- Donald! Donaldzie! Jesteś tu!?
- Odejdź, Grzesiu…
- Ooo! Jesteś! Cudownie! Już myślałem, że cię nie znajdę! Ale czemu siedzisz w tej szafie, Donaldzie? Wyjdź!
- Nie! Zostanę tutaj. Tu jest cicho i spokojnie… I bezpiecznie…
- Ach, zmartwiłeś się tymi wszystkimi pismakami? Przecież nic nam nie zrobią. Poszczekają trochę i im przejdzie.
- Do tej pory nie szczekali…
- Rzeczywiście. Ale cóż, widać trochę muszą. Chyba nie myślisz, że będą nas traktować jak Kaczorków? To niemożliwe! Jak zobaczą, że nam spada…
- Nawet o tym wspominaj!
- Przepraszam! Na pewno nam nie spadnie… Ale gdyby jednak trochę coś drgnęło na chwilę… To pismaki same się przestraszą, że Kaczorki mogą wrócić. I zaraz znów oblepią nas miodkiem.
- Nie… Mylisz się Grzesiu. Miodek się skończył. Nie wiem czemu, ale się skończył. Zanim się tu zamknąłem oglądałem telewizję. Stale pokazywali moje wypowiedzi sprzed kilku lat. Wiesz, te o Pawełku i Zytce.
- Ach! Przecież tego nigdy nie robili. Nie zestawiali wypowiedzi!
- Właśnie. Złamali podstawową zasadę. Ja wtedy za dużo wtedy mieliłem językiem o zasadach i etyce. A teraz co mam powiedzieć?
- Dlatego schowałeś się w szafie?
- Tak jest. To dobry sposób. Posiedzę sobie tutaj, aż pismakom się znudzi.
- Ale co my mamy robić?
- Jak to co, wysłać Januszka i Stefcia.
- Wysyłamy, ale markotnieją w oczach. Są jak żaglowce, którym zaczyna brakować wiatru. A dziennikarze jakby nie chcą odpuszczać. Wszyscy pytają o ciebie, Donaldzie.
- Skoro pytają, to tym bardziej muszę tu siedzieć dalej.
- Hm… Masz tam jeszcze trochę miejsca?
- Sporo. To duża szafa.
- To ja idę po flaszkę i zaraz wracam.
Inne tematy w dziale Polityka