Rymasz Rymasz
319
BLOG

Olimpiada

Rymasz Rymasz Polityka Obserwuj notkę 2
Oscar Pistorius nie pojechał na Olimpiadę do Pekinu, ponieważ nie uzyskał koniecznego minimum olimpijskiego.
Oscar jest młodym sportowcem z RPA, a jego ukochaną dyscypliną jest bieg na 400 metrów.
Problem młodzieńca polega na tym, że nie ma on obu nóg.
Cóż za fatalna i niezrozumiała miłość!
Ponieważ bieganie bez dolnych kończyn nie rokowało najmniejszych szans na osiągnięcie wymaganego minimum olimpijskiego, młodzian przyczepił sobie do obu kikutów specjalne sprężynujące protezy z włókien węglowych, dzięki którym „biega”, osiągając wyniki doprawdy imponujące. I gdyby na tym poprzestał, skupiając się na rywalizacji z zawodnikami podobnie pokrzywdzonymi przez los i korzystającymi z tych samych protez podczas zawodów na tzw. Paraolimpiadzie, jego postawa byłaby przykładem hartu ducha, woli walki oraz niezłomności i wytrwałości w zwalczaniu ograniczeń wynikających z kalectwa. A tak to zrobił komedię zupełnie już kompromitując i tak w całości skompromitowane tzw. Igrzyska, bowiem Trybunał Arbitrażowy przy Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim zapewnił mu możliwość rywalizacji ze sportowcami pełnosprawnymi, czyli biegającymi na nogach, a nie na sprężynach wykonanych w kosmicznej bez mała technologii.
Pomieszanie z poplątaniem jak bułkę kocham, rogala za świadka.
Z niecierpliwością czekam teraz na udział w Olimpiadzie niewidomego i bezrękiego sportowca w konkurencji karabinka pneumatycznego. Widział będzie ów zawodnik za pomocą sztucznych oczu, które wcześniej czy później inżynierowie i medycy wyprodukują, a strzelał za pomocą sztucznego ramienia na baterie. Prototypy obu urządzeń już zresztą istnieją.
No skoro się powiedziało A, to trzeba też powiedzieć B.

Pingpongistka Natalia Partyka na Olimpiadę pojechała i choć jak na razie wszystkie ją ogrywają, stała się swoistą sensacją Igrzysk.
Pan Bóg w swej nieskończonej mądrości postanowił, że Natalia urodzi się bez prawej dłoni oraz sporego kawałka ciała za nią. Ponieważ rakietkę trzyma w dłoni lewej, kalectwo to jest w przypadku dyscypliny, którą uprawia nieszczególnie dokuczliwe, zwłaszcza, że kikut przedramienia wraz ze stawem łokciowym ma Natalia na tyle chwytny (to zrozumiałe, bowiem od urodzenia zastępuje jej dłoń), że bez trudu podrzuca nim piłeczkę przy serwisie czy podtrzymuje rakietkę w przerwach na otarcie czoła dłonią. Jedyne mankamenty jakie ja widzę, to mniejsza możliwość balansowania z użyciem jako przeciwwagi lewego ramienia oraz potencjalnie boleśniejsze i bardziej niebezpieczne upadki, gdyż połową ramienia zdecydowanie trudniej się podeprzeć, czy upadek zamortyzować. Nie zmienia to jednak faktu, że Natalia Partyka rywalizuje na Olimpiadzie bez żadnych handicapów w postaci skomplikowanych urządzeń, na przekór swemu kalectwu i promowanie
takiej postawy jest moim zdaniem jak najbardziej pożyteczne i postępowe wręcz.  Bo przecież wszystko jest w najlepszym porządku, a prawdziwa sensacja to by była wtedy, gdyby sportowiec bez rąk i protez wygrał z Majewskim zawody w pchnięciu kulą.
Natalia w gronie pingpongistek jest jak najbardziej pełnosprawna nie tylko dzięki temu, że charakteryzuje ją niesamowita wola walki, ale przede wszystkim dzięki temu, że jej kalectwo umożliwia jej uprawianie tej właśnie dyscypliny. W pływaniu np. miałaby zdecydowanie trudniej i dlatego pogratulujmy jej trafnego i rozsądnego wyboru. Szkoda, ze Oscarowi nie możemy pogratulować tego samego.

Wszyscy komentatorzy podkreślają, że Natalia jest jedną z dwóch sportsmenek, które wystąpią w Pekinie na Olimpiadzie i Paraolimpiadzie. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, bowiem tak naprawdę to Natalia wystąpi na dwóch Paraolimpiadach. Ta pierwsza rozgrywana jest równolegle z Olimpiadą i jest przeżytkiem szowinistycznej kulturowej dominacji mężczyzn.
To Olimpiada dla kobiet.
Mam jednak nadzieję, że organizacje moich sióstr feministek, które traktuję jak braci zgodnie z ideałami „Wolności, Równości i Braterstwa”, zewrą swe szeregi i zwalczą ten iście apartheidowski pomysł segregacji płciowej w zawodach sportowych i już wkrótce kobiety, jak równe z równymi (bo przecież wszyscy jesteśmy ludźmi), będą rywalizować w zawodach z mężczyznami. Uwłaczający ludzkiej godności pomysł pozbawienia kobiet możliwości walki z mężczyznami w sportowym zdrowym duchu zaginie, tak jak zaginęły idiotyczne pomysły rozgrywek tylko dla białych, czarnych czy czerwonych. Nie wolno i już!
Pierwsze jaskółki są i Judith Polgar w szachach czy Danica Patric w wyścigach samochodowych pokazują już samcom gdzie jest ich miejsce.
Ktoś zna może inne przykłady dyscyplin, w których kobiety próbują rywalizować z mężczyznami?
Pomijam parasporty w rodzaju machania wstążką czy fikania salt do wody. WSZYSTKO co nie jest łatwo mierzalna rywalizacją, a opiera się gustach jurorów wystawiających oceny za to jak ładnie ich zdaniem ktoś piłeczkę podrzucił, to cyrk a nie sport i obecność tych paradycyplin na Olimpiadzie jest jednym z powodów dla którego cała ta impreza jest do cna skompromitowana.

O czem być może potem.
Rymasz
O mnie Rymasz

Motto: "To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje" John Steinbeck "Tortilla Flat"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka