itd. O tym, z kim zawrzeć umowy decydują partyjni spindoctorzy. Pokusa, by zamiast ekspertom płacić znajomym królika jest duża – i wg docierających do mnie informacji, niektórzy jej ulegali. I pewnie ulegają nadal.
PiS od dawna nie potrafi sprawnie i szybko reagować medialnie na poczynania PO, czego najnowszym przykładem jest np. brak reakcji na ewidentną wpadkę Platformy, czyli wypowiedź Lewandowskiego o sławetnych 300 mld. Aż się prosi o jakąś błyskotliwą kontrę, np. w postaci internetowego spotu. Dla partii posiadającej milionowy budżet oraz licznych zwolenników o rozmaitych talentach, stworzenie takiego, czy innego filmu (lub strony internetowej lub chociażby szyderczego rysunku) nie powinno być żadnym problemem – i to przy stosunkowo niewielkich kosztach.
(Tu warto przypomnieć chociażby sławny spot PiS "Jak żyć" z ostatniej kampanii wyborczej. Zamiast urządzić kasting wśród zwolenników partii, za grubą kasę zatrudniono aktorów – tymczasem ich rola sprowadzała się generalnie do trzymania kartek. Równocześnie PO w swoich spotach zatrudniła naturszczyków.)
Tymczasem PiS potrafi wydusić z siebie tylko jakieś bredzenie o IV Rzeszy lub skopiowanie pomysłu na Marsz Niepodległości. I nic dziwnego – trudno bowiem sprawnie działać, jeśli głowę zaprząta nie idea, a troska o "odpowiednie" wykorzystanie partyjnych pieniędzy.
Ktoś może zauważyć, że podobne praktyki mają miejsce we wszystkich innych polskich partiach politycznych. Owszem, bez wątpienia. Ale ponoć PiS ma być tą oczyszczającą siłą, moralną odnową itd. A jak robić rewolucję, jeśli postępuje się dokładnie tak samo, jak ludzie, których się krytykuje? Jak walczyć z III RP, praktykując typowe dla III RP zachowania?
Zresztą, tu już nawet nie chodzi o kwestie etyczne – chociaż powinny mieć zasadnicze znaczenie. Rzecz w tym, że PiS po prostu musi działać inaczej od swoich przeciwników. Na układy i kombinacje mogą sobie pozwolić politycy rządzącej koalicji. Politycy PiS nie mogą, bo dla nich realia są zupełnie inne. Muszą być uczciwsi i lepiej zorganizowani od Platformy – bo tylko tak mają szansę ją pokonać.
Inne tematy w dziale Polityka