Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
313
BLOG

O Bałkanach i głupiutkiej Heather

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 1


 

„W marcu jak w garncu” mówi stare polskie przysłowie. Stare, ale jare i do tego prawdziwe, a pamiętamy wszak detektywa Banaczka z amerykańskiego serialu kryminalnego, który sypał jak z rękawa polskimi przysłowiami, z których żadne nie było autentyczne. Ale, jak widać, amerykańscy detektywi o polskich korzeniach mają wyobraźnię, przynajmniej w filmach. I to nie chorą wyobraźnię, jak rzecznik Departamentu Stanu USA Mrs. Nauert – postać, niestety prawdziwa, a nie filmowa – która ostatnio oświadczył, że Waszyngton z niepokojem przygląda się sytuacji w Polsce. Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że Polska z niepokojem przygląda się sytuacji nad Potomakiem, martwi nas perspektywa impeachmentu Trumpa, zawieruchy na linii sądyprezydent i gwałtowne zmiany w  amerykańskiej dyplomacji. Będę jednak litościwy dla Jankesów i odpuszczę, choć z pani Heather Nauert taki dyplomata, jak z koziej d... trąba. Choć od byłej  dziennikarki Fox News można byłoby oczekiwać więcej. Rzadko przyznaję rację „The Washington Post” , ale zdaje się, że owa amerykańska białogłowa rzeczywiście prowadzi samodzielną politykę zagraniczną i bynajmniej nie wyraża opinii ani Trumpa, ani Republikanów, ani Kongresu, ani nawet Tillersona. Może dlatego, że do ucha szepcze jej „przekazy dnia” mąż związany z nieszczęsnym Goldman Sachs?

 

Przytoczyłem polskie przysłowie o marcu i garncu, bo pomyślałem o nim ostatnio, gdy po raz piąty w ciągu ostatnich kilku miesięcy odwiedziłem Bałkany. To specyficzny zakątek świata: Europa, ale przecież z historycznymi wpływami Turcji, ale też i Rosji, rosnącą liczbą meczetów i radykalnych muzułmanów, miejsce rozgrywki między Zachodem a Wschodem, ale też rozdzierane dramatycznymi, nieraz ocierającymi  się o ludobójstwo, konfliktami między poszczególnymi krajami. To jednocześnie bałkański kocioł kontrastów: całkowicie zwesternizowana Słowenia, która od dawna ma większy PKB per capita niż Grecja i Portugalia czy Chorwacja ostatni nabytek Unii, która historycznie biorąc przyznaje się do dziedzictwa Austro-Węgier i z wyższością patrzy na sąsiadów zdominowanych przez wieki przez Imperium Ottomańskie. Ale też  z drugiej strony  Kosowo, gdzie 9 na 10 mieszkańców to muzułmanie i gdzie, jak grzyby po deszczu, rosną meczety fundowane a to przez Arabię Saudyjską, a to przez Turcję. Dodajmy do tej wyliczanki jeszcze Albanię, co prawda ojczyznę świętej Matki Teresy z Kalkuty, ale mającą 80 procent muzułmanów, gdzie były szef MSZ – wyznawca Proroka w prywatnej rozmowie mówi, że za przestępczość w jego kraju odpowiadają przede wszystkim... katolicy z północy państwa.  

 

Gwoli sprawiedliwości można, należy i trzeba  mówić o wielkim grzechu Unii Europejskiej i gigantycznej nieskuteczności Brukseli i państw członkowskich UE w latach 1990, gdzie „polityczna Europa” wobec rzezi na Bałkanach zachowała się jak Poncjusz Piłat umywający ręce przed dwoma tysiącami lat. Rzecz w tym, że niezależnie od dramatycznych błędów i ciężkiej bezczynności Europy Zachodniej wobec narodów dawnej Jugosłowiańskiej Federacyjnej Republiki Socjalistycznej, to nie była sytuacja jak w XIX wieku w Galicji, gdy austriaccy zaborcy podpuszczali na siebie Rusinów i Polaków, tak jak w XX wieku czynili to samo Niemcy. Przed ćwierćwieczem nie trzeba było specjalnie dosypywać do bałkańskiego kotła, aby pożar nienawiści stał się tam udziałem niemal wszystkich nacji.

 

Skoro już jednak mówimy o błędach Zachodu, to , niestety, nie ograniczają się one do czasu tuż po upadku komunizmu. Grecja blokująca wstąpienie Macedonii (z powodu kłótni o historyczną nazwę!) i do UE i NATO i zaskakującą słabość USA, które nie potrafiły choćby w kwestii Paktu Północnoatlantyckiego huknąć na Ateny, spowodowały, że z prymusa integracji europejskiej i euroatlantyckiej Skopje stało się terenem rosnących rosyjskich wpływów i napięć narodowościowo-religijnych (macedońska chrześcijańska większość i albańska muzułmańska mniejszość, i to spora, bo licząca 1/3, a według niektórych szacunków nawet 2/5 ludności.).

 

Polska powinna być bardziej aktywna na Bałkanach. Trochę nas zawstydzają, choćby Czesi czy Słowacy, którzy konsekwentnie uważają ten region za obszar ich wpływów ekonomiczno-politycznych. Premierem Chorwacji jest mój serdeczny kolega z PE Andrej Plenković, którego przed niespełna trzema laty skutecznie zgłosiłem na przewodniczącego specjalnej Delegacji UE-Ukraina w Parlamencie Europejskim. Czy ten koszykarz i dyplomata będzie uwzględniał interesy polskiego biznesu, w którego rękach jest spora część portu w Rijece? To już zależy od polskich władz i polskiej polityki...

 

*tekst ukazał się w tygodniku „Wprost” (24.07)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka