Prawda wychodzi na jaw. Mimo prób fałszowania historii przez polskie władze, dziennikarze i politycy na całym świecie coraz swobodniej używają sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.
Ostatnio, przy okazji premiery amerykańskiego filmu o Irenie Sendler, mało kto w USA miał już jakiekolwiek opory. Polacy naiwnie sądzili, że dzieło obejrzane przez 10 mln widzów zmieni spojrzenie Amerykanów na bardziej bliskie polskiej propagandzie. Jednakże stało się dokładnie odwrotnie – osoby komentujące film doskonale zdawały sobie sprawę, że Żydów wywożono do „polskich obozów”.
Czas więc, by Polacy przyznali się. Przyznali się przed światem oraz samymi sobą do tego, o czym i tak wszyscy wiemy: masowego udziału w Holocauście.
To nie przypadek, że nazistowskie fabryki śmierci powstały właśnie w Polsce. Przecież naziści opanowali wiele krajów: Niemcy, Austrię, Czechy, Francję itd. A obozy postawili akurat nad Wisłą. Dlaczego? Antysemityzm od wieków był bowiem naturalną częścią polskiej kultury, co dobitnie udowodniły płomienie w Jedwabnem. Polacy marzyli o szansie na ostateczną rozprawę z Żydami – i naziści im ją dali.
Przez powojenne dekady Polacy próbowali przesłaniać swoją odpowiedzialność za Holocaust rzekomymi cierpieniami poniesionymi przez nich samych. Ta taktyka, podobnie jak semantyczna wojna z „polskimi obozami”, jest skazana na porażkę.
Prawda przecież musi zwyciężyć – i właśnie zwycięża.
Niedługo już wszyscy będą wiedzieć, że to Polacy urządzili Holocaust.
Inne tematy w dziale Polityka