Rybitzky Rybitzky
52
BLOG

"Exodus"

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 3

Szare, lodowato zimne fale rozbijały się o pordzewiały kadłub statku. Na pokładzie wysłużonego pasażerskiego liniowca tłoczyły się tysiące ludzi. Większość z pasażerów nie miała ciepłych ubrań, ani nawet koców. Kulili się więc z zimna, marząc o kubku gorącej kawy.

W pobliżu dziobu o reling oparło się trzech starszych mężczyzn. Patrzyli smutno w wodę i rozmawiali – jak zwykle o tym samym.

Czy należało atakować? Kto bardziej zawinił: politycy, armia, wywiad? A może to wszystko przez amerykańskiego prezydenta? Broni atomowej użyto za wcześnie, za późno, czy też w ogólnie niepotrzebnie? Pasażerowie statku, w tym i owi trzej starsi mężczyźni, od wielu miesięcy nie zadawali sobie innych pytań. Lecz ciągle nie potrafili znaleźć odpowiedzi.

Jeszcze niedawno podobnie trudnym pytaniem było: „kiedy zejdziemy na ląd?”.

Najpierw, pod osłoną resztek floty, dotarli do wybrzeży Krety. Grecy jednak kazali im jednak płynąć dalej. To samo uciekinierzy usłyszeli u wejścia do portu w Palermo, a potem Marsylii. Kiedy kolejne europejskie kraje odmawiały im wstępu i pozostawała już chyba tylko żegluga przez Atlantyk – w końcu znalazło się odważne i gościnne państwo. Uciekinierzy pośpieszyli czym prędzej do jego brzegów, zapominając o uprzedzeniach.

I oto po miesiącach tułaczki ich statek zacumował w porcie. Na nabrzeżu przystrojonym w białe, czerwone i błękitne barwy czekali gospodarze. Starzy mężczyźni oderwali się od relingu, nieco chwiejnym krokiem zeszli po trapie i stanęli przed kompanią honorową. Żołnierze mieli na głowach charakterystyczne kwadratowe czapki.

Polski prezydent wyciągnął ku nim dłoń:

- Panie prezydencie Peres, panie premierze Olmert, panie ministrze Barak! Witamy!

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka