OPERACJA „ORLE SKRZYDŁA”
Rozdział IV „PRZYGOTOWANIA”
Jednostka Wojskowa Komandosów. Lubliniec. 14 marca 2027.
Pułkownik Bogdan Gromosławski siedział za biurkiem i od czasu do czasu bębnił palcami w blat. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść. – powiedział głośno pułkownik.
- Kapitan Pilecki melduje swoje przybycie.
- Porucznik Kuraś melduje się na rozkaz.
- Siadajcie panowie. – powiedział pułkownik.
- Wezwałem was, ponieważ dowodzicie najlepszym plutonem w całym pułku. Nie mylę się chyba ?
- To prawda, panie pułkowniku, w czasie akcji, ja romantycznie atakuję, a porucznik rozważnie mi podpowiada. -powiedział kapitan Pilecki.
- Po tym, co za chwilę usłyszycie, nie będzie wam do śmiechu. Dostałem bezpośredni rozkaz od prezydenta Karola Odnowickiego, że mam wysłać do Rzymu grupę komandosów, w celu ochrony papieża przed zamachem.
Zapadła cisza.
- No i co, zatkało was, panowie: rozważny i romantyczny.
- Mam dwa pytania. – odezwał się spokojnie porucznik Kuraś. – Po pierwsze: skąd wiadomo o planowanym zamachu ? Po drugie: dlaczego, akurat polscy żołnierze mają przeprowadzić akcję ratunkową ?
Pułkownik Gromosławski nakreślił swoim podwładnym całą złożoność sytuacji.
Jeżeli dobrze zrozumiałem, nasz pluton, ma pod przykrywką, pojechać w ciemno do Rzymu, czekać na szczegółowe dane wywiadowcze od Amerykanów, ustalić z nimi plan operacji, uratować w ostatniej chwili papieża, a potem przy pomocy Jankesów, wywieźć papieża w bezpieczne miejsce. – skonstatował kapitan Pilecki.
- Mniej więcej. – powiedział pułkownik.
- Czy to nie jest szaleństwo ? – spytał i stwierdził zarazem porucznik Kuraś.
- Tak, ale jak sami widzicie, nie mamy wyjścia i goni nas czas. – powiedział Gromosławski. – Wybrałem was, bo jesteście najlepsi. Oficjalną przykrywkę do wyjazdu z naszej jednostki załatwił pułkownik Wallace. Pojedziecie na manewry do Włoch, do Livorno. Wasze pierwsze zadanie to opracować dobry kamuflaż, na czas podróży z Polski do Włoch. Dalsze działania ustalicie z pułkownikiem Wallace`m. Ode mnie dostaniecie adres i hasło kontaktowe. Operacja nosi kryptonim „Orle Skrzydła”. Powodzenia.
***
Komunikat Radia Watykan: … papież Leon XIV, apeluje do przedstawicieli społeczności żydowskiej i muzułmańskiej w Jerozolimie, o wspólną modlitwę z chrześcijanami w wielkanocny poniedziałek, za ofiary wojny na Bliskim Wschodzie …
***
17 marca 2027.
Zjechali z ekspresówki, zostało im kilka minut do celu.
- Miałeś świetny pomysł z tym kamuflażem, Witek. – powiedział kapitan Pilecki.
- Tak, ale musimy jeszcze zwerbować naszego przewodnika.
- No tak, bez niego nie ma żadnych szans na wykonanie naszej operacji. Musimy być bardzo przekonujący podczas rozmowy. – powiedział Pilecki.
Bazylika i Sanktuarium Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy.
Pukanie do drzwi.
- Proszę wejść.
Do kancelarii weszło dwóch mężczyzn.
- Szczęść Boże, w czym mogę służyć.
- Szczęść Boże, czy rozmawiam z księdzem Grzegorzem, przełożonym Zgromadzenia Salwatorianów. – spytał kapitan Pilecki.
- Tak.
- My do księdza przełożonego w takiej nietypowej sprawie. Chcielibyśmy wynająć księdza jako przewodnika po Rzymie i Watykanie. Organizujemy pielgrzymkę dla żołnierzy i wiemy, że ksiądz ma świetne rozeznanie w zabytkach Rzymu i dobre kontakty w Watykanie.
***
Wieczorne wiadomości wszystkich kanałów informacyjnych krzyczały: … strzały i eksplozje w meczetach … Madryt, Paryż, Kolonia … zabici i wielu rannych … na razie, ani sprawcy, ani motywy nie są znane …
***
Augusta. Sycylia. 18 marca 2027.
Wstał późno, dlatego jadł śniadanie samotnie. Kiedy kończył, do kuchni wszedł Vittorio.
- Szefie, przyniosłem prasę … i list.
- List ? – zdziwił się Antonio
- No, przyjechała prasa i poczta. Rachunki i dwa listy. Ten jest do pana.
- Dzięki Vittorio.
Antonio poczekał, aż Vittorio wyjdzie z kuchni. Nalał sobie dużą filiżankę kawy i popijając, zaczął przeglądać strony tytułowe, ale szybko przerwał. Z ciekawością mało kto wygrał. Kolejne łyki kawy. Wziął list do ręki. Adresat się zgadzał. List nadany z poczty polowej na Placu Świętego Piotra. Kolejne łyki kawy i lekkie przyspieszenie tętna. Otworzył, w środku była świąteczna kartka pocztowa.
Na kartce świątecznej była postać Jezusa, krzyż i baranek, ale w dolnym, prawym rogu, umieszczono mały wizerunek papieża Leona XIV.
Pozzallo odwrócił kartkę, szybko odstawił kawę, kolejne przyspieszenie tętna, i przeczytał:
„ Faryzeusze dogadali się z Piłatem. Wyrok zapadł. Bracie, módl się za Niego i czuwaj, szczególnie w Wielkim Tygodniu. „
G. B.
Przeczytał jeszcze kilka razy, tętno spadło. Dopił kawę.
„Wielkie dzięki, don Baldini.” – podziękował w myślach Antonio.
Ubrał się, wyszedł z domu i zawołał kierowcę.
„Teraz szybko do Rzymu.”- pomyślał Pozzallo.
***
Klasztor przy Bazylice Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. 19 marca 2027. Godzina 4:30.
Duża sala konferencyjna.
- Wszyscy obecni ? – spytał kapitan Pilecki.
- Tak, panie kapitanie. Pluton w komplecie, plus jeden żołnierz-kierowca. – zameldował sierżant Zielonka.
- Przedstawcie się kolegom, żołnierzu. – zwrócił się kapitan do kierowcy.
- Szeregowy Andrzej Karpiel, z trzeciego plutonu, drugiej kompanii. – zameldował żołnierz.
- Czyli jesteście od kapitana Rawiczaka. – spytał porucznik Kuraś.
- Tak jest. – potwierdził żołnierz.
- Wszystkie telefony komórkowe wyłączamy i oddajemy w depozyt sierżantowi. – zarządził kapitan. – Wszystkie. – podkreślił kapitan Pilecki.
Po tym, jak cały pluton pozbył się komórek, sierżant Zielonka starannie zapakował worek do plecaka i podał go porucznikowi.
- Panowie, tak jak powiedziałem w jednostce, jedziemy do Włoch, na manewry. Po przekroczeniu granicy, w wielu nieznanych nam punktach kontrolnych, będziemy obserwowani i oceniani przez organizatorów tych manewrów. Dowódcy naszej jednostki i mi również, zależy na dobrym wyniku naszego plutonu. Zabieracie tylko bieliznę na tydzień czasu i przybory osobiste. Żadnej broni, noży i tym podobnych przedmiotów. Kamuflaż jest ważną częścią tych ćwiczeń. Teraz sierżant Zielonka rozda wam, że tak powiem, nowe szaty do przebrania. Cywilne ubrania, w których tutaj przyjechaliście, zabieracie ze sobą. Przebierać się wszyscy, oprócz dwóch kierowców. – rozkazał kapitan.
Żołnierze zaczęli wyciągać z reklamówek swoje stroje do przebrania.
Salę zaczęły wypełniać głośne śmiechy, czasem przekleństwa, ogólnie zrobił się duży hałas.
Kapitan postanowił reagować:
- No co jest, przebierać się w sutanny. Do Włoch, jedziecie jako pielgrzymka młodych księży, po błogosławieństwo Ojca Świętego. Po drodze, nasz przewodnik, ksiądz Grzegorz, nauczy was podstawowych modlitw i kilku zwrotów po łacinie.
***
Hotel „Borghetti”. Werona. Godz. 22.00.
Pod budynek czteropiętrowego hotelu, z ładną, jasnobrązową elewacją, podjechał autokar z napisem „Reisen Tourist”.
Mężczyzna siedzący w restauracji, przyglądał się uważnie wysiadającym z autokaru duchownym. Po paru minutach wstał od stolika, zapłacił w barze za kawę i poszedł na pierwsze piętro do swojego pokoju.
Gdy wszedł, leżący na łóżku pułkownik Wallace, spytał się:
- Coś ciekawego, Miller ?
- Dzisiaj nic z tego, podjechał jakiś autobus, ale powysiadali sami księża.
- Na jakich numerach ? – spytał pułkownik.
- Nie wiem, ale napis jest po niemiecku.
- Ok.
Pułkownik wstał po dziesięciu minutach i skierował się w stronę łazienki.
Kiedy przechodził koło drzwi wejściowych, rozległo się pukanie. Wallace podszedł do judasza i spojrzał przez niego. Na korytarzu, przed drzwiami, stał ksiądz.
„Pewnie pomylił pokoje.” – pomyślał pułkownik.
Otworzył drzwi i spojrzał pytająco na księdza.
Ksiądz zapytał po włosku:
- Czy to pokój 111 ?
- Tak.
Ksiądz zwrócił się tym razem po angielsku:
„Król wezwał do siebie generała i spytał: czego pragnie prawdziwy wojownik ?”
Pułkownik Wallace odpowiedział: „prawdziwy wojownik pragnie nieśmiertelnej chwały.”
Zdumienie pułkownika osiągnęło takie rozmiary, że wyszło z niego, stanęło obok i patrzyło zdziwione, raz na księdza, raz na pułkownika.
Koniec części pierwszej.
( Taka sugestia dla Johna Mctiernana lub Mela Gibsona,
jeżeli zabraliby się za ekranizację opowiadania )
Rozdział IV „PRZYGOTOWANIA”
( dokończenie )
Kapitan Pilecki odwrócił głowę w bok i kiwnął do kogoś w hotelowym korytarzu. Do „księdza” Pileckiego dołączył drugi przebieraniec, porucznik Kuraś.
Obaj uśmiechnęli się nieznacznie do pułkownika Wallace`a, który powoli dochodził do siebie.
- Możemy wejść do pokoju ? – spytał Pilecki po angielsku.
- Tak … oczywiście. – powiedział Wallace.
Polscy oficerowie weszli do pokoju 111. Na ich widok, zerwał się z łóżka sierżant Miller.
- Kapitan Józef Pilecki i porucznik Witold Kuraś, polskie siły specjalne. – Pilecki przedstawił siebie i kolegę. – A pan, jak sądzę, to pułkownik Wallace.
- Tak, jestem pułkownik Lee Wallace, z wywiadu Stanów Zjednoczonych, a to sierżant Jake Miller. Czy mówi pan po włosku, kapitanie ? – spytał pułkownik.
- Nie, tego zdania i kilku słówek, nauczył mnie nasz przewodnik, ksiądz Grzegorz. Dlatego musimy pozostać przy angielskim.
Wallace wskazał ręką na dwa krzesła przy stoliku. Pilecki i Kuraś usiedli na nich, Wallace i Miller spoczęli na swoich łóżkach.
- Miller, dałeś się podejść jak dziecko. Co z ciebie za wywiadowca. – pułkownik zakpił z sierżanta, a potem zwrócił się do gości:
- Dawno temu, podczas wykładów na West Point, słyszałem, że polscy żołnierze są odważni i waleczni, ale nikt nie mówił o tym, że potraficie tak dobrze się maskować. – zaśmiał się pułkownik Wallace, a za nim cała reszta.
Po chwili kapitan Pilecki powiedział:
- Myślę, że to pokłosie naszej historii. Rozbiory, wojny, okupacja niemiecka, później sowiecka i komunistyczne reżimy, ukształtowały polskie DNA. Polacy nauczyli się przedsiębiorczości, kreatywności, zaradności, oszukiwania zamordystycznej lub obcej władzy. Krótko mówiąc, polskie społeczeństwo nauczyło się sztuki przetrwania w ekstremalnych warunkach, a my żołnierze, jesteśmy częścią tego społeczeństwa. Na pomysł tego kamuflażu wpadł porucznik Kuraś. – Wallace i Miller, z uznaniem pokiwali głowami. – Czyż może wydać się podejrzane, że grupa księży podróżuje do Rzymu ? – dokończył Pilecki.
- Tak, świetna przykrywka. Ilu macie ludzi, kapitanie ?
- Cały pluton, dwudziestu sześciu żołnierzy, razem z nami. Z tym, że dwóch kierowców nie będzie brało bezpośredniego udziału w ewentualnej akcji. – odpowiedział kapitan Pilecki.
- Rozumiem. Będę musiał dostarczyć wam więcej broni i sprzętu, bo przywiozłem tego dla piętnastu ludzi. No, ale to nie problem, bo nasza baza jest niedaleko.
- Jak wygląda sprawa waszego przewodnika ? – spytał Wallace.
- Bez jego udziału, jak wy to mówicie, nasze akcje spadłyby niemal do zera. Ksiądz Grzegorz jest przełożonym Zgromadzenia Salwatorianów w Trzebnicy, w Polsce. Biegle włada kilkoma językami. Wydaje się osobą odpowiedzialną i zrównoważoną, bo bardzo spokojnie przyjął do wiadomości, tuż przed odjazdem z Polski, że jedzie z oddziałem żołnierzy na manewry, a nie na pielgrzymkę. Bardzo dobrze zna Rzym i ma szerokie kontakty w Watykanie. Prędzej czy później zostanie wtajemniczony w prawdziwy cel naszej wyprawy. On dostarczy nam cennych informacji, niezbędnych do powodzenia operacji.
- Dobrze. – powiedział pułkownik Wallace. – Teraz, przekażę wam materiały dotyczące operacji. Mapy, zdjęcia, filmy, opisy najważniejszych obiektów oraz schemat działania Gwardii Szwajcarskiej i Żandarmerii Watykańskiej. No i najważniejsze: wszystko co wiemy na temat tej siatki. Jutro przyjedzie nasz informator, który uzupełni naszą wiedzę. Odpocznijcie teraz panowie, jutro opracujecie wstępny plan akcji, o 18:00, spotykamy się tutaj na naradzie, wtedy ustalimy dalszy plan działania.
- Życzę dobrej nocy. – zakończył Wallace.
Artykuł chroniony jest Ustawą o prawach autorskich i prawach pokrewnych. tag: Historia i Teraźniejszość
Inne tematy w dziale Kultura