Kot z Cheshire Kot z Cheshire
271
BLOG

Ostatnia prosta kampanii wyborczej - DZIEJE SIĘ!

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Ceterum censeo, mox Polonia extra Unionem Europaeam erunt

Oj dzieje się, dzieje!

Gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, to wpierw mu rozum odbiera. Ta znana prawda "teologiczna" i życiowa potwierdza się niemal zawsze, jakże więc by się nie miała potwierdzić na obecnym etapie kampanii wyborczej? A jesteśmy na ostatniej prostej wyścigu i dzieją się rzeczy naprawdę zdumiewające, mam tu na myśli przede wszystkim fatalny występ Rafała Trzaskowskiego w ostatniej debacie, której oczywiście nie oglądałem, ale wszyscy o tym mówią (wraz ze zwolennikami Rafała), więc nie ma potrzeby wątpić. Usłyszałem kilka teoryjek na ten temat, które - jeśli je poskładać razem - tworzą odraz tak groteskowy, że uznał bym go za żart, gdyby nie to, że … jest bardzo prawdopodobny!

Rafał Trzaskowski najwyraźniej nie wytrzymuje trudów całej kampanii, co szczególnie zarysowało się w niedzielny wieczór. Rozpoczął jeszcze z werwą, po czym niknął w oczach, a w ostatniej godzinie zwyczajnie się posypał, niczym czterystumetrowiec wyprzedzany na ostatniej prostej. Jak to możliwe, czy sztab nie wiedział w jakiej jest on formie? Wiedział...

Wszystkie wróbelki ćwierkają, że kandydat PO przeżył załamanie nerwowe po nieudanej debacie w Końskich, a być może jeszcze przed nią. Od tego czasu jest podtrzymywany na siłach przez stały kontakt z panią psycholog (nawet wiadomo z którą) i (co niemal pewne) przez środki... hmmm... farmakologiczne.

Ostania debata miała planowo trwać 218 minut i tyle trwała. Jest rzeczą więcej niż prawdopodobną, że w sztabie Trzaskowskiego ktoś uznał, że 218 minut to inaczej … dwie godziny i 18 minut! Nie chce się w to wierzyć, ale wszystko na to wskazuje, wiemy przecież, że tam szczególnych orłów raczej się nie znajdzie. No i przygotowali biednego Rafała na te dwie godziny z kawałkiem. Faktem jest, że tyle wytrzymał, ale potem nastąpiła katastrofa, której obrazem okazała się być słynna "biała koperta", przy której wręczaniu Trzaskowski był już tylko cieniem samego siebie i nawet stosownej kwestii nie był w stanie wydusić...

Muszę powiedzieć, że zaczyna mi go być żal. Nigdy nie uważałem, że to jest zły człowiek, jedynie niezbyt rozgarnięty, który wpadł w złe towarzystwo. To się zresztą zgadza z "modus operandi" Tuska i jego mocodawców, którzy perfidnie wykorzystują ludzi na których mają tzw. "haki" (Sienkiewicz, Grodzki i inni), oraz innych niezbyt rozgarniętych, którzy łatwo dają się wrabiać (Trzaskowski, Hołownia i wielu, wielu innych...)

A propos "Tuska i jego mocodawców": obraz jaki ostatnio przebił się do mediów także daje sporo do myślenia: relacje Tuska i Mertza. Wygląda to dla mnie jednoznacznie: Mertz traktuje Tuska jak podwładnego któremu powierzono ważne zadanie i w którego sporo zainwestowano, a który ewidentnie sobie nie radzi, Tusk zaś zachowuje się adekwatnie do tej sytuacji, jest usłużny i posłuszny pracownik który zawiódł, a polecenia wykonuje z miną zbitego pieska. Ani trochę mi go nie żal, natomiast przerażające jest to, że ten człowiek pełni urząd premiera Polski i jego służalczość idzie jakoś na nasze konto. Dramat, ale miejmy nadzieję, że ta hańba i obsuwa już długo nie potrwa, góra do jesieni.

Amen

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka