Z księdzem zajmującym się egzorcyzmami miałem okazję rozmawiać raz w życiu, Niestety, był to tylko pomocnik egzorcysty, na dodatek niezbyt bystry. Zatem nie dowiedziałem się wiele, a żałuję. Wpadł z wizytą do mojej szwagierki. Znali się od dziecka. Opowiadał, jak to był świadkiem opętania, które powodowało, że nieszczęsny opętaniec unosił się nad łóżkiem. Po egzorcyzmach mu przeszło.
Pewnie gdybym był trzeźwy, to bym nic nie powiedział. Po co zamęt siać. Ale byłem niestety ciut wcięty, bo wcześniej ze szwagrem wypiliśmy małe co nieco. No i ruszyłem do boju. Najpierw spytałem księdza, co to znaczy, że się ten opętany unosił.
- Czy może nie było tak, że drgawki jakieś miał i podskakiwał może jakoś tylko?
- Nie, zdecydowanie i stanowczo lewitował nad łóżkiem.
Zapytałem więc księdza, jak to było możliwe. Dowiedziałem się, że była to sprawka demona, który opętał nieszczęśnika.
- Aha – rzekłem - to nadzwyczaj interesujące, bo na ciało człowieka leżącego na łóżku działa przecież cały czas grawitacja i jeśli on się nagle zaczyna permanentnie nad łóżkiem unosić, to ta grawitacja jakoś musiała przestać na chwilę działać, nieprawdaż?
- Ano, prawdaż - odparł beztrosko ksiądz.
- A jak myślisz – kontynuowałem - kto ustanowił prawo grawitacji?
- Pan Bóg - stanowczo odparł ksiądz.
- Aha, i byle demon je omija? Ciekawe jakie jeszcze prawa ustanowione przez Boga mogą uchylać demony?
Ksiądz nic już nie powiedział, tylko wrócił do tego, że dzięki egzorcyzmom opętanie ustąpiło i nie wróciło więcej.
Dlaczego to opowiadam? Nie po to, żeby się chwalić, bo wcale nie jestem z siebie dumny. Ot, pijacka zaczepka mi wyszła. Nie po to też, żeby pytać, jak powinien odpowiedzieć mi ksiądz, który był młody, niedoświadczony i przyzwyczajony, że na wsi to ludzie potulnie księdza słuchają, a nie czepiają się go i pyskują. Nie znał mnie wcześniej. Nie mam wątpliwości, że ksiądz bardziej doświadczony i czujny nie dałby się wkręcić, i ładnie, i na czysto by mnie załatwił, robiąc ze mnie durnia. Którym, co oczywiste, jestem. Nie chodzi mi o podawanie argumentów oraz dywagowanie nad istotą lewitacji. Nie w tym rzecz.
Ja przecież nie mam wcale wątpliwości natury teologicznej, bo to zwykły idiotyzm byłby w przypadku ateisty, takowe wątpliwości głosić. Mam innego rodzaju pytania.
Bo rozmawiałem też sporo z katolikami świadomymi swojej wiary, zaangażowanymi w życie Kościoła, czytałem wywiady z egzorcystami, artykuły o egzorcyzmach. I z tych rozmów i lektur dowiedziałem się, że zanim jakikolwiek egzorcysta weźmie się do roboty, zasięga opinii psychiatry, w celu wykluczenia choroby psychicznej u opętanego. Chorych psychicznie egzorcyści nie leczą.
I tu powstaje moja podstawowa wątpliwość: jak współczesna psychologia rozróżnia „opętanie” od „choroby psychicznej”? I kogo tak naprawdę w związku z tym egzorcyzmują egzorcyści?
Bo opętanie to zdefiniowana przez psychiatrię choroba.
Nie są znane nauce przypadki lewitacji opętanych, mówienia w nieznanych językach, wypluwania metalowych przedmiotów, czy innych cudowności. Za to znane są przypadki mówienia różnymi głosami, dużej agresji (często autoagresji), silnego psychotycznego pobudzenia (do skutecznego spacyfikowania takiego agresywnego osobnika, nikczemnej nawet postury, bez odbierania mu przytomności, potrzeba zwykle kilku osiłków), plecenia głupot. Innymi słowy, opętani zachowują się „zwyczajnie”, jak inni chorzy psychicznie ludzie. Najbardziej znana opętana, Anneliese Michel, tak się właśnie zachowywała, a jej głównym nieszczęściem było to, że była źle zdiagnozowana (padaczka) i przez to źle leczona. Księża nie pomogli jej niestety.
Fragment definicji za Wikipedią: ,,Opętanie jako forma wyrazu zaburzenia psychicznego traktowane jest jako zaburzenie rozszczepieniowe i uznawane jest za chorobę (International Classification of Diseases and Related Health Problems: ICD-10, F44.3). Jest to stan nietożsamości indywiduum z samym sobą, stan (całkowitego lub częściowego, czasowego lub trwałego) zastąpienia własnej osobowości przez inną osobowość (lub inne osobowości) - w konsekwencji symptomami opętania są, np. przemawianie obcymi głosami, mówienie obcymi językami, wykonywanie mimowolnych ruchów i czynności itp.”
Wyobraźmy sobie pacjenta skierowanego do psychiatry przez egzorcystę. Wchodzi do gabinetu i mówi: „Opętał mnie diabeł, przejmuje kontrolę nad moim ciałem, widzę wkoło demony, słyszę groźne głosy”. A psychiatra smaruje w diagnozie: „Pacjent zdrowy psychicznie, zalecana wizyta u egzorcysty”.
Możliwe??? Niemożliwe - tym bardziej, że żaden szanujący się psychiatra nie jest w stanie wykluczyć choroby psychicznej po jednym spotkaniu z pacjentem. Taka diagnoza to długotrwałe badania i obserwacja, a nie jednorazowe osłuchanie stetoskopem!
Wnioski można różne wyciągać.
a) Opętanie to jedna z wielu dolegliwości psychicznych, mogących dotknąć człowieka. Jeśli komuś naprawdę wydaje się, że go demon opętał, to on ma poważne kłopoty ze zdrowiem psychicznym i nie sądzę by jakikolwiek lekarz potwierdził, że jest zdrowy. Opętanie to choroba psychiczna. Zatem lekarz nie może o osobie opętanej stwierdzić, że jest zdrowa psychicznie, bo chora jest przecież, bo opętana.
Zatem, tych, którym naprawdę wydaje się, że są opętani, i tego opętania przejawiają objawy, egzorcyści nie odczarowują, bo trafiają do nich tylko zdrowi psychicznie ludzie. Kogo zatem „leczą” egzorcyści? Zdrowych, nie opętanych ludzi, którzy nie przejawiają objawów opętania, czyli agresji, rzucania się na glebę, bełkotania w różnych „językach”, czy jak tam jeszcze demony się realizują.
No to do czego w ogóle są egzorcyzmy?
b) Istnieją demony, które opętują zagubione dusze. Współczesna psychiatria wie o istnieniu tego rodzaju dolegliwości, ale nie klasyfikuje ich jako choroby psychicznej, tylko z pokorą przyznaje się do własnej wobec nich bezradności i wysyła opętanych delikwentów do egzorcystów. Delikwenci są uzdrawiani.
Ciekawe co na to współczesne podręczniki psychiatrii.
c) Terapia serwowana przez egzorcystów jest uzupełnieniem terapii stosowanych przez współczesną psychiatrię. Psychiatrzy diagnozują chorobę psychiczną i leczą ją wspólnie z egzorcystami.
Ale to wyklucza tezę, że do egzorcystów trafiają tylko i wyłącznie ludzie zdrowi.
d) Całe to badanie wykluczające chorobę psychiczną to pic na wodę. Badanie przeprowadzają księża lekarze czy chrześcijańscy terapeuci pod z góry założoną tezę. Ot taka formalność, by przed przystąpieniem do egzorcyzmów zadośćuczynić względom proceduralnym.
I dla jasności. To wcale nie jest tak, że nie wierzę w skuteczność leczenia opętania za pomocą egzorcyzmów. Nie mam zbyt wielkiego pojęcia o terapii w chorobach psychicznych, więc jestem ostatnim, który tego rodzaju terapię mógłby w czambuł potępiać. Wiem za to, że opętanie dotyka tylko ludzi wierzących (nie ma opętanych ateistów – nie wierzę w demony, demony mi się w głowie nie roją), więc kto ma pomagać ludziom opętanym jak nie kapłani ich religii, zwłaszcza, że pewnie większość z nich wierzy tylko i wyłącznie w skuteczność takiej właśnie terapii, a nastawienie chorego psychicznie człowieka ma fundamentalne znaczenie podczas leczenia?
Ale która ze sformułowanych przez mnie teorii jest prawdziwa w takim razie? Czy też żadna, a odpowiedź jest zupełnie inna?
Motto:
"To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje"
John Steinbeck "Tortilla Flat"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości