wrocman wrocman
36
BLOG

Opowiadanie (12)

wrocman wrocman Kultura Obserwuj notkę 2

           „ LE VENT DU NORD ”



Rozdział III „ WERBUNEK ”



Warszawa. 2 stycznia 2028.


Ubrany po cywilnemu, kapitan Józef Pilecki, wszedł pewnym krokiem do gabinetu szefa wywiadu wojskowego, pułkownika Grzegorza Sosabowskiego. Stanął na baczność:

- Melduje się kapitan Pilecki.

- Proszę siadać, kapitanie. – pułkownik wskazał ręką na wygodne krzesło przed swoim biurkiem.

Pułkownik Sosabowski uważnie przeglądał dokumenty jeszcze przez dwie minuty, później odłożył je do teczki, którą schował do szuflady.

Podniósł wzrok na siedzącego przed biurkiem kapitana i przenikliwie patrzył na niego przez minutę. Kapitan milcząc, wyczekiwał na rozpoczęcie rozmowy przez pułkownika.

- Wie pan, kapitanie, że miałem niedawno dwa telefony w pańskiej sprawie. Jeden od pułkownika Gromosławskiego, a drugi od pułkownika Wallace`a.

Kapitan Pilecki milczał.

- Obaj panowie, uprzejmie ale stanowczo nalegali na to, żebym pana przyjął i uważnie wysłuchał. Pułkownika Gromosławskiego mógłbym zignorować a pana wykopać za drzwi, ale pułkownika Wallace`a zlekceważyć nie mogę. A wie pan dlaczego ?

- Nie, panie pułkowniku. – powiedział Pilecki.

Pułkownik Sosabowski po chwili namysłu powiedział:

- Ponieważ, uważam pułkownika Wallace`a za jednego z najlepszych natowskich oficerów wywiadu w Europie. Dodatkowo, Wallace wyjawił, że współpracowaliście podczas tajnej operacji, a pan kapitanie, spisał się znakomicie i ma pan zadatki na dobrego oficera wywiadu. Dlatego, proszę opowiedzieć teraz wszystko co pan wie i co … się panu wydaje.

Kapitan Pilecki wyłuszczył pułkownikowi Sosabowskiemu to, czego dowiedział się od prezydenta Odnowickiego i co zaniepokoiło go w planowanej wizycie prezydenta we Francji i Anglii.

Pułkownik wysłuchał kapitana nie przerywając, a potem rzekł:

- Prawdę mówiąc, nie przekonała mnie ta historia, ale żeby mieć czyste sumienie, dam panu szansę … potwierdzić opinię pułkownika Wallace`a.

- Bardzo się cieszę, panie pułkowniku. – ożywił się kapitan Pilecki.

- Stworzy pan dodatkową grupę zabezpieczającą wizytę prezydenta. Dostaje pan wolną rękę w zakresie podejmowanych działań, ale o wszystkim będzie pan meldował natychmiast. Ponadto, do pana grupy dołączy młody porucznik, dla którego będzie to pierwsza tak poważna akcja. Będziecie mieli szansę wykazania się podczas prawdziwej akcji zabezpieczenia wizyty ważnej osoby. Czy dobrze mnie pan zrozumiał ?

- Tak jest, panie pułkowniku.




Jednostka wojskowa komandosów. Lubliniec. 4 stycznia 2028.


Do pokoju kapitana Pileckiego wszedł sierżant Zielonka.

- Jestem, panie kapitanie.

- Siadaj Sławek. – kapitan od razu przeszedł na poziom przyjacielski. – Masz ochotę wybrać się na wycieczkę do Francji ?

- A co, załatwiłeś autokar i sutanny ? - zaśmiał się sierżant.

- Nie, ale pułkownik Gromosławski sypnie groszem z funduszu socjalnego. – odpowiedział śmiejąc się, kapitan Pilecki.

- Coś poważnego ? – spytał sierżant Zielonka.

- Właściwie to nie wiadomo, ale dostałem pozwolenie od naszego szefa, pułkownika Gromosławskiego, pozwolenie na czasową zmianę przydziału i tym samym, dostałem się pod komendę pułkownika wywiadu, Sosabowskiego.

- Dlaczego tak ci na tym zależało ? – spytał sierżant.

- Rozmawiałem niedawno z prezydentem Karolem Odnowickim. Opowiedział mi o zaplanowanej wizycie we Francji, a później w Anglii. Wtedy nabrałem podejrzeń, być może nieuzasadnionych, ale udało mi się namówić naszego szefa, a później zainteresować sprawą szefa wywiadu i z protekcją pułkownika Wallace`a, dostałem pozwolenie na stworzenie dodatkowego zespołu zabezpieczającego wizytę prezydenta.

- Gratuluję. Czyli, szukasz ludzi do zespołu ?

- Tak. Dostałem wolną rękę i szukam ochotników. – powiedział kapitan Pilecki.

- To jednego już masz. Co konkretnie planujesz ? – spytał sierżant Zielonka.

- Poszukaj wśród emerytów, czterdzieści plus, 6-8 chętnych do naszej grupy. Zrób to jak najszybciej, a jak grupa będzie gotowa to natychmiast pojedziecie z rodzinami na wycieczkę do Normandii, ale dla zmyłki, wcześniej do Paryża. Tam, na plażach, dokonacie rekonesansu i zrobicie dużo rodzinnych zdjęć, a później sporządzisz z tego … album, dołączysz mapy, obejrzymy to wspólnie i zastanowimy się co dalej.

- Myślisz, że …

- Mam pewne obawy i podejrzenia. – kapitan przerwał rozważania sierżanta.

- … Ktoś planuje zamach na prezydenta Odnowickiego ?

- Trzeba je wyjaśnić i dodatkowo zabezpieczyć wizytę. To jest dmuchanie na zimne. Nie mam żadnych dowodów, jedynie poszlaki i swoją intuicję, dlatego chcę przekonać się czy są to podejrzenia na wyrost.

- Dobrze, od jutra zaczynam montować ekipę. To jaką część kosztów wycieczki refunduje fundusz socjalny ? – spytał sierżant Zielonka.




Edynburg. Szkocja. 8 stycznia 2027.


Pub do którego wszedł niewysoki, barczysty mężczyzna o małych, ciemnych oczach i czarnych, kręconych włosach, był słabo oświetlony i panował w nim głośny gwar, wydobywający się z każdego zakątka lokalu.

Przy kilkunastu stolikach, siedziało kilkudziesięciu facetów, obstawionych setką kufli z piwem. Na kilku ekranach telewizyjnych leciała transmisja meczu szkockiej ekstraklasy.

Mężczyzna podszedł do baru i powiedział z bardzo dobrym londyńskim akcentem:

- Dwa piwa, proszę.

Barman zaczął nalewać, a zamawiający odwrócił się i wodził oczami po pubie, szukając pewnej osoby. Szybko zakończył lustrowanie i spytał barmana nalewającego drugie piwo:

- Czy jest dzisiaj Mały Mike ?

- Tak. – odpowiedział barman, nie przerywając nalewania.

- A przy którym stoliku siedzi ? – spytał przybysz.

Barman wskazał ręką na stolik w głębi pubu, przy którym siedział mężczyzna w towarzystwie kilku kufli piwa.

- Dzięki. – rzucił przybysz.

Zapłacił za dwa piwa, wziął je z lady i udał się w kierunku wskazanym przez barmana.

Kiedy stanął przy stoliku, spytał się oglądającego mecz:

- Jak tam idzie Hibernian`s ?

Mężczyzna siedzący przy stoliku odwrócił głowę i odpowiedział:

- Całkiem nieźle, są na czwartej pozycji w tabeli.

- Mogę się dołączyć ? – spytał przybysz.

- A komu kibicujesz, Londyńczyku ? – spytał Mały Mike.

- Chelsea.

- Dobra, siadaj.

Mężczyzna postawił dwa kufle na stoliku i usiadł na krześle. Przez kilka minut oglądali w milczeniu mecz. W pewnym momencie przybyły mężczyzna spytał:

- Szukam ludzi, którzy lubią futbol i nie lubią króla Karola.

Mały Mike wstał, wziął kufel do ręki i krzyknął na cały pub:

- Niech żyje król Anglii i książę Edynburga !

Na te słowa, poderwało się kilkunastu facetów i zwróciło głowy w stronę stolika, z którego padł tak zacny toast, wygłoszony przez pięćdziesięcioletniego, prawie dwumetrowego, barczystego mężczyznę. Mimo słabego oświetlenia, w oczach powstałych, można było bez trudu dostrzec chęć mordu, a przynajmniej ciężkiego uszkodzenia ciała, należącego do śmiałka wznoszącego ten okrzyk.

Cztery sekundy później, siedzący dwa stoliki dalej mężczyzna, krzyknął:

- Dajcie spokój, chłopaki ! … A ty Mike, nie wygłupiaj się, bo kiedyś zabraknie w tym pubie kogoś, kto orientuje się w twoich żarcikach … i dostaniesz kuflem w czachę !

Po tych słowach, powstali faceci, powoli zaczęli opadać na swoje krzesła.

Kiedy reszta pubu wróciła do oglądania meczu, Mały Mike zwrócił się do przybysza:

- Widzisz Londyńczyku, ilu ochotników możesz zebrać w tym pubie. A takich lokali w Edynburgu jest mnóstwo.

- Tak, ale ja szukam takich obytych z bronią, najlepiej z przeszłością w organizacji na trzy litery. Organizacji, w której byłeś tyle lat, Mike.

Mały Mike spoważniał, pociągnął dwa łyki piwa i powiedział:

- Jak masz na imię, Londyńczyku ?

- Patrick.

- W Edynburgu, tylko dwie-trzy osoby … domyślają się, że byłem w tej organizacji. Powiedz Patrick, kto cię tu przysłał i po co ?

- Pozdrowienia przesyła ci Mała Anne, a namiary dał mi Szkarłatny Bonny.

- Te ksywy zna tylko nasza trójka. Teraz ty, jako czwarty. Mów o co chodzi. – powiedział Mały Mike, ale pomyślał: „I tak cię sprawdzę, gagatku.”

- Potrzebuję 10-12 ludzi po przeszkoleniu wojskowym. To będzie jednorazowa akcja. Jako płatnik i dowódca wymagam wykonania każdego rozkazu, a zapewniam, że do dzieci strzelać nie będziemy.

- Kogo zamierzasz strącić z planszy ? – spytał Mały Mike.

- Tego, najemnicy dowiedzą się na krótko przed akcją. Mogę zdradzić, że będzie to bardzo ważna figura … Wieża.

Mały Mike cichutko zagwizdał, a potem spytał:

- Dobra Patrick, a jakie wynagrodzenie proponujesz chłopakom ?

- Po 20.000 funtów na głowę, a dla ciebie Mike, 50.000 za werbunek.

Mały Mike ponownie zagwizdał z uznaniem:

- No tak, skoro to Wieża, to i dobra zapłata.

- Pamiętaj Mike, te pieniądze są dla was nie tylko za usługę, ale również za milczenie. Ty dostaniesz kasę od razu, a najemnicy połowę przed pierwszymi ćwiczeniami, a drugą połowę w dzień akcji. Potem rozchodzimy się i zapominamy o wszystkim. – powiedział Patrick.

Mały Mike odwrócił głowę w stronę przybysza, spojrzał mu głęboko w oczy i powiedział:

- Rozumiem doskonale twoje słowa. Żyję do tej pory, ponieważ przestrzegam zasad obowiązujących w naszym świecie.

- Dobrze Mike, spotkamy się tutaj, równo za pięć tygodni. Przygotujesz listę około dwudziestu ludzi: nazwiska i zdjęcia. Z tej listy wybiorę grupę do wykonania akcji. Potem ustalimy dalsze ruchy.

- Ok, Patrick. – Mały Mike podniósł kufel i stuknął nim w kufel przybysza.




Neuchatel. 22 stycznia 2028.

Muzeum Sztuki i Historii.


W sali, w której znajdowała się wielka makieta, nie było dużego tłoku. Szczupły mężczyzna, średniego wzrostu, w okularach, stał przy gablocie i uważnie ją przeglądał.

Do sali wszedł kapitan Józef Pilecki, ubrany w jasny płaszcz. Kapitan przez dłuższą chwilę bardzo dokładnie przyglądał się wszystkim osobom znajdującym się w sali.

Następnie podszedł do mężczyzny w okularach i stanął obok niego. Obaj przez minutę przyglądali się dużej makiecie. Kapitan Pilecki zwrócił się w języku niemieckim do sąsiada:

- Przepraszam, czy był pan kiedyś we Włoszech ?

- Tak. – odpowiedział pytany.

- Neapol jest piękny. – powiedział Pilecki.

- Tak, ale Livorno również jest ładne. – powiedział szczupły mężczyzna.


                                            ***


Dwaj mężczyźni spacerowali wolno promenadą ciągnącą się wzdłuż jeziora Neuchatel.

- No cóż, moje możliwości są bardzo ograniczone, kapitanie, ale uruchomię wszystkie moje źródła, żeby dostarczyć panu jak najwięcej informacji.

- Dziękuję z góry, panie pułkowniku. – powiedział kapitan Pilecki.

Pułkownik Greg Williams, szef amerykańskiego wywiadu we Francji zatrzymał się i spytał:

- Kapitanie, czyżby miał pan jakieś przecieki, dane wywiadowcze, niepokojące sygnały, dotyczące wizyty prezydenta Odnowickiego we Francji i Anglii ?

- Nie. Nic z tych rzeczy. Ten niepokój wzbudza historia Polski i moja … intuicja.

- Nie bardzo rozumiem ? – zapytał lekko zdumiony pułkownik Williams.

- Wie pan czym dla nas, Polaków, różnią się Rosjanie od Niemców. Doktryny obu państw są dla nas zabójcze, bo one nie przewidują wolnej, niepodległej Polski. Rosjanie jak z nami nie walczą, to nam grożą, przynajmniej są szczerzy. Natomiast Niemcy jak z nami nie walczą, to się do nas uśmiechają i przyjaźnie machają rękami. I to jest perfidia. Dlatego ja nie wierzę w szczere intencje żadnego niemieckiego kanclerza, szczególnie gdy się uśmiecha.

- Czy pan nie przesadza ? – sceptycznie do słów kapitana Pileckiego odniósł się pułkownik Williams.

- Po prostu, boję się wyjazdu prezydenta Odnowickiego do Francji, na obchody organizowane również przez Niemcy, które już dawno są unijnym, starszym bratem dla Francji.

- Gdyby prezydent Odnowicki leciał na wschód, to sam bym odradzał taką podróż, pamiętając Smoleńsk, ale przecież obchody będą organizowane na zachodzie, przez kraje należące do NATO i Unii Europejskiej. – powiedział pułkownik.

- Te kraje j e s z c z e należą do NATO. Przecież amerykańscy żołnierze mają opuścić Francję do końca czerwca. To decyzja nowego prezydenta Francji, oczywiście przy wielkim zadowoleniu Berlina, który też robi wszystko, żeby wypchnąć USA z Europy i stworzyć tutaj superpaństwo rządzone przez Niemcy przy udziale Francji. Proszę o tym nie zapominać, panie pułkowniku.

- No … faktycznie, ale Francja i Niemcy to jednak inny świat, niż Rosja.

- Panie pułkowniku, podłożyć ładunek wybuchowy czy wynająć snajpera, można wszędzie na świecie. Dlatego chcę dmuchać na zimne, bo nigdy nie uwierzę w dobre intencje Berlina.

Pułkownik Greg Williams zamyślił się głęboko:

- Zatem, czego konkretnie, oczekuje pan ode mnie, kapitanie ?

- Dzisiaj, panie pułkowniku, chciałem pana poznać i porozmawiać. Niedługo wybiorę się na wycieczkę do Francji, wtedy poproszę o konkretne informacje. Czy zgadza się pan na taką współpracę, pułkowniku ?

- Dobrze, jak będziemy się kontaktować ?

- Dostałem od pułkownika Wallace`a takie małe urządzenie do szyfrowania i odczytywania wiadomości. – powiedział kapitan Pilecki.

- Wiem, co to jest. Faktycznie, pułkownik Wallace ma do pana pełne zaufanie. W takim razie czekam na pana pytania. – powiedział pułkownik Williams.

Oficerowie uścisnęli dłonie na pożegnanie.





Centrala wywiadu cywilnego. Paryż. 1 lutego 2028.


W dużym gabinecie, należącym do pułkownika Gila Rollanda, przy dużym stole siedziało trzech poruczników: Maurice Asassinel, Paul Leroche i Andre Petit.

Pułkownik chodził wolnym krokiem trasą: drzwi-okno i spokojnym głosem prowadził odprawę:

- Przed nami, moi panowie, poważne wyzwanie. Szóstego czerwca, w okolicy miejscowości St. Aubin-sur-Mer, odbędą się obchody dnia lądowania Sił Sprzymierzonych w 1944 …

Pułkownik Rolland zrobił pauzę, a po niej oświadczył z dumą:

- … I to właśnie nam, powierzono zabezpieczenie tego wydarzenia.

Po tych słowach spojrzał na swoich podwładnych szukając w ich oczach potwierdzenia swoich słów. I niewątpliwie je znalazł, bo z nutą zadowolenia, ciągnął dalej:

- Dzisiejsza odprawa jest wstępna, dlatego chciałem wam panowie zakomunikować, że następna odprawa odbędzie się za miesiąc, więc do tego terminu, macie pozamykać swoje aktualne prace lub odłożyć je na później, bo zajmiecie się tylko tym jednym zadaniem. Czy są jakieś pytania ?

- Czy tylko nasza czwórka będzie zajmować się zabezpieczeniem obchodów ? – spytał porucznik Petit.

- Tak.

- Czyli obszar zabezpieczany podzielimy na cztery strefy, panie pułkowniku ? – spytał porucznik Asassinel.

Pułkownik Rolland spojrzał na pytającego z uznaniem:

- Dokładnie, panie poruczniku, ale wszystkie szczegóły omówimy przy następnej odprawie.

Po tych słowach zapadła cisza. Pułkownik odczekał jeszcze parę chwil i powiedział:

- Myślę, że na tym możemy zakończyć dzisiejsze spotkanie.





XIII dzielnica. Paryż. 1 lutego 2028.


Jasir i jego zleceniodawca rozmawiali, stojąc w kącie atrium, z dala od reszty:

- Ilu sprowadziłeś ludzi, Jasir ?

- Dwudziestu pięciu, Alzatczyku.

- Świetnie. Ilu rozmawia po angielsku ?

- Pięciu.

- Czternastu wyznaczysz do operacji we Francji, do tych pięciu dołożysz jednego, oni będą czekać na rozwój sytuacji na Wyspach, a reszta niech też czeka w pogotowiu. Nie wychylajcie nosa poza dzielnicę.

- Dobrze, kiedy ruszamy do akcji ?

- Wkrótce dostaniesz sygnał na komórkę. Wtedy zabierzesz tych czternastu i pojedziecie do Le Havre, tam załatwię wam kwatery i omówimy dalsze działania.

- Dobrze, a co z wynagrodzeniem ? – spytał Jasir.

Mężczyzna wyciągnął z kieszeni dwa kluczyki i podał Jasirowi.

- Jeden jest do skrzynki na dworcu głównym w Paryżu, tam są pieniądze dla ciebie. Drugi jest do skrzynki na lotnisku Orly, tam są pieniądze dla twoich ludzi. To jest połowa ustalonej sumy, drugą dostaniecie zaraz po zakończeniu operacji.

Jasir uśmiechnął się i wziął kluczyki.

- Myślę, że nasza współpraca będzie przebiegać bez zakłóceń, Alzatczyku.





Artykuł chroniony jest Ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych.


tag:   Historia  i  Teraźniejszość

wrocman
O mnie wrocman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura