Co łączy dwa największe mocarstwa świata: Stany Zjednoczone Ameryki i Chińska Republikę Ludową? Absolutny pragmatyzm.
„Państwo Środka” przy swojej olbrzymiej ekspansji gospodarczej na świecie, którą zintensyfikowało na początku tego wieku, w ogóle nie kieruje się względami ideologicznymi, nie zwraca uwagi na prawa człowieka, nie przejmuje się sprawami , które mogą potencjalnie pogorszyć relacje z państwami, w których inwestuje i z którymi handluje.
Również największe wciąż mocarstwo globu, ojczyzna najstarszej konstytucji na świecie jest pragmatyczna do bólu. Pokazuje to historia współpracy z różnymi reżimami w Ameryce Łacińskiej, łamiącymi prawa człowieka w tym samym czasie, gdy Waszyngton używał ideologii "praw człowieka" jako oręża w walce z komunistycznym Związkiem Sowieckim, który owe prawa człowieka w organiczny sposób łamał. Tak było w wieku XX. AKAPIT. Natomiast już w XXI wieku Waszyngton natychmiast usunął ze swojej „black-list” - „czarnej listy” osób z zakazem wjazdu na terytorium amerykańskie premiera Indii Narendra Modi, gdy ten hinduski polityk (i jego narodowo -konserwatywna partia BNP) po raz pierwszy wygrał wybory na szczeblu krajowym. Modi znalazł się na tej liście jako premier stanu Gudźarat po tym , gdy w walkach między hinduistami a muzułmanami w roku 2002 zginęło między 800 a 2000 muzułmanów. Dla Amerykanów Modi jako premier stanowy był nie do zaakceptowania , był "persona non grata”, ale ten sam Modi był już poważnym partnerem i mile oczekiwanym gościem , jak tylko okazało się, że jest szefem rządu wtedy drugiego pod względem liczby ludności, a teraz pierwszego w tej klasyfikacji , kraju.
Niektórzy eksperci w Polsce i Europie wierzą przede wszystkim we własne slogany i zaklęcia. No i przez to nie nadążają za amerykańska polityką. No, bo jak to jest, że prezydent-elekt Donald Trump wysyła swojego przyszłego ministra( sekretarza) zdrowia, do niedawna jednego z liderów Partii Demokratycznej, Roberta F. Kennedy' ego do Rumunii w czasie kampanii prezydenckiej , aby spotkał się ze „skrajnie prawicowym” (jak określają go media liberalno-lewicowe) Calinem Georgescu ? A przecież o tym byłym kandydacie na premiera prawicowej partii AUR (która wraz z PiS należy do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w europarlamencie) media upowszechniają opinię, że jest „prorosyjski”, a olbrzymią kampanię w „social-mediach” zrobić miał na komunikatorach należących do Chińczyków? Ta sytuacja spektakularnie pokazuje pragmatyzm prezydenta Trumpa i przyszłego Białego Domu. Amerykanie po prostu nie są zakładnikami zaklęć czy stereotypów upowszechnianych przez demo- liberalne telewizje i portale.
I takiego samego pragmatyzmu życzę polskiej prawicy...
* felieton ukazał się na portalu Wpolityce.pl
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka