s.flores s.flores
41
BLOG

To nie ja, to on (ew. to nie my, to oni)

s.flores s.flores Polityka Obserwuj notkę 4

Konrad Piasecki: Na pokładzie tego samolotu znaleźli się wszyscy dowódcy wojskowi. To Kancelaria Prezydenta wysyłała im zaproszenia, to Kancelaria Prezydenta zdecydowała, kto tam się znalazł.

Witold Waszczykowski: Kancelaria Prezydenta zaprasza do delegacji i do udziału w uroczystościach. Kiedy taka lista jest skompletowana, zostaje ona przedstawiana dwóm instytucjom: Kancelarii Premiera i ministerstwu obrony narodowej. Kancelaria Prezydenta nie posiada własnych możliwości logistycznych, własnego transportu. Cały transport prezydenta, jego delegacji zależy od przyznaniu środków transportu przez Kancelarię Premiera i ministerstwo obrony narodowej.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, w takim razie, czyją winą jest to, że dowódców było tak wielu na pokładzie jednego samolotu? Proszę wskazać winnego. Czy jest to Kancelaria Prezydenta, MON, czy Kancelaria Premiera?

Witold Waszczykowski: O przyznaniu samolotu decyduje ustalenie między szefem Kancelarii Premiera a ministrem obrony narodowej. Z tej decyzji wynika, w jaki sposób prezydent jest transportowany na miejsce uroczystości.

Konrad Piasecki: I to oni odpowiadają za to?

Witold Waszczykowski:
To jest ich decyzja.

Konrad Piasecki: Powinni protestować przeciwko obecności tylu generałów na pokładzie?

Witold Waszczykowski: W tej chwili badamy te procedury. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zostało upoważnione przez marszałka Sejmu, aby sprawdzić, czy istnieją jakiekolwiek procedury przetransportowania takich delegacji na uroczystości państwowe czy międzynarodowe.

* * *

Janina Paradowska:  (...) jak to jest możliwe, że na pokładzie jednego samolotu znaleźli się wszyscy dowódcy Wojska Polskiego i tak jak słyszę pan o tym nie wiedział. Ja nie rozumiem takiego systemu.

Bogdan Klich: Ale taki system jest i był w owym czasie. W 2004 roku ówcześni szefowie Kancelarii Prezydenta, Sejmu, Senatu oraz Premiera oraz Minister Obrony Narodowej podpisali porozumienie regulujące całość lotów tzw. VIPów samolotami dostarczanymi przez 36. Pułk Specjalny, czyli przez wojsko, w tym tupolewami. W myśl tego porozumienia to dysponent lotu, czyli jedna z tych czterech kancelarii określa zarówno swój zamiar, czyli dokąd samolot ma lecieć, w jakim celu, oraz podaje godziny lotu. Jest odpowiedzialna także za przygotowanie listy pasażerów. I bez względu na to, co by wojsko chciało, albo czego by nie chciało, to wojsko to polecenie ma wykonać. Paradoksem tego porozumienia jest to, że MON nie ma żadnego wpływu na podejmowane decyzje. Dlatego ponieważ...

Janina Paradowska: Pan nie wiedział, że całe dowództwo wojska wsiada sobie do samolotu?

Bogdan Klich: ...dlatego, że 36. pułk jest po prostu wykonawcą tej decyzji, która jest podejmowana przez dysponenta. Nie przechodzi to ani przez gabinet Ministra Obrony Narodowej, ani przez Urząd Ministra Obrony Narodowej. Tak zostało skonstruowane w 2004 roku w Polsce prawo i tego prawa trzeba się było trzymać.

Janina Paradowska: Ale oni nie informują ministra, że przez cały dzień w kraju nie będzie żadnego z dowódców wojskowych?

Bogdan Klich:
Nie. Rozróżnijmy dwie rzeczy. Ja zostałem ponformowany uprzejmym pisemem z kancelarii prezydenta, informującym mnie o tym, że pan prezydent zamierza zaprosić do udziału - nie do samolotu - do udziału w uroczystociach katynskich kilku wysokich dowódców naszego wojska. Było dla mnie zupełnie oczywiste, że zwierzchnik sił zbrojnych ma prawo do takiego zaproszenia i było również oczywiste, że nie powinienem w to zaproszenie w jakikolwiek sposób ingerować. Natomiast zaproszenia do samolotu były wysyłane już indywidualnie. Każdy z dowódców otrzymywał niezależnei od drugiego, trzeciego i czwartego - niezależnie od siebie wzajemnie - otrzymywał zaproszenie do udziału w uroczystościach katyńskich oraz do przelotu z Panem Prezydentem samolotem.

* * *

Oświadczenie ministra Jacka Sasina

(...) W dniu 9 marca 2010 r. Kancelaria Prezydenta RP przesłała na ręce Pana Tomasza Arabskiego, Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (będącego jedynym dysponentem samolotów specjalnych obsługiwanych przez 36. SPLT) pismo zawierające informacje o konieczności zabezpieczenia przelotów na trasie Warszawa – Smoleńsk i z powrotem samolotów specjalnych TU-154M oraz JAK 40. Pismo to, zgodnie z obowiązującymi procedurami, zostało wysłane do wiadomości Dowództwa Sił Powietrznych RP, Biura Ochrony Rządu oraz 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
 
Jednocześnie informuję, że zgodnie z zapisami Porozumienia w sprawie wojskowego specjalnego transportu lotniczego, to Dowódca Sił Powietrznych określa sposób wydzielenia statków powietrznych, zakwalifikowanych jako wojskowy specjalny transport lotniczy, zabezpieczenia i wykonywania lotów, a także sposób zabezpieczenia i wykonywania lotów z Prezydentem RP, Marszałkiem Sejmu RP, Marszałkiem Senatu RP i Prezesem Rady Ministrów.

* * *

A teraz pytania. Ma rację Waszczykowski, że o przyznaniu samolotu decyduje Kancelaria Premiera wspólnie z Ministrem Obrony Narodowej, czy Klich, że formalnie nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia? Ma rację Waszczykowski, kiedy sugeruje, że kompetencje Kancelaria Prezydenta kończą się na sporządzeniu listy gości, czy minister Sasin, który przyznał, że Kancelaria prezydenta poinformowała "o konieczności zabezpieczenia" konkretnych samolotów? Co miał na myśli minister Sasin, kiedy informował że "Dowódca Sił Powietrznych określa sposób wydzielenia statków powietrznych"? Chciał powiedzić, że przecież Dowódca Sił Powietrznych mógł zamiast proponowanych przez kancelarię dwóch konkretnych samolotów podstawić pięć mniejszych, albo po prostu odmówić, a może zasugerować podróź pociągiem? No i wreszcie co na ten temat ma do powiedzenia minister Arabski, bo jego wersji nam tu jeszcze brakuje...

 

Cały wywiad z min. Waszczykowskim w RMF FM
Cały wywiad z min. Klichem w TokFM
Pełny tekst oświadczenie min. Sasina na stronie internotowej Prezydenta

 

s.flores
O mnie s.flores

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka