Dziś nowa bomba. Budżet ma zwrócić spółce J&S pół miliarda plus odsetki, a kto wie, być może jeszcze sute odszkodowanie. Niektórzy szacują je na drugie pół miliarda. Ha, mamy kolejną aferę. Większą od poprzednich.
Warto jednak cofnąć się do początku roku 2008. "Rzeczpospolita" donosi o uchyleniu przez Waldemara Pawlaka kary na J&S. Sprawa staje się głośna. Pawlak występuje w "Radio Zet" i tłumaczy dlaczego decyzję uchylił. Po pierwsze, dostrzegł nieproporcjonalność traktowania firmy J&S i Orlenu, po drugie decyzja prezesa Agencji Rezerw Materiałowych Józefa Aleszczuka wydana była z błędem proceduralnym. Pawak zasugerował też, że może to być zemsta PiSu, bo decyzja podjęta była jeszcze w poprzednim rządzie: "biorąc pod uwagę to, co wyrabiają politycy i jak teraz próbują tą sprawę przedstawiać to niewykluczone, że to mogła być taka zatruta strzała, czy taka mina podłożona po to żeby potem wokół tego robić zadymę".
Swoje trzy grosze do hipotez Pawlaka dorzucił Marek Sawicki: "Jeśli poprzednicy nakładają nieskuteczną karę, świadomie nieskuteczną karę - mam prawo twierdzić, a w tym czasie także podpisują przedłużenie umowy na dostawy ropy przez tę firmę, to widać wyraźnie, że jest to jakaś dziwna niekonsekwencja, być może zwykła gra polityczna, ale pewnie niedługo dowiemy się, jak to w szczegółach wyglądało". Sawicki odniósł się też do sugestii "Rzeczpospolitej", która genezy decyzji Pawlaka dopatrywała się w fakcie, że w J&S pracują dawni ludowcy: "Kiedy (Wojciechowski) wyszedł z PSL i tworzył własne organizacje przeciwko Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, idąc na służbę PiS-u, zabrał ze sobą pana Zambrzyckiego i jego syna (obecnego prezesa J&S - przyp. PAP). Jestem przekonany, że ich udział w tej spółce to jest nagroda PiS-u za wierną służbę".
Zareagował Tusk, co prawda broniąc Pawlaka, ale jednocześnie zapowadając, że po usunięciu usterek prawnych kara, jeśli się należała powinna zostać przez J&S zapłacona. Zainteresowanie sprawą zadeklarowała się Najwyższa Izba Kontroli. Ostatecznie ponownie wszczęto postępowanie przeciw J&S. Ale bynajmniej nie dlatego, że doszukano się jakichś ciemnych machinacji Pawlaka. Stało się tak dlatego, że według prawników pozostawienie w mocy Pawlakowego uchylenia bynajmniej nie zamykało sprawy, ale dałoby pretekst do długich procedur odwoławczych, co o lata odsunęłoby wyprostowanie wszystkich kwestii, a tym samym wyegzekwowanie ewentualnej należnej kary. W lipcu J&S karę zapłacił.
Pojawiające sie tu i ówdzie głosy oburzenia ucichły. Wydawało się, że sprawa jest zamknięta. Aż do dziś. Tym razem to nie potencjalne pieniądze, które budżet mógł był zarobić. Chodzi o żywą gotówkę, którą trzeba będzie zapłacić. Do tego większą gotówkę niż wszystkie ostatnie afery razem wzięte.
A teraz wnioski.
Nie mam wątpliwości, że PO będzie próbowała uderzyć tą sprawą w PiS. Nie mam wątpliwości - publicyści i blogerzy, którzy nie zostawiali na Pawlaku suchej nitki nie poczują dziś nawet lekkiego dyskomfortu. Kibice obu obozów oczywiście zachowają się przewidywalnie. Ale to wszystko jest zrozumiałe.
Czego nie rozumiem to tego gdzie się podziały procedury? Gdzie NIK, ABW, CBA i prokuratura? Co z obsługą prawną rządu? Jak długo jeszcze administracja państwowa będzie synonimem niekompetencji?
Inne tematy w dziale Polityka