wrocman wrocman
72
BLOG

Opowiadanie (8)

wrocman wrocman Kultura Obserwuj notkę 0





       OPERACJA      „ ORLE   SKRZYDŁA „


Rozdział   VIII
   „ WOJOWNICY   ZACZYNAJĄ   WALKĘ „


Rzym. Wielki Czwartek. 25 marca 2027.


Plac Świętego Piotra. Godz. 9:46.

Na placu Świętego Piotra jest już kilkaset osób. Przybywają grupami, po kilka, kilkanaście osób. Stoją i rozmawiają. Nie są to zorganizowane wycieczki, czy indywidualni turyści. Nie są to pielgrzymi, lub służby sprzątające. Nie są to chrześcijanie, ale są to muzułmanie mieszkający w Rzymie i okolicy. 

Kamal-Asassini powitał trzech mężczyzn i powiedział:
- Chodźcie do wozu.
Cała czwórka weszła do środka ciężarówki zaparkowanej u wlotu placu Świętego Piotra. Samochód miał rejestrację MSW. 
Kiedy Basam zamknął drzwi i wszyscy usiedli na ławkach. Kamal zaczął:
- Dżamal, czy twoja grupa jest gotowa ?
- Tak, czekają schowani z bronią w ręku, razem z grupą Galiba.
- Dobrze. – powiedział Asassini i zwrócił się do następnego:
- Jasir, gdy wykonasz pierwsze zadanie, to dołączysz do Galiba.
Jasir skinął głową. 
- Basam, twoi ludzie też już są, ale trafią pod pergolę dopiero po odwołaniu policji. Na razie będą ukryci w tłumie. Pamiętaj o mieczu i kamerze.
- Tak, Kamal. – potwierdził gotowość Basam.
Pułkownik zrobił pauzę, a potem zwrócił się do całej trójki:
- Zadania taktyczne znacie doskonale. Pamiętajcie, że najważniejsze to opanować teren i zdobyć Bazylikę, oraz pojmać papieża i jego świtę. Potem oddzielicie ich od reszty. Wszystkich ujętych gwardzistów i żandarmów zabijecie, ale zostawcie im broń w rękach. Nagracie film z żywymi zakładnikami, ale z różnych ujęć. Ten film oddacie redaktorowi z Al-Dżaziry, a oni zrobią z niego kilka krótkich filmików i będą puszczać na przemian do końca negocjacji. Potem wykonacie wyrok na Białym Krzyżowcu …
- Dlaczego jest to takie ważne ? – wtrącił pytanie Jasir.
… On jest moralnym i duchowym przywódcą katolików, a także autorytetem dla milionów chrześcijan. Jest więcej wart, niż sto dywizji żołnierzy. Jego śmierć będzie ogromnym ciosem dla krzyżowców, osłabi ich morale, a do tego media powiążą go, jako Amerykanina, z Trampem. Użyjemy jego śmierć jako sygnał do dżihadu antyamerykańskiego w Europie…
- O, tak ! – okrzyk aprobaty wyszedł z trójki słuchających wywodu Kamala.
… Dlatego jest to takie ważne. Po wykonaniu zadania, ukryjecie broń i wyjdziecie z tłumem poza Watykan. Dostaniecie po jednym kluczyku. One są od skrytek na lotniskach w Turynie i Neapolu. W każdej ze skrytek będą pieniądze i nowe dokumenty dla ludzi z naszej rzymskiej grupy. Musicie zniknąć z Włoch. Znacie kilka skrzynek kontaktowych w Europie. Tam się odnajdziemy i zorganizujemy na nowo. Niech Allah was poprowadzi ! – zakończył Kamal-Asassini.


Brama kolejowa. Watykan. Godz. 9:48.


Samochód, którym przyjechał Antonio i Guido, stał zaparkowany za krzakami, ale z wnętrza auta był dobry widok na kolejową bramę wjazdową na teren Watykanu.
- Przebieramy się, Guido. – zadecydował Antonio. 
Obaj przebrali się w mundury carabinieri. Pozzallo sprawdził, czy ma odpowiednią legitymację. Po tej czynności wrócili do obserwacji bramy.



Plac Piusa XII. Godz. 9:56.

W mieszkaniu nr 12, na trzecim piętrze, kapitan Studer siedzący na wózku przy parapecie, nerwowo bębnił palcami w parapet. Sierżant Miller, bez słuchawek na głowie, bujał się delikatnie na krześle, Andrea palił spokojnie papierosa usiłując opanować nerwy. Natomiast, pułkownik Wallace przeglądał w internecie portale informacyjne.
Ciszę przerwał Wallace:
- Czy pan, kapitanie, zdaje sobie sprawę, dlaczego jest właśnie teraz w tym miejscu ?
- Domyślam się pułkowniku. Pewnie dlatego, że służę w Gwardii Szwajcarskiej i mam dużą wiedzę na temat Żandarmerii Watykańskiej. Zgodziłem się na udział w tej operacji bez żadnych wahań. – odpowiedział kapitan Studer.
- To też, ale zdecydowały dwie rzeczy. Po pierwsze jest pan dobrym dowódcą, dlatego jak tylko będziemy pewni, że oni rozpoczęli akcję, to ja natychmiast opuszczam naszą kwaterę i pan będzie koordynatorem naszej operacji. A po drugie, zgłosiliśmy się do pana po pomoc, bo jesteśmy … pewni pana lojalności. 
- Co pan ma na myśli ? – spytał zaniepokojony Studer.
- Razem z kapitanem Pileckim, doszliśmy do wniosku, że pana wypadek samochodowy to nie był przypadek. Terrorystom chodziło o zmniejszenie bezpieczeństwa ochrony papieża. A skoro dokonali zamachu, to znaczy jest pan również lojalnym żołnierzem.
- Pan żartuje pułkowniku ? – spytał niepewnie kapitan.
- Nie, udało mi się dotrzeć do wraku pańskiego samochodu, tuż przed całkowitym skasowaniem. I wie pan co, ktoś przeciął linki hamulcowe. Pan miał nie przeżyć tego wypadku.
Wielkie zdumienie zagościło na obliczu kapitana Studera.



Plac Świętego Piotra. Godz. 9.58.

Przywitali się. Pułkownik Asassini od razu przystąpił do rzeczy:
- Za parę minut odwołana zostanie policja, potem przyjadą moi carabinieri. Następnie usunę stąd wszystkie media i wtedy wjedziecie na plac Świętego Piotra.
- Oczywiście, panie pułkowniku. – potwierdził redaktor Bahir.
- Teraz, proszę słuchać bardzo uważnie. Transmisję poprowadzicie w ten sposób, że będziecie kadrować wyłącznie tłum i prowadzącego modły. Kamery mają chodzić wyłącznie za nimi. Czy to jest jasne ? – w głosie Asassiniego zabrzmiała wyraźna groźba.
- Tak, będzie jak pan sobie życzy. – powiedział redaktor.

  

Bazylika Świętego Piotra. Godz. 10:00.

Rozpoczyna się msza święta Krzyżma, którą prowadzi papież Leon XIV. Ołtarz znajduje się na podwyższeniu, na środku Bazyliki, pod wielkim baldachimem, opartym na czterech potężnych kolumnach. Przed ołtarzem znajduje się wejście do podziemi, gdzie znajduje się grób Świętego Piotra. W Bazylice znajduje się około 1300 osób, głównie księży, a także widzowie i pilnująca bezpieczeństwa papieża, Gwardia Szwajcarska.


Plac Świętego Piotra. Godz. 10:01.

Na placu Świętego Piotra było już ponad pięć tysięcy ludzi, a kolejni przybywają z różnych zakątków Rzymu.


Asassini podszedł do samochodu policyjnego. Zapukał w szybę i pokazał ruchem ręki, żeby ją opuścić.
- Gdzie wasz dowódca ? – spytał się dwóch siedzących w radiowozie policjantów. 
- Poszedł na obchód, zaraz przyjdzie.
- Dobrze, zaczekam. – powiedział pułkownik.
Po minucie dowódca pojawił się przy radiowozie.
- Pułkownik Asassini.
- Porucznik Feretti.
- Jak tam, spokojnie ? – Asassini spytał porucznika.
- Tak, dzisiaj Bazylika zamknięta, oraz wszystkie boczne wejścia. Jest msza, a na placu spokój, chociaż trochę więcej ludzi, niż zwykle.
- Chciałem pana poinformować, poruczniku, że moi carabinieri przejmują od pana teren.
- Jak to ? Nie mam żadnych poleceń z komendy ? – zdziwił się porucznik.
- Spokojnie, wkrótce nadejdą. Zaraz wezwą was pod Parlament, tam się zrobiła bitwa. Nas ściągnęli z rezerwy, moi ludzie są mniej doświadczeni, dlatego zostaną tutaj, a wy pojedziecie tam, gdzie jest gorąco. – powiedział pułkownik.
- Ale ja nie mogę, tak bez rozkazu komendanta, opuścić rejonu. – porucznik nie ustępował.
- Poruczniku, tym się proszę nie martwić. Mam specjalne pełnomocnictwo ministra, proszę. – Asassini wyjął z kieszeni marynarki dokument i pokazał go porucznikowi. 
- Jeżeli chce pan mieć podkładkę, to proszę zrobić zdjęcie i wysłać do swojego komendanta.
Porucznik po chwili wahania, zrobił zdjęcie i wysłał je przez telefon komórkowy.
W tej właśnie chwili, porucznik został wywołany przez radio: <<  Feretti, jesteś tam.  >>
<<  Tak, tu Feretti, zgłaszam się.  >>
<<  Zwijaj się, zastąpią cię rezerwy carabinieri, a ty natychmiast jedź pod Parlament.  >>
<<  Przyjąłem, już ruszam.  >>
Asassini oddalił się szybko.



Brama kolejowa. Watykan. Godz. 10:04.

<<  „Sokół wędrowny”, jesteś tam …  >> głos pułkownika Wallace`a odezwał się w samochodzie. 
Pozzallo wziął do ręki krótkofalówkę.
<<  Tak, stale na obserwacji.  >>
<<  Jakieś ruchy, coś niepokojącego ?  >>
<<  Cisza i spokój, jak rankiem na plaży.  >>
<<  Dobra, coś się dzieje na placu. Policja się zwija, a zastępuje ją oddział carabinieri. Sprawdź to, w końcu to „twoi”.  >>  wesołym tonem zakończył pułkownik Wallace.  
<<  Zrozumiałem, już jadę.  >>
- Ruszamy Guido. – powiedział Antonio.



Plac Świętego Piotra. Godz. 10:08.

Podjechali na początek lewej pergoli. Stały tam zaparkowane cztery ciężarówki carabinieri. Pozzallo powiedział do Guido:
- Czekaj w samochodzie. Jakby ktoś się przywlókł, to mów, że dowódca zaraz przyjdzie i nic poza tym.
- Dobrze, szefie. – powiedział Guido.
Antonio wysiadł z auta i poszedł w kierunku pergoli. Tylko pod nią wszedł i od razu natknął się na dwóch carabinieri.
- Stać, dokąd ? – zagrodzili mu drogę. 
- Komisarz Catani z Dwójki. – odpowiedział Pozzallo, patrząc uważnie na ich oznaczenia, które wskazywały na piąty komisariat.
Carabinieri wyprostowali się, a jeden z nich powiedział: 
- Rozkaz dowódcy, nikogo nie wpuszczać pod pergole.
- Ilu macie ludzi ? – spytał „komisarz” Catani.
- Dziesięciu.
Antonio stwierdził w myślach: ”trochę mało jak na taki duży plac.” - I powiedział:
- Przejeżdżałem w pobliżu, dostałem polecenie, żeby sprawdzić, dlaczego policja opuściła plac. Co się stało ?
- My jesteśmy z rezerwy, a policja dostała rozkaz, żeby natychmiast jechać pod Parlament, bo tam duża bitwa z tłumem. Pułkownik powiedział, że tutaj cały dzień będzie spokój, dlatego tylu nas wystarczy. 
- A tak, faktycznie, tam jest duża zadyma. Dobrze, wszystko jasne. Wykonujcie dalej swoje obowiązki. – powiedział Pozzallo.
Antonio rozmawiając z carabinieri, zerkał w głąb pergoli i w pewnym momencie dostrzegł tam kilkunastu osobników w białych, piłkarskich koszulkach, ale nie skomentował tego faktu.
Carabinieri stanęli na baczność, a „komisarz” Catani, kiwnął głową, odwrócił się i poszedł do samochodu.
„Pułkownik, dziesięciu carabinieri na taki ogromny teren, odwołana policja i „kibice” z Marsylii. Oni naprawdę szykują dzisiaj tę akcję.” – pomyślał Antonio Pozzallo.

Kiedy wsiadł do auta, chwycił za krótkofalówkę:
<<  Tu „sokół wędrowny” … „sokół 1” zgłoś się …  >>



Godz. 10:10.

Pułkownik Asassini i jeden carabinieri, podeszli do wozu transmisyjnego telewizji „W Republice 24”. Pułkownik zapukał w szybę. Z przodu wozu siedział tylko kierowca. Pułkownik wyjął legitymację i powiedział:
- Przykro mi, ale natychmiast macie odjechać poza teren placu Świętego Piotra.
- Jak to, teraz ? W trakcie transmisji ? Dlaczego ? – zdziwił się kierowca.
- Proszę nie dyskutować, tylko natychmiast odjechać. Względy bezpieczeństwa. – stanowczo wyraził się Asassini.
Pułkownik odszedł od samochodu i wskazał swojemu carabinieri kolejny wóz transmisyjny. Ten należał do telewizji „Trwamy”.
- Ten wóz i inne, jeżeli jeszcze jakieś znajdziecie, mają natychmiast opuścić teren placu Świętego Piotra. – rozkazał pułkownik Asassini.

Minutę później widzowie telewizji ”W Republice 24” przestali słyszeć komentarz ładnej pani redaktor, ale dwie kamery wewnątrz Bazyliki pracowały niezakłócenie.



Bazylika Świętego Piotra. Godz. 10:12.

Po obu bokach ołtarza, u jego podnóża, stali pomocniczy księża w białych, liturgicznych szatach. To byli bracia, Marek i Mateusz, Skalscy. Kilka metrów za ołtarzem, również w białych szatach, stało kilku księży, a wśród nich byli ksiądz Grzegorz i kapitan Pilecki. Reszta komandosów, oprócz porucznika Kurasia, była rozstawiona w innych częściach Bazyliki. 
Porucznik Kuraś jako mobilny kamerzysta telewizji „W Republice 24”, chodził swobodnie po Bazylice i filmował mszę z różnych perspektyw.
Stojący za ołtarzem „ksiądz” Józef Pilecki, modląc się, sprawdzał czujność wszystkich posterunków.
<<  Wojownicy przy ołtarzu, słyszycie mnie, tu „wojownik 1” ?  >>
<<  „Biały 2”, obecny.  >>
<<  „Biały 1”, zwarty i gotowy.  >>
<<  Świetnie wam idzie służenie do mszy.  >>  powiedział kapitan.
<<  Byliśmy kiedyś ministrantami.  >>  odpowiedział Mateusz Skalski, czyli „ biały 2”.
<<  Przypominam, jeżeli ktokolwiek nieupoważniony zbliży się do ołtarza, to macie powalić go na glebę.  >>  powiedział „wojownik 1”.
<<  „Wojownik 3”, co u ciebie i twoich „czarnych” ?  >>
<<  Tu „wojownik 3”, u mnie spokój.  >>  zameldował kapral Wiaderny.
<<  „Wojownik 2”, co u ciebie, od strony drzwi ?  >>
<<  „Wojownik 2” melduje, że przy drzwiach spokojnie.  >>  powiedział sierżant Zielonka, który ze swoją grupą zabezpieczał odcinek Bazyliki od strony głównego wejścia.
<<  „Reporter”, filmuj jak najwięcej twarzy.  >>
<<  Staram się to robić od początku mszy.  >> odpowiedział porucznik Kuraś.
<<  Do wszystkich „wojowników”, przypominam, jak tylko zobaczycie coś podejrzanego, to zbliżyć się do gwardzisty. Jak rozpoznacie kogoś z fotografii, to alarmujcie i wskażcie osobnika gwardzistom. Zachować czujność !  >> wysłał w eter komunikat kapitan Pilecki.

 

Plac Świętego Piotra. Godz. 10:12.

Tłum muzułmanów, którzy gromadzą się na wielkim placu, liczy już dziesięć tysięcy ludzi, przeważnie mężczyzn, ale są też kobiety i dzieci.

Wóz transmisyjny telewizji „Al-Dżazira Europe” wjechał na plac Świętego Piotra i zaparkował na środku łuku, przy prawej pergoli.

Jedna z ciężarówek carabinieri ruszyła z placu Świętego Piotra i skręciła w prawo, jadąc w kierunku bramy głównej w Watykanie.
 

Brama kolejowa. Watykan. 10:13.

Stojący przed semaforem skład, złożony z lokomotywy i czterech wagonów towarowych, dostał zielone światło. Brama została otworzona i pociąg powoli przejeżdżał na teren Watykanu. Stacja kolejowa była niedaleko bramy wjazdowej.



Plac Świętego Piotra. Godz. 10:15.

Imam z Paryża, Hamid Aktab Al-Mutlak, wyszedł na podwyższenie w towarzystwie kilku ludzi pułkownika Asassiniego.
Przez kilkunastotysięczny tłum muzułmanów zgromadzonych na placu przebiegł głośny pomruk aprobaty. Imam odczekał dłuższą chwilę i zaczął przemawiać do ludzi. Jeden z tych, którzy weszli na mównicę, trzymał duży megafon blisko ust imama. Hamid Aktab Al-Mutlak przemówił do zgromadzonych po arabsku.
Kobiety i dzieci, zaczęły przemieszczać się na tylne szeregi tłumu. Zgromadzeni zaczęli wyciągać dywaniki, lub podobne przedmioty.


W pokoju numer 12, na trzecim piętrze, w kamienicy na placu Piusa XII, całą tę scenę obserwował przez lornetkę, kapitan Jonathan Studer:
- Niech pan spojrzy pułkowniku.
Pułkownik Wallace podszedł do okna, wziął lornetkę od Studera i zaczął obserwować sytuację na placu Świętego Piotra. Po dwóch minutach skomentował:
- Wygląda na to, że Pozzallo się nie myli. Rozpoczyna się modlitwa, która potrwa około 45 minut, a potem nastąpi atak na Watykan.  
Studer, Miller i Andrea, milczeli sparaliżowani wnioskiem Wallace`a. Po minucie odezwał się kapitan Studer:
- To może trzeba nadać sygnał ? 
- Oni, tam w środku, zadecydują. My nie możemy zrobić fałszywego ruchu. – odpowiedział pułkownik Wallace.



Główna brama. Watykan. Godz. 10:16.

Pod szlaban podjechała ciężarówka z oznaczeniami carabinieri. Z szoferki, od strony pasażera, wyskoczył carabinieri i stanął przed szlabanem.
Z dyżurki wyszedł żandarm i podszedł do szlabanu:
- O co chodzi ?
- Czy Falconetti i Vicini, to wasi ludzie ? – odpowiedział pytaniem carabinieri.
- Tak, jak tylko się pojawią, to mają stawić się do raportu. – odpowiedział żandarm.
- To zawołaj drugiego, musicie ich przytargać, oni są na pace. – powiedział carabinieri.
- Co się stało ? – spytał żandarm.
- Zobaczysz. Wołaj drugiego. 
Żandarm obrócił się i zawołał w stronę dyżurki:
- Enrico, chodź tutaj !
Gdy obaj żandarmi stanęli za tyłem ciężarówki, uniósł się fragment plandeki i padły dwa ciche strzały. Jednocześnie kierowca wymierzył i oddał dwa strzały w kierunku dyżurki. Trzeci żandarm też umarł w pełnym zaskoczeniu.
Trupy dwóch żandarmów zostały szybko wciągnięte na pakę.

Minutę później, trzy ciężarówki z rejestracją przypisaną MSW, ruszyły wolno z Largo di Porta Cavalleggeri. Zmierzały do bramy głównej w Watykanie.



Stacja kolejowa. Watykan. Godz. 10:16.

Dwóch żandarmów wyszło z budynku stacji, kierując się w stronę lokomotywy. W lokomotywie przebywało trzech „maszynistów”. Jeden z nich, powiedział cicho do pozostałej dwójki:
- Pamiętajcie, celujcie w głowę, żeby nie poplamić munduru.
Po piętnastu sekundach, dwóch żandarmów nie żyło, a maszyniści szybko przebierali się w ich mundury.

Dwóch „żandarmów” wyskoczyło z lokomotywy i udało się w stronę budynku stacyjnego. Po następnej minucie, trzech żandarmów stacyjnych było nieżywych.
Jeden z fałszywych żandarmów, wpakował cały magazynek pistoletu w system monitoringu kolejowego, czym skutecznie go wyłączył. Drugi wyszedł z budynku stacyjnego i podszedł do ostatniego wagonu. Zapukał dwa razy, drzwi się lekko uchyliły: 
- Teren przy stacji i torach, jest bezpieczny.
Drzwi uchyliły się szerzej i z wagonu wyskoczyło dziesięciu mężczyzn, uzbrojonych w dwa karabinki szturmowe FR Avancer i osiem pistoletów Pardini GT 45, na głowach mieli zawiązane zielone chusty z wersetami koranu. 
Z wagonu wyciągnięto dwa plecaki i czarną walizkę.
- Trzymajcie się muru, to jest jakieś 350 metrów. Po drodze macie trzech strażników, wykorzystajcie naszą „ważkę”. Niech Allah was prowadzi, Dżamal.

Samochód carabinieri, w którym jechał Antonio i Guido, zaparkował z powrotem przy krzakach, na punkcie obserwacyjnym, niedaleko bramy kolejowej.



Koszary Żandarmerii. Watykan. 10:19.

Samochód osobowy Żandarmerii podjechał pod główne wejście budynku. Wysiadło z niego dwóch żandarmów i szło do wejścia, którego pilnowało dwóch wartowników, kiedy znajdowali się pięć metrów od nich, z samochodu padła seria z karabinka szturmowego wyposażonego w tłumik. Cicha i szybka śmierć zabrała ze sobą wartowników.  
Wartowników natychmiast zastąpili nowi „żandarmi” z auta, a trupy zostały wciągnięte do budynku, przez dwóch pierwszych „żandarmów”.

Po trzydziestu sekundach, przed budynek podjechały dwie ciężarówki oznaczone numerami MSW. W każdej z nich znajdowało się po piętnastu mężczyzn, uzbrojonych w karabinki szturmowe i pistolety, z tłumikami.
Na parterze, po lewej stronie, umiejscowiona była dyżurka, a w niej centrum monitoringu watykańskiego.
Dwóch „żandarmów” otworzyło ogień do siedzących w dyżurce dwóch prawdziwych żandarmów.
Upadli na podłogę, powaleni strzałami z pistoletów. Nie mieli szans wszcząć alarmu.
- Wyłączamy monitoring. – powiedział jeden z napastników.
Dwa opróżnione magazynki skutecznie zniszczyły wszystkie monitory, potem jeszcze przecięto wszystkie kable.
- Wołaj ludzi z ciężarówek. Pamiętajcie, po cichu. Jak załatwimy wszystkich, to przygotujcie stanowiska przy oknach wychodzących na Bazylikę. Zaczynajcie, Bismillah !
 
  

Zakrystia Bazyliki Świętego Piotra. Godz. 10:21.
Wejście od strony bramy głównej.
 
Dwóch „żandarmów” z karabinkami szturmowymi, weszło do zakrystii. Przeszli przez korytarz i otworzyli drzwi do głównego pomieszczenia.
Tam, przy stołach, siedziało sześciu gwardzistów z osobistej ochrony papieża, ubranych w garnitury, którzy czekając na koniec mszy, pili herbatę i kawę. 
Po dwóch sekundach, ochroniarze nie żyli. Napastnicy wycofali się z zakrystii.


Plac Świętego Piotra. Godz. 10:21.

Pod lewą pergolą, w połowie łuku, zebrało się około stu pięćdziesięciu mężczyzn w białych koszulkach Olympique Marseille.
Trzydzieści metrów od nich, bliżej Bazyliki, rozmawiali: Asassini i Basam.
- Podzieliłeś ich na trzy grupy ? – spytał pułkownik Asassini.
- Tak, dwie pierwsze grupy, po pięćdziesięciu, po dwadzieścia karabinków i pistolety, a trzecia, rezerwowa, będzie miała tylko pistolety. Resztę broni szturmowej wydałem grupom Galiba, Dżamala i Jasira. – powiedział Basam.
- Dobrze, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to rezerwy nie będą potrzebne. Gdy tylko otrzymam sygnał z koszar, wtedy carabinieri zdejmą żandarmów, a ty rozdasz broń pierwszej grupie i wkroczycie przez główne wejście.



Okolice Lądowiska dla helikopterów. Watykan. Godz. 10:22.

Żandarm spacerował alejką. Raz, dziesięć kroków na zachód, raz, dziesięć kroków na wschód. 
W pewnym momencie zdało mu się, że coś, jakby brzęczało, gdzieś w powietrzu. Zadarł głowę do góry i zobaczył lekko zdumiony, wiszącego pięć metrów nad nim małego, czarnego drona z czterema wirnikami. I to był ostatni widok w jego życiu.
Kilka cichych kul ścięło go z nóg.
Grupa Dżamala miała otwartą drogę na lądowisko.



Plac Świętego Piotra. Godz. 10:24.

Pułkownik Asassini stał na końcu lewej pergoli i schowany za filarem, obserwował dwóch żandarmów pilnujących tego odcinka. Razem z nim było dwóch jego „carabinieri”.
Asassini zerkał również na swoją komórkę. W końcu sms-es przyszedł.
- Teraz, tylko dyskretnie. – powiedział do swoich ludzi.
Obaj carabinieri ruszyli w kierunku żandarmów, po chwili, dwóch carabinieri, zrobiło to samo, ruszając z końca prawej pergoli.
 

Bazylika Świętego Piotra. Godz. 10:25.

„Ksiądz” Józef Pilecki poczuł wibracje swojego telefonu komórkowego. Dyskretnie odczytał wiadomość: „zdjęli żandarmów sprzed głównego wejścia.”
Szturchnął księdza Grzegorza i obaj ruszyli w kierunku gwardzisty ubranego w mundur z epoki.
- Żołnierzu, wołaj natychmiast dowódcę, porucznika Kellera. – powiedział do gwardzisty Pilecki.



Brama kolejowa. Watykan. Godz. 10:26.

<<  Tu „sokół 1”, jesteś tam, „sokole wędrowny” ?  >> usłyszeli głos pułkownika Wallace`a.
Antonio chwycił za krótkofalówkę.
<<  Zgłasza się „sokół wędrowny”  >>
<<  Wracajcie na plac, natychmiast, spróbujcie zobaczyć co się dzieje pod pergolą, lewą !  >>
<<  Już jedziemy !  >>  krzyknął Pozzallo.
Guido zapalił silnik. Samochód z oznaczeniami carabinieri ruszył w kierunku placu Świętego Piotra.



Bazylika Świętego Piotra. Godz. 10:26.

Porucznik Keller wziął niepewnie telefon od kapitana Pileckiego i przyłożył do ucha. Najpierw zbladł, później zaczął lekko dygotać, potem nabrał rumieńców.
- Halo, … kapitan Studer ?  … tak, rozumiem …
Na chwilę odstawił telefon od głowy i rzucił do najbliższego gwardzisty:
- Natychmiast do głównego wejścia, sprawdzić posterunek żandarmerii.
- Tak, jest ! – gwardzista pobiegł we wskazanym kierunku.
- Halo ! … Kapitanie, halo ! … – połączenie zostało przerwane. Porucznik przez kilka sekund poczuł się bezradny, ale szybko się otrząsnął.
- Sprawdź co się dzieje z ochroną, w zakrystii. – rozkazał następnemu gwardziście.

Na terenie całego Watykanu padła sieć komórkowa i telefonia stacjonarna. Fakt ten, dotrze do świadomości przebywających w Bazylice, dopiero po jakimś czasie. Telewizja Watykan przestała nadawać transmisję z mszy.
Do porucznika Kellera podbiegł gwardzista.
- Poruczniku, zanim padły telefony, zdołałem nawiązać kontakt z porucznikiem Binderem. Powiedział, że jak najszybciej przybiegnie z pięćdziesięcioma ludźmi pod Bazylikę, od strony koszar Żandarmerii.
- Dziękuję sierżancie, teraz zajmijcie się ewakuacją. – powiedział porucznik Keller.
Porucznik Keller wydał rozkazy kolejnym gwardzistom:
- Zarządzić ewakuację Bazyliki. Ochrona osobista eskortuje Ojca Świętego i idzie na czele pochodu, w kierunku zachodniego wyjścia, od strony koszar. Wychodzicie z Bazyliki dopiero wtedy, gdy do Bazyliki dotrą posiłki Gwardii, nie wcześniej ! Grupa eskortująca Ojca Świętego udaje się w kierunku lądowiska, reszta ewakuowanych, pod opieką kilku gwardzistów, czeka na dalsze polecenia. – porucznik przerwał na trzy sekundy. – Nawiązać kontakt z Żandarmerią !

Papież został otoczony przez gwardzistów w garniturach. Był trochę wystraszony i zdezorientowany.
Reszta gwardzistów próbowała zapanować nad chaosem, jaki wytworzył się wśród tłumu ludzi zgromadzonych w Bazylice.

Kapitan Pilecki zwrócił się do porucznika Kurasia:
- Szybko, do kamery. Wyciągać broń i sprzęt, a potem do głównego wejścia, macie dwie, maksymalnie trzy minuty. Skalscy zostają ze mną, ale Marek niech teraz idzie z tobą i weźmie dla nas dwie krótkofalówki, apteczkę i dwie latarki.
Porucznik Kuraś i szeregowy Skalski pobiegli do reszty oddziału.



Stacja kolejowa. Watykan. 10:26.



Z budynku stacji wyszedł żandarm. Podszedł do pierwszego wagonu i zapukał dwa razy. Drzwi rozsunęły się na trzydzieści centymetrów.
- Galib, możecie wychodzić. Do budynku Żandarmerii macie czysty teren, a tam już jest Jasir.



Bazylika Świętego Piotra. Godz. 10:27.

Do porucznika podbiegł gwardzista wysłany do zakrystii.
- Poruczniku, wszyscy … cała ochrona, w zakrystii … nie żyje !
Porucznik zastygł na dwie sekundy.
- Natychmiast zamknąć zakrystię od naszej strony i zabarykadować ławami ! – rozkazał Keller.
- Tak, jest ! 

Kapitan Pilecki podszedł do porucznika Kellera:
- Poruczniku, pan dowodzi ewakuacją i ochroną papieża, a mój oddział dowodzony przez porucznika Kurasia, będzie zabezpieczał tyły. Ksiądz Grzegorz, ja i dwóch moich żołnierzy, dołączymy do ochrony papieża.
- Dobrze, kapitanie. – powiedział wyraźnie zdenerwowany porucznik Keller.

Tymczasem pluton „księży” pod dowództwem „redaktora” Kurasia, stał przy przewróconym na bok wózku, na którym zamontowana była duża kamera telewizji ”W Republice 24” i wyciągał z podłogi wózka broń oraz sprzęt.
Szeregowy Skalski zabrał część sprzętu, o której mówił kapitan Pilecki i popędził w głąb Bazyliki. 
Porucznik włączył krótkofalówkę i zaczął mówić:
<<  Tu  wojownik „reporter”, „sokół 1” zgłoś się …  >>
Po chwili usłyszeli głos pułkownika Wallace`a:
<<  Tu „sokół 1”, niedawno zdjęli całą obstawę Żandarmerii, jeszcze są pod pergolą, ale za minutę-dwie, pewnie pojawią się przy wejściu głównym.  >>
<<  Zrozumiałem, gdy tylko się pojawią, to zgłaszaj i natychmiast nadaj sygnał do bazy.  >>  powiedział porucznik.
<<  Przyjąłem, czekaj na odbiorze „reporter”.  >> powiedział pułkownik Wallace.

Kapitan Pilecki podszedł do porucznika Kellera, który stał niedaleko ołtarza i co jakiś czas wydawał kolejne komendy gwardzistom.
- Poruczniku, niech pan wyśle żołnierza z krótkofalówką do gwardzistów w ogrodach watykańskich i muzeum. Najszybciej będzie przez Kaplicę Sykstyńską. Musi mieć pan z nimi łączność.
Tego dnia, porucznik Keller, po raz kolejny był zaskoczony. Przywołał gwardzistę, wręczył mu krótkofalówkę i wydał odpowiedni rozkaz.
- Skąd pan wytrzasnął krótkofalówkę ? – spytał.
- Teraz nie ma czasu na wyjaśnienia. – odpowiedział Pilecki.



Plac Świętego Piotra. Godz. 10:27.

Imam prowadził modlitwę dla tysięcy muzułmanów zebranych na placu Świętego Piotra, a telewizja „Al-Dżazira Europe” przekazywała transmisję do wszystkich krajów arabskich, ukrywając przed światem, to, co dzieje się pod pergolą i wejściem głównym do Bazyliki.

Pod lewą pergolą, na jej końcu, od strony Bazyliki, uzbrojony oddział pięćdziesięciu „kibiców” Marsylii, pod komendą Basama, szykował się do szturmu głównego wejścia do Bazyliki.

 

Bazylika Świętego Piotra. Godz. 10:28.

Porucznik Kuraś i dwudziestu komandosów zajęło pozycje przy filarach. Część na stojąco, część klęcząc.
- Ktokolwiek stamtąd wyskoczy, musimy go zatrzymać. Najpierw karabinki, potem pistolety. Magazynki opróżniamy do końca. Musimy zatrzymać pierwszy atak, żeby dać naszym czas na ewakuację. – powiedział cicho i wyraźnie porucznik. 
W tym momencie odezwał się głos z krótkofalówki:
<<  „Reporter”, przygotuj się do szturmu, około pięćdziesięciu bandytów … >>
<<  Przyjąłem.  >>


Plac Piusa XII. Godz. 10:28.
Pokój numer 12, na trzecim piętrze.

Sierżant Miller, ze słuchawkami na głowie, siedział przed włączoną radiostacją i zaczął wywoływać bazę:
<<  Tu „sokół 1”, tu „sokół 1” … „orle gniazdo”, zgłoś się …  >>
Po trzydziestu sekundach wszyscy w pokoju usłyszeli wyraźny głos z bazy:
<<  Tu „orle gniazdo”, słyszymy cię dobrze „sokół 1” …  >>
<<  „Wojownicy zaczynają walkę” … powtarzam … „wojownicy zaczynają walkę” … >>




Artykuł chroniony jest Ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych.


tag:  Historia  i  Teraźniejszość

wrocman
O mnie wrocman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura