Rybitzky Rybitzky
3942
BLOG

Nie ma naiwniaka nad warszawiaka

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 120

Na tydzień przed wyborami samorządowymi wybrałem się na spacer wzdłuż trasy drugiej linii warszawskiego metra. Wtedy władze miasta zapewniały jeszcze, że otwarcie nowej linii nastąpi lada dzień. I faktycznie można było odnieść wrażenie, że wszystko jest w porządku. Wejścia na stacje zostały uwolnione od okalających ich płotów. Urządzono nawet „dzień otwarty” i na stacje wpuszczano zwiedzających. Przy Dworcu Wileńskim na schodach do metra tłoczyło się mnóstwo osób i wyglądało, jakby metro już działało.

Ale minęło kilkanaście dni. Kiedy warszawiacy znów grzecznie zagłosowali na Hannę Gronkiewicz-Waltz nagle okazało się, że termin otwarcia metra nie jest taki oczywisty, stopniowo oddalając się coraz dalej w przyszłość. W listopadzie mówiono o grudniu, w grudniu o styczniu, a w styczniu o lutym. Ciekawe, co będzie w lutym.

Warto przypomnieć, że już „wyborczy” termin otwarcia metra był jedną wielką obsuwą. Oto, co sama HGW zapowiadała w 2007 roku:

- Czy zdążymy do Euro 2012? Musimy zdążyć. Nie bądźcie takiej małej wiary.

A jednak ludzie małej wiary mieli rację. Trudno zresztą wierzyć, gdy sama prezydent Warszawy nie jest już nawet pewna, co dalej z metrem:

- Myślę, że to nastąpi w pierwszym kwartale. Może w lutym, luty też jest w pierwszym kwartale.

HGW twierdzi teraz, że opóźnienia są efektem obaw strażaków po pożarze na jednej ze stacji 2 grudnia. Ale przecież według jej wcześniejszych zapewnień, 2 grudnia 2014 roku metro miało być już od dawna w ruchu.

Pojawia się oczywiste pytanie, czy na początku listopada po prostu nie doszło do wielkiej szopki, „symulacji” otwarcia, mającej tylko jeden cel – oszukanie wyborców? Bo skoro nagle się okazuje, że metro jest absolutnie niezdatne do użytku, to może niektóre osoby wiedziały o tym wcześniej – tylko milczały z przyczyn politycznych?

Pojawia się też pytanie o prawdziwą przyczynę opóźnienia otwarcia metra. W tej chwili narracja warszawskiego ratusza zrzuca całą sprawę na strażaków. Coraz więcej ekspertów przypomina jednak o problemie, na który zwracano uwagę od samego początku budowy: poprowadzeniu drugiej linii tunelem pod Wisłą, a nie mostem nad rzeką. Przy specyficznym piaszczystym gruncie problemy z tunelem są ponoć bardzo prawdopodobne.

Ale nie będę tu deliberować o problemach technicznych. Niezależnie od tego, co jest przyczyną opóźnienia, pewne jest jedno – warszawiaków regularnie wprowadzano w błąd (celowo lub nie) w kwestii otwarcia drugiej linii metra. A w listopadzie oszukano ich wręcz bezczelnie. Mimo to warszawiacy w milczeniu dają się mamić. A czasem wręcz gorąco bronią swojej pani prezydent, argumentując, że i tak dużo robi, a pech się czasem przydarza. I w ogóle, jest super.

Kilka lat temu mieszkańcy stolicy zachwycali się teledyskiem do piosenki „Nie ma cwaniaka nad warszawiaka” - o, jacy to jesteśmy sprytni, nie to co te wieśniaki z prowincji. Problem jednak w tym, że cwaniactwo nie oznacza bynajmniej mądrości.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka