Ryszard S Ryszard S
133
BLOG

Legenda Józefa Piłsudskiego

Ryszard S Ryszard S Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Wielu naszych przyjaciół i wrogów, a także my sami, więksi lub mniejsi duchem, zastanawiamy się skąd wzięła się wciąż tak silna legenda Józefa Piłsudskiego? Skąd fascynacja nim wśród tak trudnego narodu, jak polski? Skąd? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna, nie tylko ze względu na naszą tożsamość, ale również z punktu widzenia historycznego. Ażeby zaryzykować, musimy cofnąć się przynajmniej o 200 lat, a więc do początku procesu kształtowania się, nazwijmy go, kodeksu państwowo-narodowej legendy.

Pierwsza Rzeczpospolita żyła swoja wielkością: wielkością Chrobrego, Kazimierza Wielkiego, Jagiełły, Batorego, Sobieskiego, a także swoją tolerancją i umiłowaniem wolności. Dla Polaków świadomość tych dokonań była powodem do dumy. I z tej dumy korzystali wszyscy. Dawała wielką moc. Natomiast schyłek Królestwa Polskiego był już rozchwianym konglomeratem kultur, w którym zło walczyło z dobrem, głupota z mądrością a anielska dusza z czerepem rubasznym. Wolność zaczęła wykraczać poza ludzką miarę... Gdzieś właśnie tu nastąpiło odbicie się od dna i zaczął się ów proces kształtowania kodeksu narodowej legendy. Były to czasy saskie.

Zwróćmy uwagę na specyfikę saskiego patriotyzmu. Patriotą był ten, kto bronił i chciał udo-skonalać „złotą wolność”, kto trzymał się przywilejów i praw, które osłabiały państwo, kto zwykłą prywatę maskował oratorstwem i ciągłym odwoływaniem się do obyczaju. Największym wrogiem był własny król. To wszystko działo się na tle upadającego państwa. Nikt tego faktu nie dostrzegał. Nikomu przez myśl nie przeszło, że Królestwo może upaść, że można go wymazać z mapy, że przestanie istnieć. Na arenie międzynarodowej Polska wówczas nie przedstawiała jakiejkolwiek wartości. Nie dysponowaliśmy ani siłą wojskową, ani polityczną, a tym bardziej moralną. Ba, Polacy tamtej epoki nie potrafili walczyć o własne interesy. Po prostu nie potrafili ich ściśle sprecyzować. Jako sojusznik byliśmy bezwartościowi, jako państwo - bezbronni, jako naród - zepsuci. Otrzeźwienie i odbicie od dna przyniosło dopiero Collegium Nobilium, założone przez księdza Stanisława Konarskiego. Stworzył on model nowego inteligenta, u którego doszły do głosu: patriotyzm, bezinteresowność i poświęcenie dla Ojczyzny, ale także potrzeba rozwoju kultury, szacunek dla nauk humanistycznych i ścisłych, aktywność oraz cnota obywatelska. I to były wartości twórcze nowego inteligenta. To właśnie ta nowa inteligencka młodzież, która wyszła z Collegium oraz ze Szkoły Rycerskiej zaczęła budować nową świadomość. Ona zaczęła pisać nowy kodeks. Ale na jego dojrzałą formę musieliśmy czekać około 100 lat.

Po upadku państwowości wszystko musiało się zmienić. Swoją wartość nowa inteligencja musiała udowadniać Napoleonowi pod Somosierrą, Moskwą, Borodino, pod Lipskiem, gdzie, wraz z księciem Józefem Poniatowskim, ginie symbolicznie Pierwsza Rzeczpospolita. Symbolem upadku, ale też i nowych nadziei stały się postanowienia Kongresu Wiedeńskiego (1815 r.). Ileż tragizmu nagromadziło się w postaci Jana Pawła Woronicza. Najpierw był proboszczem w Powsinie koło Warszawy, potem poetą niosącym nadzieję narodowi, temu któremu przemocą odebrano wolność, a pod koniec życia prymasem, który koronował cara na króla Polski. Nie mniej tragizmu znalazło się w wielu innych bohaterach wojen napoleońskich. Dobrze opisał to Cyprian Godebski. Wówczas wszystko i wszyscy nas zawiedli. Pozostał Chrystus i ksiądz.

Tymi, którzy odbili się od dna, byli belwederczycy w 1831r. Ci młodzi ludzie mieli w sobie coś jeszcze: poczucie wielkości Pierwszej Rzeczypospolitej. Zostało ono wzmocnione pośrednio przez Napoleona i, mimo wszystko, wspaniały przykład czynu ojców... A może chcieli ratować to, w czym ich ojcowie nie zdołali wytrwać? Czyż ta idea nie miała swoich korzeni w Towarzystwie Filomatów założonym w 1817 r.? Postawili oni na przyjaźń (późniejszy solidaryzm) i na niej chcieli oprzeć program wychowania młodzieży i moralną odnowę społeczeństwa. Było to pierwsze pokolenie „zrodzonych w niewoli, okutych w powiciu”, Byli więc wolni od poczucia odpowiedzialności za klęskę, ale emocjonalnie nadal przejęci losem swojej ojczyzny. Za sobą mieli klęskę ojców, ale przed oczami wymalowany obraz powszechnego egoizmu, prymitywne pojęcie własnego interesu, obojętność na dobro wspólne, wulgaryzację ideałów życiowych. I temu musieli wydać wojnę. Naród pozbawiony państwa nie miał w sobie siły zdolnej położyć tamę rozkładowi społecznemu. Młodzież miała położyć temu kres. Mieli więc prawo czuć swoją specjalną i wyjątkową rolę, od którego zależy los polskiej oświaty i przyszłość ich ojczyzny.

Młodzi byli herosami ducha, ale nie mogli doczekać się swojego, wielkiego zwycięskiego wodza. Mając w pamięci Chrobrego, Jagiełłę, Sobieskiego z bólem, przez cały XIX wiek czekali na polskiego Napoleona. Romantycy czekali na wodza. Młodzi starzeli się, wyjeżdżali, uciekali, siedzieli po więzieniach lub na Sybirze ale zdecydowana większość Polaków przez 123 lata zadawała sobie dramatyczne pytanie: jak wybić się na niepodległość. To właśnie ta potrzeba zrodziła i ożywiła legendę, która zmaterializowała się dopiero w osobie Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego.

Legenda musi mieć jednak swoją drogę i swój czas. Belwederczyk Seweryn Goszczyński nie wbił bagnetu w brzuch Konstantego, choć mógł to zrobić. Dlaczego? Kordian nie zabił cara, choć również mógł to zrobić. Dlaczego? Pośrednio na to pytanie odpowiada list pożegnalny porucznika Wilczka, osobiście wyróżnionego przez Napoleona: „Nigdy panujący w Polsce, ani nawet bliscy ich, nie ginęli z ręki Polaka; obelgi zadawane nam przez Wielkiego Księcia są takie, że je krew tylko zmazać może; przyjść może chwila gdzie uniesienia mego nie będę mógł być panem; wolę się więc zgładzić, niż na nieszczęśliwy, lecz nieskażony dotąd naród mój rzucić plamę zabójstwa”. A więc zarówno Goszczyński jak i Kordian nie chcą pogwałcić polskiej tradycji i wolą sobie odebrać życie. Takie było to pokolenie młodzieży listopadowej, a później podobne - młodzieży styczniowej. Nie inaczej było też w czasach hitlerowskich, kiedy odstępowano od wykonania wyroku śmierci na zdrajcy tylko dlatego, że jego żona była w ciąży, lub wstrzymywano go, gdy ten sam przestępca szedł z kobietą.

Przez pięć pokoleń patriotyzm zmagał się ze zdradą, niemocą, a także obojętnością, a czasami zwykłą głupotą. Środki i metody walki zostały tak rozdrobnione, że gdy na jednym biegunie królowała wyczekująca bierność, to na drugim „rozumny szał”; gdy na jednym ugoda z okupantem, na drugim totalna walka z trzema zaborcami naraz.

Polakom efekty pracy odbierano wielokrotnie, wielokrotnie burzono nam systemy prawne, które utrzymywały nasz porządek i ład. W tym osamotnieniu pozostała wiara w Boga i w pomoc Kościoła. Patriota dopiero po powstaniu styczniowym uwierzył, że nie jest Chrystusem narodów i od tamtego momentu zaczęła się praca Matek-Polek. Piłsudski był spadkobiercą romantyzmu, ale również wychowankiem właśnie tego okresu. Co zrobił 6 VIII 1914r.? Ustawił na przeciwko siebie : ”Strzelców” i „Drużyniaków”, uświadomił im wagę historycznej chwili i kazał wymienić się odznakami, dziś powiedzielibyśmy – partyjnymi symbolami. Nie wyznaczył szarż, ale powiedział, że szeregowiec może zostać oficerem, ale również oficer szeregowcem. Tak. Ideologiczni potomkowie belwederczyków dostali więc wodza, na którego czekali. Nowy wódz nie miał starych dylematów. Miał nową wizję i ten sam cel. Chciał jedności narodu.

Ale dla zbudowania gmachu legendy to zbyt mało. W okopach wołyńskich w czasie najcięższej kanonady, w największym spokoju czyta sobie Sienkiewicza... Ktoś powie, że to kabotynizm. Nie, on tym żołnierzom, po pięciopokoleniowej niewoli zwracał duchową wolność i poczucie pełnej wartości. Od tego zaczyna się niepodległość ducha, narodu i państwa. On z niewolników robił żołnierzy i obywateli. A jak doniosłe znaczenie miał sposób udekorowania marszałka Focha. Zgodnie z tradycją napoleońską, odpina Virtuti Militari z własnej piersi i przypina go marszałkowi Francji. Są równi. A skoro oni są równi, to znaczy, że i my wszyscy też jesteśmy równi. I to też jest element zwycięstwa.

Ażeby mieć trwałe poczucie wartości i równości, trzeba jeszcze mieć poczucie honoru. Honor ma wymiar indywidualny, jest autonobilitacją człowieka. Nie pozwala mu się poniżyć i zejść z określonego poziomu. Trzynastego maja 1925r. Piłsudski powiedział: „Honor służby staje czasami w sprzeczności z honorem osobistym. Ale moi panowie, honor służby jest jak sztandar żołnierza, z którym żołnierz rozstaje się wraz z życiem. To uczucie było zawsze moim przewodnikiem pracy w wojsku [...]. Bez honoru służba wojskowa zawsze jest bez duszy i traci siły”. Można zauważyć, że cywil bez honoru, też jest bezsilny. Innym razem dodał: „Szanuję swoją historie, szanuję ją dla siebie, szanuję ja dla dzieci. Szanuję ją dla przyszłych historyków, którzy by także w twarz mi napluli, gdybym razem z potwornymi karłami, którzy mnie obniżyć chcieli, pracował”. Tak, ojczyzny nie było, ale tą ojczyzna był honor.

Gdyby belwederczycy znaleźli swojego „Piłsudskiego”, też mieliby swoją dumną pieśń. Byłby nią „Mazurek Dąbrowskiego”, zakazany w Królestwie Kongresowym. Tak samo trudno wyobrazić sobie Drugą Rzeczpospolitą bez Pierwszej Kadrowej, bez Legionów i bez Pierwszej Brygady... Ile trzeba szaleństwa aby wystąpić w obronie wolności, w obronie swego stanu posiadania, swojej godności i ojczyzny? Warto też zobaczyć jacy to szaleńcy poszli do Legionów? Na 1215 oficerów 17.II.1917r., było 3 profesorów i asystentów uniwersyteckich, 100 nauczycieli, 106 inżynierów i architektów, 57 lekarzy, 27 artystów, 7 doktorów praw, 22 prawników z magisterskim wykształceniem, 11 literatów, 10 dziennikarzy itd. Wśród podoficerów i szeregowców również niemało było studentów i żołnierzy z tytułami. Była to bez przesady najinteligentniejsza armia świata. Dlatego podczas II wojny musieli zginąć.

W Pierwszej Brygadzie Piłsudski stara się prowadzić własną politykę: wbrew Austriakom zajął Kielce, kompanie strzeleckie sam przemianował na Pierwszy Pułk Wojska Polskiego, nie ujawniał stanu osobowego swoich oddziałów, część ludzi przerzucał do roboty politycznej w POW, PON itd. Po przemianowaniu na Legiony polscy żołnierze otrzymują polskie stopnie wojskowe, polską komendę, polskie sztandary i orły na czapki. W okresie niewoli to wszystko ma ogromne znaczenie. Pierwszą Brygadą rzeczywiście rządził Piłsudski. Decydował półcywilny charakter jego funkcji. Nie chciał przyjąć stopnia pułkownika, ani generała. Mówił, że generałów jest wielu, a dowódca Legionów jeden. A jakże głęboko w świadomość zapadły rajdy jego oddziałów pomiędzy dwoma frontami: odchodzącym austriackim i nadchodzącym rosyjskim. Tam czuli się naprawdę wolni. Nastroje w Pierwszej Brygadzie najlepiej oddaje ich pieśń-hymn; „Pierwsza Brygada”. Można zaryzykować twierdzenie, że jest to pieśń bardziej dojrzała niż „Mazurek Dąbrowskiego”.

Pieczęć do prawdziwej legendy przyniosła Piłsudskiemu zwycięska wojna w 1920r. On był dowódcą i Jemu należy się laur zwycięstwa, ale wspólnie osiągnął to, do czego przez 5 pokoleń dążyli wszyscy polscy patrioci - niepodległość Polski. Dziś pocieszające jest jednak to, że o wiele lepiej rozumiemy Pierwszego Marszałka, Męża stanu i „Dziadka” oraz że, choć powoli i ciężko, ale zaczyna się proces syntezy wkładu w odbudowę niepodległej II RP: Piłsudskiego Dmowskiego, Witosa i Korfantego. I to jest właściwy kierunek.


Ryszard S
O mnie Ryszard S

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura