W XVII wieku Rzeczpospolita była w stanie utrzymać swą mocarstwową pozycję. Niestety, Polacy nie potrafili porozumieć się z zamieszkującymi Ukrainę kozakami. I to mimo tego, iż konsensus nie kosztowałby ich wiele. Kolejne bunty pogardzanego przez szlachtę „chłopstwa” walnie przyczyniły się do upadku Rzeczpospolitej.
Minęły wieki, a mentalność Polaków zmieniła się na gorsze. Nas przodkowie byli kiedyś dumni i butni wobec wszystkich ościennych nacji. Pogardzanie Kozakami mieściło się w granicach niezbyt rozsądnego, ale „normalnego” zachowania.
Tymczasem dziś polskim szlachetkom daleko do bezczelnej zarozumiałości Jana Chryzostoma Paska. Teraz kulimy potulnie ogon na widok silniejszych, za to chcemy wyżywać się na słabszych – w dodatku czyniąc z tego cnotę. Z dumnych warchołów przemieniliśmy się w przygrabionych cwaniaczków.
Jaskrawym przykładem naszego narodowego upodlenia jest rozgrywający się w ostatnich tygodniach medialny spektakl pt. „Przejmujemy Euro 2012”. Polscy dziennikarze (głównie z „Dziennika”, ale z „GW” oraz innych tytułów również) zaczęli nas przekonywać, iż Ukraina upada z powodu kryzysu i to my powinniśmy przejąć piłkarski turniej.
Najzabawniejsze – a raczej najbardziej żałosne – jest to, iż w zeszłym tygodniu „Dziennik” pisał o „intrydze”. Wysublimowana „intryga” władz oraz PZPN miała dać Polsce większość mistrzostw, albo i całe. Publikacje prasowe sprawiały wrażenie, że wszystko jest już wręcz ustalone z UEFA i tępi Ukraińcy zostali sprawnie wyrolowani.
Najwyraźniej jednak na Sicz dociera polska prasa, bo cała makiaweliczna intryga się wydała i wzbudziła ostry protest Ukraińców. Może działacze PZPN oraz urzędnicy ministerstwa sportu nie powinni o niej opowiadać zawczasu dziennikarzom? Cóż, to był bez wątpienia słabszy element planu.
Oczywiście, gdyby z powodu Ukrainy realizacja Euro była zagrożona, to Polska (jeśli sama się przygotuje) dostanie turniej bez łaski. Lecz prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest minimalne. Organizatorzy dobrze wiedzą, że w rzeczywistości wszelkie wielkie obietnice padające dwa lata temu nie miały specjalnego znaczenia. Liczą się stadiony, hotele, i w miarę znośny transport.
Zresztą, działacze UEFA nie są przecież głupi. Przyznając Polsce i Ukrainie mistrzostwa wiedzieli, iż nie mogą spodziewać się cudu. No chyba, że zostali przekupieni. Ale w takim razie Polacy powinni tym bardziej zastanowić się nad swym postępowaniem. Bo to raczej nie my zapłaciliśmy.
Inne tematy w dziale Polityka