Rymasz Rymasz
132
BLOG

Ateiści, teiści, symbole i żarcik

Rymasz Rymasz Rozmaitości Obserwuj notkę 16

Podział ludzi a to na rozpustników i cnotliwych, a to na wierzących i niewierzących, a to na pijących i niepijących, a to na kibiców piłki kopanej i kibiców serialu „M jak miłość”, a to na zwolenników PiS i PO, uważam za średnio dla mnie w życiu przydatny. Ludzie dzielą się na idiotów i nieidiotów, niezależnie od poglądów na bzykanie, Boga, sport i politykę.

 
Co znaczy, że w każdej z tych wymienionych wcześniej grup proporcja idiotów do nieidiotów jest z dużym przybliżeniem podobna i wynosi tak na oko 9:1.
Na dziewięciu idiotów jeden myślący przypada i praw fizyki pan nie nie zmienisz i nie bądź pan rura i nie pękaj pan. A jak się nie podoba to se pan idź do kina na jakiś film co pan jeszcze nie byłeś.
 
Nie ma dla mnie większego znaczenia czy człowiek z którym rozmawiam jest zwolennikiem PiS czy PO, istotne jest to czy gada i argumentuje z sensem i ciekawie, czy pieprzy kalką partyjną propagandę.
Tak samo nie ma dla mnie znaczenia czy ktoś wierzy w Boga czy nie wierzy. Ważne jest czy ciekawe rzeczy o sensie życia i w ogóle opowiada.
 
Ja sam nie wierzę ani w polityków (wszystkich, ponieważ by skutecznie uprawiać tę profesję należy być wyposażonym w pewien zestaw cech, które budzą we mnie obrzydzenie. Należy mianowicie umieć kłamać, należy umieć włazić w dupę, należy umieć składać fałszywe obietnice, należy umieć nie dotrzymywać danego słowa, należy unieć knuć, należy umieć zdaradzać najbliższych współpracowników, należy umieć dążyć do celu po trupach i jeszcze kilka takich. Każdy skuteczny polityk ma do tych rzeczy talent i zamiłowanie. Mnie to wszystko hurtem brzydzi, ergo brzydzą mnie politycy), ani w Boga (bo po pierwsze jestem agnostykiem i nie wiem czy w ogóle jest jakiś Bóg, a a po drugie jestem ateistą i wiem, że raczej na pewno nie ma żadnego z tych bogów, których sobie wymyślili ludzie, a im dłużej żyję tym bardziej jestem przekonany, że jeśli jednak jest jakiś Bóg, to wyjątkowy z niego: albo jajcarz i nie sposób brać go poważnie, albo, no powiedzmy, niezły z niego... polityk i nie bardzo jest go za co lubić), ale z chęcią z osobą politycznie czy religijnie zaangażowaną porozmawiam, a ile oczywiście jest wybrańcem, jednym z dziesięciu.
 
Cóż mi po rozmowie z ateistą, choć niby co do niewiary się zgadzamy, skoro to idiota będzie? Jaka to niby przyjemność? A, jako się rzekło powyżej, 9 z 10 to barany. Przypominam – podobnie jak teiści.
 
Takich emocjonalnie zaangażowanych w jedynie słuszną ideologię matołów sporo łączy. Jedną z tych cech jest oburzenie na innycg zaangażowanie ideologicznie. I zupełnie nie przeszkadza im to, że sami są zaangażowani identycznie, tyle że po drugiej stornie frontu.
 
Teiści zarzucają nieteistom przede wszystkim wojowniczość. Niewojujący nieteista jest niegroźny, bowiem swoich szkodliwych poglądów na życie i całą resztę nie propaguje, znaczy się milczy. Problem polega na tym, że każdy nieteista staje się wojujący w momencie gdy publicznie rzeknie „Nie wierzę w Boga”. Ergo, zasadniczo każdy nieteista jest z definicji wojujący, więc każdy nieteista belką w oku teisty stoi. Zabawne jest to o tyle, że w przypadku większości teistów głoszenie dobrej nowiny, jest obowiązkiem bez mała. Znaczy się logika polega na tym, że ja pogan nawracać poniekąd muszę, ale ty poganinie milcz jak do mnie mówisz.
 
Ale żeby było jeszcze zabawniej, nieteiści, a konkretnie wojujący ateiści, dokładnie o to samo mają pretensję do teistów, czyli w przypadku naszej Ojczyzny, katolików. Zdaniem wojujących ateistów najlepiej jest gdy swoje poglądy na życie, wszechświat i całą resztę (Ś.P. Douglas, ten to był ateistą dopiero!) katolicy skrywają w głębi swego jestestwa i nie epatują nimi otoczenia. Poglądy są wedle tego oglądu rzeczywistości sprawą na tyle prywatną co opryszczka w miejscu intymnym i lepiej o tym przy obiedzie nie wspominać. Pewnie jakieś masz, ale światu masz się prezentować jako człowiek bezideowy. Stąd główny zarzut wojujących ateistów wobec katolików na tym polega, że Radio Maryja wiarę w Boga propaguje stanowczo i głośno. No skandal po prostu. Gdyby Radio Maryja nadawało ciszę, wtedy by pewnie uszło, choć sama nazwa co bardziej tolerancyjnych bojowników o tolerancję własnych poglądów irytowałaby bez wątpienia. Jestem tego pewien i dolary przeciw orzechom stawiam.
 
Tak to już jest na tym świecie, że to co u siebie widzimy jako niezbywalne prawo, u naszych przeciwników staje się największą wadą i wykroczeniem przeciwko dobrym obyczajom.
 
Ale jeszcze bardziej boli mnie u idiotów wszelkiej maści ich ślepota na rzeczy oczywiste.
Ponieważ jestem ateistą, to na ateistach się skupmy.
 
Większość z nich postępowa jest i jest za tolerancją, za to przeciw kołtuństwu i zacofaniu. Postęp i tolerancja polegają na tym, że za prawo do wiszania na ścianie krzyża z przyklejonym doń zdjęciem fujary walczyć do krwi ostatniej kropli z żył są gotowi, zaś sprzeciw przeciwko kołtuństwu i zacofaniu na tym poega, że z krzyżem na ścianie urzędu i klasy szkolnej walczyć będą też do krwi ostatniej (btw. zuważyliście, że sporym problemem dla ateistów jest brak własnego wyrazistego symbolu przy którym moga się zjednoczyć, zatem jednoczą się nie wokół jakiejś idei, ale przeciw innym ideom i swoim symbolem czynią karykatury symboli jednoczących tych, przeciw którym się jednoczą?).
Bronią niewystępującej w przyrodzie tzw. „neutralności światopoglądowej” (neutralny światopoglądowo to jest kamień na polu. Każda grupa ludzi zjednoczona wokół jakiejś idei neutralna swiatopoglądowo być nie może!) i walczą o tolerancję, zwalczając własną tożsamość własnymi rękami.
Kastrują się z własnej przeszłości, negują tradycję, z której wyrasta miedzy innymi ich tolerancja dla innych, a w imię oświeceniowego humanizmu propagują bezkarne zabijanie nienarodzonych dzieci.
 
No idoci przecież. O czym ja, ateista, mam z takimi gadać?
Żeby nie było z asłodko i żeby kązdy miał powód mnie opierniczyć, to zaznaczam, że o idiotach teistach mam identyczne zdanie, choć powody ciut inne.
 
Tak czy siak pytanie mam. Czy są w tym kraju ateiści, których nie bawi do łez anegdota, którą w mojej przytomności wygłosił Andrzej Dominiczak Prezes Towarzystwa Humanistycznego? Dykteryjka była o tym, jak to kilka lat temu p. Prezes leżał w sali pooperacyjnej na oddziale gastrologicznym w roli pacjenta. Do sali wszedł ksiądz i zaproponował komunię. Pan Przewodniczący rozejrzał się po sali, po czym wyjaśnił księdzu: "Proszę pana, sam pan widzi, tu wszyscy po operacji przewodu pokarmowego, niejedzący, na kroplówkach. No chyba, że w formie czopka pan tę komunię zapoda". Usłyszałem to na spotkaniu zorganizowanym przez Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów i Towarzystwo Humanistyczne (po więcej zerknij tu). Zebrani ateiści zdrowo się ubawili z tej opowieści. A ja dopiłem jak najszybciej piwo i poszedłem stamtąd w cholerę. Aż takim humanistą, to ja niestety nie jestem.
 
No to jak, są ateiści, których to nie ubawiło i którzy widzą, że podcinanie gałęzi na której się siedzi nie świadczy o wybitnych talentach intelektualnych?
Rymasz
O mnie Rymasz

Motto: "To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje" John Steinbeck "Tortilla Flat"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Rozmaitości