Ryszard S Ryszard S
1244
BLOG

O Chinach

Ryszard S Ryszard S Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

W styczniowym numerze „Kuriera Wnet” ukazał się ciekawy artykuł prof. Kazimierza Dadaka dotyczący relacji chińsko-amerykańskich. Profesor jest wykładowcą na Hollins Univesity w Virgini’i, ma więc możliwość spojrzenia na problem z dalekiej i bliskiej perspektywy jednocześnie. Artykuł nosi tytuł: Nowa zimna wojna i można go potraktować jako geopolityczny. Podnosząc znaczenie artykułu, najpierw odniosę się do samego pojęcia „geopolityki”, potem chcąc pokazać całość ujęcia przedstawię kolejno, chiński i polski punkt widzenia.

Co to jest geopolityka

Geopolityka definicji ma wiele. Nie ma natomiast zgodności, czy geopolityka jest nauką, czy też nią nie jest. Gdy natomiast odwrócimy problem i spytamy czym jest nauka, napotkamy podobne trudności. Geopolityka jest więc rozległą dziedziną, która obejmuje kilka obszarów naukowych jednocześnie. Wymaga dużej wyobraźni: politycznej, kulturowej i historycznej – jednocześnie. Ważne w niej są fakty, ale jeszcze ważniejsza jest ich interpretacja i właściwe kojarzenie zdarzeń.

Mówiąc skrótowo, geopolityka jest teorią i praktyka jednocześnie (tylko w Polsce może funkcjonować jakaż teoretyczna lub akademicka). Zajmuje się geograficzno-politycznymi uwa-runkowaniami, które wykorzystywane są w bezpardonowej grze o narodowe, państwowe, rzadziej, cywilizacyjne cele. W tej grze narzędziem jest wszystko to, co składa się na siłę fizyczną, a więc: państwowe lub narodowe walory moralne, stan armii, wydolność gospodarcza, kulturowa i odporność polityczna, a także poziom wykształcenia i stopień gotowości społecznej do działania. Siła, jako całość, potrzebna jest do zorganizowania przewagi nad nieprzyjacielem lub wzmocnienia własnej tężyzny na polu rozgrywek – krajowym i międzynarodowych… Warto przy okazji dodać że geopolityka, jest najlepszym i najskuteczniejszym nauczycielem, ustawia obywatelowi umiejętność selekcji faktów oraz właściwy ogląd wydarzeń. A to w życiu codziennym rzecz bezcenna.

Istotne fragmenty

W artykule Dadaka dominują dwa aspekty: ekonomiczny i zachodniocywilizacyjny. Przedstawione problemy widziane są więc okiem Polaka z oddali. Artykuł ma walory poznawcze, ale również takie fragmenty, z którymi warto podjąć polemikę. Wymienię trzy z nich:

1. Po rozpadzie ZSRR wydawało się, że Stany Zjednoczone na zawsze pozostaną jedynym supermocarstwem. Przejawem tego stanowiska była słynna swojego czasu książka „Koniec historii i ostatni człowiek” Fukuyamy. Ten tryumfalizm srodze się zemścił…

Dziś już widzimy, że książka Fukuyamy była dowodem na oderwanie się zachodnich elit od rzeczywistości. Kult składany marksizmowi, jako pierwszej koncepcji całościowej, mógł przesłonić niezbitą prawdę, że człowiek w machinie wszechświata jest zaledwie trybikiem. I nie chodzi tu o aspekt religijny, lecz racjonalny. Zachód nie będzie więc przewodniczył nadchodzącym światowym przemianom.

2. W 2015 r. Chiny ogłosiły dziesięcioletni plan nazwany Made in China 2025, stawiający sobie za cel uzyskanie daleko idącej niezależności w zakresie wybranych kluczowych technologii. Ten plan zakładał, że w roku 2049, w stulecie powstanie ChRL, kraj ten ma uzyskać światową dominację.

Jak pisze Dadak, Chiny dużo więcej przywożą do Stanów, niż Ameryka eksportuje do Chin. Dodać trzeba, że chińska nadwyżka budżetowa jest tak potężna i sugestywna, że coraz więcej państw zaczyna współpracować bardziej z Chinami, niż USA. Decyzyjny punkt ciężkości nieuchronnie przesuwa się na Wschód, a solidarności cywilizacji zachodniej nie widać. Zmusza to Amerykanów do komasacji kapitału obronnego i swoistej dyskryminacji: UE musi płacić cła za stal, i kto wie, może będzie musiała za samochody. Polsce też przypomniano o płaceniu odszkodowań za mienie pożydowskie, które popłynie do banków amerykańskich. Taka postawa rodzi reakcje, a więc Stany zaczynają jednoczyć przeciw sobie Chiny, Niemcy (UE), Rosję, Iran, a nawet Japonię (Hiroszima, zniesienie ceł dla UE). Układ gospodarczo-polityczny całej zachodniej cywilizacji zaczyna się chwiać więc w swoich postawach. Korzystają na tym, w różny sposób, Chiny i Rosja. Moskwa, chcąc się maksymalnie uniezależnić od Państwa Środka, z całą bezwzględnością, uruchamia swoją koncepcje: Od Lizbony do Władywostoku.

Walka gospodarcza pociąga za sobą konieczność przygotowań do walki zbrojnej. Chiny, pod swoje potrzeby, układają świat azjatycki, i pozaazjatycki. Największe ich obawy budzi atak amerykański lub japoński od strony morza. Wbrew temu co pisze Dadak, Chiny posiadają potencjał do bycia mocarstwem lądowo-morskiego. Od strony północnej swoje granice mają zabezpieczone układem z Rosją. Na lądzie mogą więc budować Jedwabny Szlak i zdobywać kolejne tereny – to kwestia ekspansji. Na okolicznych morzach muszą jednak tworzyć strefę buforową. Najwięcej do stracenia ma tu Rosja, która została wciśnięta w kąt i skazana jest na bycie wasalem Chin. UE, a szczególnie wydarzenia w Polsce, zadecydują na ile koncepcja rosyjska (od Lizbony do Władywostoku) może się ziścić.

3. Rzut oka na dane tyczące się sytuacji budżetowej Stanów Zjednoczonych nie pozo-stawiają wątpliwości: kraj ten zbliża się do kresu swych możliwości finansowych. […] Z tych powodów, z amerykańskiego punktu widzenia najlepszym rozwiązaniem byłoby zawiązanie globalnej koalicji antychińskiej, sojuszu, w którym niezbędnym członkiem byłaby Rosja. Tylko w sytuacji całkowitego okrążenia Chin,[…] Krajowi Środka można by narzucić warunki wymuszające rezygnację z posiadania kontroli nad kluczowymi technologiami.

Społeczeństwo chińskie kulturowo jest bardziej zwarte, a przez to i skuteczniejsze w obronie lub ataku, niż społeczeństwo amerykańskie. Chińczyk potrafi znieść najwięcej, więcej, niż żołnierz rosyjski. Żołnierz amerykański „chowa” się za techniką – w warunkach dzisiejszej wojny może to nie wystarczyć. W wielonarodowych i wielokulturowych Stanach kłopoty finansowe oznaczają załamanie się gospodarki i znaczniejsze obniżenie poziomu życia, Amerykanów. Oznacza to kłopoty administracyjne, a także rasowe. W tym kierunku pracują służby rosyjskie i zapewne chińskie. Sojusz amerykańsko-rosyjski nie jest możliwy. Rosjanie bez podporządkowania sobie Europy nie zaryzykują sojuszu przeciw Chinom. A mało prawdopodobne jest, aby Amerykanie wycofali się z UE.


Chiński punkt widzenia

Jin Canrong, Odpowiedzialność wielkiego mocarstwa. Chińska perspektywa (ang. wy-danie 2010). Cytaty:

1. Historia nowoczesnych stosunków międzynarodowych pokazuje, że państwo osią-ga przywództwo na skutek wewnętrznego na nie popytu i zewnętrznej potrzeby przejęcia między-narodowych obowiązków (s. 7).

Siła chińskiej misji zakotwiczona jest w chińskich dziejach i chińskiej interpretacji, której w cywilizacji zachodniej się nie rozumie.

2. Rozwój Chin jest ważny dla reformy nieracjonalnego porządku i osiągnięcia sprawiedliwej dystrybucji globalnych zasobów. Kraje zachodnie eksploatują zachodnie surowce na bazie ustanowionych przez siebie niesprawiedliwych zasad, wiodąc dostatnie życie, cisząc się wysokim poziomem wewnętrznego dobrobytu.[…] Jednocześnie dokonały pierwotnej akumulacji surowców poprzez kolonializm (s. 213).

Powyższe dwa cytaty można potraktować, jako typowo komunistyczną agitkę – inteligentną i odpowiadającą chwili. Poniższe już nie:

1. niewątpliwie Chiny nie mają dostatecznego doświadczenia w wypełnianiu tego rodzaju obligacji [przejecie odpowiedzialności] i prezentowaniu wizerunku odpowiedzialnego mocarstwa, stąd powinny w dalszym ciągu poprawiać swoje zdolności […]:

- powinny wykształcić mentalność mocarstwową. Mentalność określa sposób postrzega-nia świata, a postrzeganie wpływa na działanie. Obecnie chińska świadomość narodowa jest w okresie adaptacji.

- […] Chiny powinny wyrażać jedność, rozsądek, mądrość i odwagę swoich obywateli oraz otwartość, tolerancję, wiarę we własne siły i niezależność kraju, nigdy zaś arogancję i uniżoność. Powinny próbować zrzucić balast kompleksu „wielowiekowego narodowego poniżenia” i […] zamiast balansować pomiędzy niską samooceną a nadmierną ufnością we własne siły. […] Kraj powinien […] doskonalić się z ostrożnością, tak jakby stąpał „po jajkach”(s. 11).

2. Chiny powinny poświęcić więcej energii zarządzaniu sprawami wewnętrznymi. […] Każdy kraj musi przyjąć fakt, że możliwości określają odpowiedzialność. […] Powinna temu towarzyszyć filozofia, iż rozwój zasadniczo musi się opierać na solidnych wewnętrznych fundamentach, których nie zmienią pod wpływem impulsu liderzy bądź masy (s. 12).

3. Chiny powinny utrzymać równowagę w czterech obszarach:

- pomiędzy sprawami zewnętrznymi a wewnętrznymi,

- w stosunkach pomiędzy krajami rozwiniętymi a rozwijającymi się,

- pomiędzy międzynarodową współpracą gospodarczą, a budowaniem narodowe-go wizerunku,

- pomiędzy stanowczością a subtelnością w działaniach dyplomatycznych (s. 13-14).

4. Chiny powinny przyjmować odpowiedzialność międzynarodową w sposób aktywny, ale też selektywny. […] Aby przejść z pozycji pasywnej do inicjatywnej, muszą poradzić sobie z dwiema zasadniczymi kwestiami:

- Chiny nie są wszechmocne, a mocarstwowe zobowiązania nie oznaczają wypełniania wszystkich zadań,

- wypracowanie większej liczby elastycznych projektów […] co zredukuje pasywność ich realizacji i pozwoli efektywnie kontrolować takie kwestie, jak np. emisja dwutlenku węgla, nuklearne zbrojenia Iranu i Korei Pół-nocnej, uzdrowienie gospodarki światowej i zachowanie jej równowagi (s. 15).

5. Jeśli Chiny mogą zmodernizować liczące 1,3 mld społeczeństwo w oparciu o pokój i wzajemne korzyści, ich wzrost jest tym bardziej znaczący niż wzrost jakiegokolwiek mocarstwa w historii. Można więc pokusić się o twierdzenie, iż silne Chiny mogą stanowić nowy wzorzec rozwoju, kultury i wartości (s. 214).

Część kolejnych cytatów można potraktować jako propagandowe, ale większość z nich mogą Polakom posłużyć, jako dobra rada. Nie wiadomo dlaczego państwo polskie nie wysyła do Chin swoich uczniów i statystów?

Na podstawie porównania światów: amerykańskiego i chińskiego znakomicie widać też ile warta jest, propagowana w Polsce idea wolnego rynku. Tylko niewolnik może zobaczyć swoją szansę w jego stosowaniu. Ideę tę wtłaczano polskim studentom przez kilkanaście lat, zwłaszcza na uczelniach technicznych i merketingowych. Dziś staliśmy się niewolnikami nieracjonalnych idei, a przynajmniej niemożliwych, w naszych warunkach, do realizacji.

Polski punkt widzenia

Michał Lubina, Niedźwiedź w cieniu smoka. Rosja-Chiny 1991-2014, Kraków 2014. Cytaty:

- To właśnie opozycja ideologiczno-aksjologiczna wobec Zachodu była motorem zbliże-nia rosyjsko-chińskiego w latach 90 XX w. Rosję i Chiny łączyło wspólne postrzeganie świata […]. Nie był to żaden sojusz, ani próba tworzenia nowego bloku. […] Tam, gdzie interesy Mo-skwy i Pekinu łączyły się, kraje te wzajemnie się popierały. Tam, gdzie interesy były rozbieżne, Rosja i Chiny nie zwracały na siebie większej uwagi, będąc gotowe na poświęcenie „strategicz-nego partnera”, na rzecz lepszych relacji z USA. […] Gdy przychodziło do najistotniejszych kwestii, w Moskwie i Pekinie, zawsze najważniejszy był Waszyngton (s. 541-543).

- W Moskwie i Pekinie nie wierzą w bajki o „erze ponadnarodowej” i „uniwersalnych wartościach”, wolą trzymać się tradycyjnych imperatywów realizmu politycznego: bezpieczeń-stwa narodowego, projekcji siły i utrzymania strategicznej równowagi. To w duchu realizmu politycznego wykształcone zostały elity rosyjska i chińska. […] Demokracja i prawa człowieka są w tym ujęciu zachodnimi instrumentami służącymi poszerzaniu stref wpływów i mieszania się do spraw wewnętrznych innych (s. 543-544).

- Dla Rosji odbudowa swojego wpływu, to absolutny priorytet, lecz musi mieć w tym „spokój od Wschodu – tak, jak Chiny realizujące swoje ambicje w Azji Południowo-Wschodniej muszą mieć spokój od północy. […] Charakterystyczne jest jednak to, że najważniejszą [treścią] ich rozwoju pozostają w jakimś stopniu zależności od relacji Rosji z Zachodem i Chin z Zacho-dem.[…] Łączy się to z obniżeniem międzynarodowego znaczenia Rosji w wyniku wzrostu pozycji Chin. […] To Chiny a nie Rosja są kluczowym partnerem Zachodu w rozwiązaniu najważniej-szych problemów globalnych (544-545).

Wschód - Zachód

 Jako ważne uzupełnienie tematu chciałbym polecić monografię stosunków Wschód – Zachód Iana Morrisa pt. Dlaczego Zachód rządzi – na razie (Zysk i S-ka 2015), która w Polsce, ze względu na preferencje małej perspektywy, nie została zbytnio zauważona. Autor pokazuje jakie skutki niesie za sobą blokada gospodarcza i kulturowa. W tym względzie wyróżnia: blokadę długoterminową i krótkoterminową. Na szersze omówienie nie ma tu jednak miejsca.

W polskim ujęciu z blokadą długoterminową, i to na „trzy ręce”, mieliśmy do czynienia podczas zaborów. W II RP nastąpiło uwolnienie. Po II wojnie doczekaliśmy się kolejnych – zmiennych i wzajemnie nakładających się, które trwają po dziś dzień. Po raz kolejny zostaliśmy więc zmuszeni do budowy nowej konstrukcji w nienaturalnych warunkach i sztucznych układach. I nikt tego procesu nie wyjaśnia. Skutek jest taki, że młode pokolenie zaczyna odczytywać teraźniejszość w oparciu o indywidualne doświadczenia i zwykle nie zdaje sobie sprawy, że obiektywizm wymaga jak najdłuższej perspektywy dziejowej.

A tymczasem rzeczywistość w kraju po 1989 r. stała się jeszcze bardziej skomplikowana, niż w PRL-u. Ogólnie społeczeństwo podzieliło się na dwie grupy: posolidarnościowa i poubecka i żadna z nich nie chce wyjść poza okres PRL. Wszyscy duszą się we własnym sosie, bo zysk za wszelką cenę stał się najważniejszy. Druga RP jest czarną dziurą, a zabory przeszłością – czyli mentalnie, nadal komuna górą. Młodzież uciekła. Na uczelniach, w szpitalach i innych ważnych instytucjach brakuje jednego pokolenia – pracuje ono nie na siebie, lecz często na kogoś, kto źle nam życzy lub ustępuje miejsca w nauce obcym. W kraju zmuszeni jesteśmy walczyć nie o swoje interesy, lecz o wysokość unijnych dotacji. Dawni działacze niepodległościowi swój najlepszy czas przeżyli w okresie 1980/81; ale często zapominają, że tamtejsze równie nienaturalne warunki i tamtejsza siatka przyjaciół zatrzymały się w czasie i ze są już nieprzydatne do roli zwrotnicowego. Świat poubecki zainteresowany jest wyłącznie zatrzymaniem czasu w miejscu. I nadal jest silny słabością wymordowanej tradycyjnej polskiej inteligencji.

Podsumowanie

Mówiąc wprost, druga zimna wojna – pisze Dadak – ma dla Polski niesłychanie istotne znaczenie. Nad nami wisi groźba porozumienia amerykańko-chińskiego, rozwiązanie NATO i zabezpieczenie rosyjskich interesów w Europie Środkowo-Wschodniej.

Amerykańsko-chińskie porozumienie jest jedyną opcją mogącą uratować świat przed wojną nuklearną. Porozumienie musi ustalić strefy wpływów i sposób trzymania „za pysk”. Wojska amerykańskie nie po to weszły do Polski i nakreśliły nową Limes (od Estonii do Rumunii), aby wycofać się i przez to wzmocnić Rosję lub siły chińsko-rosyjskie przeciwko sobie.

Rosja z trzech powodów nie wystąpi przeciwko Chinom: 1. nie złamie wzajemnego po-rozumienia granicznego z Krajem Środka, bo potrzebuje wojsk do operacji łączenia ziem posowieckich i skierowania ich na zachód, 2. Chiny dysponują zbyt dużą przewagą pod każdym względem, a z takimi w Azji się nie wojuje, lecz układa, by wojnę podjąć później, 3. Rosja operuje na „froncie zachodnim” po to, by wzmocnić swoją pozycję wobec Chin; dlatego potrzebuje sojuszu z Niemcami i podporządkowania sobie UE… Porozumienie więc amerykańsko-rosyjskie dla Rosji oznaczałoby samobójstwo. Natomiast rosyjskie zdobycze mile widziane są dla Chin.

Także zabezpieczenie rosyjskich interesów w Europie Środkowo-Wschodniej nie wchodzi w grę, ponieważ oznaczałoby to wycofanie się Amerykanów z Europy i zwycięstwo koalicji antyamerykańskiej, czyli połączenie: Chin, Rosji, Niemiec (prawdopodobnie UE), Iranu i być może też Turcji. Taka opcja oznacza wojnę, zatopienie „amerykańskiego lotniskowca’ i bezpowrotną likwidacja Polski, jako wyspy „z siedliskiem reakcji”. W takiej sytuacji też likwidacja NATO byłoby zniszczeniem polskiej przesieki oddzielającej Niemcy od Rosji i amerykańskim samobójstwem. To nie Izrael, lecz Polska jest języczkiem u wagi w aktualnej grze.

Globalizacja oznacza wojnę na koncepcję. Obydwa światy doszły na przedpola starcia decydującego, w którym z jednej strony stanęła cywilizacja zachodnia – niejednolita, lecz bardzo odkrywcza, a z drugiej – chińska, jak dotąd niezwyciężona. Obecność Amerykanów, chcemy czy też nie, wprowadza Polskę na arenę szerokiej polityki międzynarodowej – w chwili, gdy nie jesteśmy do niej przygotowani. Możemy się „wykpić” potrzebą budowania amerykańskiego Międzymorza, ale tutaj też brakuje nam kadr i narzędzi.

Wykorzystanie polskiej szansy wiąże się z zaprowadzeniem porządku w kraju. Z tego powodu prowadzenie polskiej polityki wewnętrznej nie może iść w kierunku wzajemnego jątrzenia lub politycznych rozgrywek, lecz polskie społeczeństwo musi znać kierunek i cele, jakie wspólnie chcemy osiągnąć. Wzorem jest II RP. Dobrobyt, to slogan bez pokrycia, bo słabe państwo nie będzie w stanie go zabezpieczyć.

Polska musi bacznie obserwować, jak rozkładają się siły – jeżeli nastąpi wzmocnienie obozu cywilizacji zachodniej, nasze miejsce jest w nim. Jeżeli nastąpi jej rozkład, bez względu na wszystko, będziemy musieli znaleźć własną drogę i zawczasu postawić na wzmocnienie własnej świadomości narodowej. Od Chin możemy się wiele nauczyć – ustrój nie ma tu nic do rzeczy.

PS. Powyższy artykuł nie mógł się ukazać w żadnej polskiej gazecie.


Ryszard S
O mnie Ryszard S

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka