Ustami Rafała Grupińskiego Platforma zapowiedziała postawienie Jarosława Kaczyńskiego oraz Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu za "złamanie Konstytucji RP". Wniosek PO na pewno przejdzie, bo Palikot i politycy SLD aż przebierają nóżkami z niecierpliwości, aby go poprzeć (a jest jeszcze koalicyjny PSL – chociaż z nim to nieco inna sprawa).
Jeszcze niedawno PO wykluczała taki scenariusz, ale najwyraźniej w szeregach rządzącej partii narasta panika. Zapewne "spryciarze" obmyślili sobie, że nowy polityczny show odwróci uwagę od postępującej erozji kraju. Paradoksalnie jednak ten ruch może doprowadzić do zwarcia szeregów wśród prawicowej opozycji i doprowadzić do ostatecznego starcia na polskiej scenie publicznej.
Kaczyński, Ziobro i wszyscy inni politycy wywodzący się z dawnego trzonu PiS muszą zapomnieć o urazach i podziałach. W innym przypadku pozostanie im rola chłopców do bicia, wyciąganych w razie potrzeby z szafy. Tylko razem są w stanie stawić skuteczny opór rządowi i zaproponować własną wizję Polski. Jeśli tego nie zrobią, Platforma będzie ich ganiać niczym stado baranów po łące, a kraj będzie pogrążał się w ruinie.
Z perspektywy czasu widać wyraźnie, że wszelkie osobne projekty polityków wychodzących z PiS zakończyły się klapą. Przy okazji mogliśmy ocenić, ile warty był rzekomy profesjonalizm niektórych "gwiazd" PiS. Teraz mogą oni naprawić swój błąd i (nawet bez wracania do PiS) znów zagrać w jednej drużynie. I to nawet nie ze względu na ideały. Tamten drugi zespół ich po prostu ani nie chce, ani nie potrzebuje.
W razie postępowania przed Trybunałem Stanu jeszcze mocniej zaznaczy się linia politycznego podziału, który kroi społeczeństwo od lat na dwie części. Z jednej strony będziemy mieli Platformę i jej przystawki, a z drugiej wszystkich tych, którzy staną za Kaczyńskim i Ziobrą. Rzecz jasna, niewykluczone, że medialnie modelowane społeczeństwo z ochotą obejrzy "egzekucję" znienawidzonych "kaczystów" – ale wydaje się, że 2012 roku Polacy zaczynają myśleć inaczej, niż jeszcze niedawno.
Co ciekawe, PSL w pierwszych reakcjach na propozycję PO zachował umiar, Ludowcy zawsze potrafili rozpoznać skąd wieje wiatr. Jeśli nie wezmą udziału w ataku na Kaczyńskiego i Ziobrę, będzie to rodziło wiele konsekwencji – może nawet ze zmianą sojuszy włącznie.
Do dziś opozycja była w marazmie, Jarosław Kaczyński również. Paradoksalnie, ruch Platformy może obudzić PiS oraz jego lidera i skłonić do prawdziwej pracy i prawdziwej walki. Innego wyjścia zresztą nie ma – Kaczyński musi zebrać siły (w tym i Ziobrę) a następnie wygrać tę wojnę.
Inne tematy w dziale Polityka