To są insynuacje ludzi mściwych, sfrustrowanych, którzy do niczego nie doszli, bo ugrzęźli w polskim piekiełku w Chicago i tam się pomiędzy sobą gryzą – Stefan Niesiołowski w swoim typowym wściekłym stylu skomentował doniesienia na temat długów Andrzeja Czumy.
Tyle tylko, iż powszechnie już wiadomo, że Czuma aktywnie uczestniczył w tworzeniu tego „piekiełka”. Wywoływał rozmaite spory, obrażał, rzucał poważnymi oskarżeniami. A w dodatku nie osiągnął na emigracji nawet śladowego sukcesu ekonomicznego. Przez kilkanaście lat tylko wpadał w coraz większe długi. Z pewnością więc nie można powiedzieć, iż rodacy w Chicago mu zazdrościli – bo nie było czego.
Ze swoim talentem do interesów Czuma skończyłby zapewne w jakimś przytułku – ale przytomnie wrócił do kraju, gdzie Stefan Niesiołowski pomógł mu wejść w struktury Platformy. Lecz nawet teraz posła i ministra pieniądze się nie trzymają. Jak podało TVP Info, jedyne co Czuma obecnie posiada to 20 tysięcy złotych pożyczki wziętej z kasy Sejmu.
Tym samym ministra sprawiedliwości można uznać za żywy symbol polskiej antykomunistycznej opozycji. W większości bowiem składali się na nią ludzie dzielni, ale nie potrafiący robić niczego innego poza wznoszeniem haseł i rozklejaniem ulotek. Oczywiście, to byli bohaterowie gotowi na wiele poświęceń. Lecz gdy czas walki się skończył szybko ustąpili miejsca ludziom bardziej zaradnym
Przykład Czumy jest o tyle jaskrawy, iż przebywał w USA. Trudno podejrzewać, by tam niszczył go jakiś Układ. Chociaż on, oczywiście, szybko doszedł do takiego właśnie wniosku i zaczął tropić agentów SB.
Czuma, rzecz jasna, nie mógł się również zająć jakimś konkretnym biznesem typu np. sprzedaż aut lub malowanie domów. Nie, on musiał mieć biznes w postaci audycji radiowej, żeby dalej próbować się realizować w przestrzeni publicznej.
Koledzy Czumy, którzy wytrwali w kraju do 1989 roku, mieli o tyle więcej szczęścia, iż natychmiast znaleźli się w polityce. A w polityce, wiadomo – indolencja nie powoduje negatywnych skutków dla własnej osoby, tylko dla innych.
Gdyby Niesiołowski, Tusk lub Kaczyńscy znaleźli się w sytuacji Czumy – zapewne skończyliby tak samo jak on. Bynajmniej mnie to jednak nie cieszy. To smutne, iż największą przedsiębiorczością wykazali się w Polsce komuniści.
Inne tematy w dziale Polityka