Mam już trochę dosyć publicznej działalności Tomasza P. Terlikowskiego. Redaktor Fronda.pl zdaje się być postacią żywcem przeniesioną z początku lat 90., gdy katoliccy aktywiści walnie przyczynili się do procesu laicyzacji polskiego społeczeństwa. Rozumiem, że w przypadku pewnych wartości nie można cofnąć się ani pół kroku wstecz i akurat radykalizm (czy raczej to co jest nazywane "radykalizmem" przez niektóre środowiska) Terlikowskiego mi nie przeszkadza. Za to irytujący jest fakt, że Terlikowski dał się (być może z pełną świadomością) wbić w pewien stereotyp, a teraz – jako taka stereotypowa postać – daje się wykorzystywać medialnie przez ludzi, z którymi wcale nie powinno mu być po drodze.
Najbardziej spektakularny przykład takiego działania, to niedawne rozdmuchanie przez Terlikowskiego kwestii "lobby gejowskiego w Kościele". W marcu redaktor żalił się, że krakowska kuria "mści się" na nim za poruszenie tej kwestii w wywiadzie z ks. Isakowiczem-Zaleskim. Równocześnie zaś Terlikowski stał się częstym (a raczej – jeszcze częstszym) gościem mainstreamowych mediów, które oczywiście ochoczo podchwyciły temat homoseksualizmu wśród księży. Oczywiście dziennikarze mieli w tym zwykle jeden cel – atak na Kościół. Prawda nie miała dla nich znaczenia, ale tym się chyba red. Terlikowski nie przejmował. Temat w końcu przeminął, ale np. w programie Tomasza Lisa Terlikowski jest teraz w czymś rodzaju dyżurnego katolika.
Dziś zaś, gdy wszyscy tylko z politowaniem pukają się w czoło na widok kolejnego idiotycznego happeningu Janusza Palikota, Terlikowski podejmuje temat na poważnie i wydaje do polityka (z którym zresztą niegdyś współpracował przy tygodniku "Ozon") pełen patosu apel. Po co to robi? Po co de facto pomaga cynicznemu posłowi w jego akcji? Przecież wiadomo, że dzięki temu media będą mogły nadal pompować temat – ku ciesze Palikota głównie. Teraz pojawi się na czołówkach tytuł "Znany katolicki dziennikarz apeluje do Palikota!" i cyrk będzie trwał dalej. Naprawdę warto, Panie Redaktorze?
Inne tematy w dziale Polityka