„ LE VENT DU NORD „
Rozdział V
„ SPRAWA DLA WYWIADU „
Lotnisko w Caen. 3 marca 2028.
Na drzwiach wisiała tabliczka: Dyrektor Obsługi Naziemnej – Alain Blanc.
Wysoki mężczyzna stanął przed drzwiami, uważnie przeczytał wizytówkę i zapukał.
- Dzień dobry, pan w jakiej sprawie ? – spytał dyrektor Blanc.
- Dzień dobry, jestem porucznikiem wywiadu. Maurice Asassinel. – gość położył wizytówkę na stole.
Alain Blanc poczuł pewien niepokój.
- Wywiad ? Nie bardzo rozumiem. Proszę usiąść, panie poruczniku.
Asassinel rozpoczął:
- Panie dyrektorze, w czerwcu, jak zapewne pan wie, na tutejszych plażach odbędą się uroczystości dotyczące lądowania aliantów w 1944 roku.
- Tak, wiem. – wtrącił dyrektor Blanc.
- Odpowiadam za zabezpieczenie strefy, w której znajduje się Caen, w tym to lotnisko. Będą tutaj startować i lądować samoloty z ważnymi gośćmi zaproszonymi przez prezydenta Francji. W związku z tym, chciałem dodatkowo zabezpieczyć lotnisko.
- Ależ my mamy odpowiednią komórkę do spraw bezpieczeństwa, panie poruczniku – powiedział Blanc.
- Tak, wiem o tym, ale chcę zabezpieczyć hangar, z którego będą startować i lądować mniejsze samoloty. Dlatego przychodzę do pana, jako dyrektora obsługi naziemnej, z prośbą, żeby zatrudnił pan moich ludzi do obsługi hangaru.
- Co ?! Przecież do tego trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje, umiejętności. To nie może być ktoś wzięty z ulicy. Pan wybaczy, poruczniku. – obruszył się dyrektor.
- Przecież moi ludzie nie będą kierować ruchem samolotów, tylko wykonywać proste prace. Popracują tylko do dnia obchodów i się zwolnią. Szybko się nauczą tej roboty. Zaręczam, panie dyrektorze.
- Nie … No, nie mogę przyjąć tak, z dnia na dzień, kompletnie zielonych ludzi. – nie dawał się przekonać dyrektor Blanc.
Porucznik Asassinel wyciągnął kartkę z wewnętrznej kieszeni marynarki i podał ją dyrektorowi.
- Może to pana przekona.
Alain Blanc przeczytał dokument i natychmiast zmienił ton:
- Trzeba było od tego zacząć, panie poruczniku. To jest pełnomocnictwo od ministra. Jak mógłbym odmówić takiej drobnej prośby.
- Widzę, że doszliśmy do porozumienia, panie dyrektorze. To od kiedy moi ludzie mogą zacząć pracę na lotnisku ? – spytał porucznik.
- Niech się zgłoszą jutro, pójdą na badania, a pojutrze już będą zatrudnieni. Ma pan przygotowane ich nazwiska ? – spytał dyrektor.
- Oczywiście. – Asassinel, wyjął z marynarki kolejną kartkę i dodał:
- Proszę pamiętać, to jest tajna informacja. Nie może pan nikomu o tym powiedzieć.
- Jasne, zachowam wszelkie środki bezpieczeństwa. – zapewnił dyrektor Alain Blanc.
Berlin. 5 marca 2028.
Pułkownik Aushecker siedział za biurkiem, w zamkniętym gabinecie. Czekał aż program odszyfruje wiadomość. Po dwóch minutach odczyt był gotowy:
„Grupa J. zatrudniona na obiekcie. Kondor.”
Jednostka wojskowa komandosów. Lubliniec. 7 marca 2028.
W pokoju kapitana Pileckiego znajdowały się trzy osoby: porucznik Miłoszewska, sierżant Zielonka i gospodarz.
Biurko kapitana, które zostało ustawione centralnie, zawalone było zdjęciami, mapami, kartkami papieru.
Trwała narada członków dodatkowej grupy zabezpieczającej wizytę prezydenta Odnowickiego.
- Prosiłem o przygotowanie analizy, która wskazałaby, najbardziej zagrożone potencjalnym atakiem, miejsca przejazdu kolumny prezydenckiej z Caen do dwóch punktów, gdzie będzie obecny prezydent Odnowicki na uroczystościach. Zatem słucham, porucznik Miłoszewska jako pierwsza ma głos. – powiedział kapitan Pilecki.
- Według mnie, miejsce najbardziej narażone na potencjalny atak znajduje się w połowie drogi między Douvres a Caen. Tam droga biegnie około kilometra przez gęsty las. To byłoby dobre miejsce na zasadzkę. – powiedziała porucznik Miłoszewska.
- Bardzo dobry wniosek, też zauważyłem ten fragment drogi. – kapitan pochwalił panią porucznik.
- Sierżancie, a co pan przygotował ? – spytał Pilecki.
- Jeżeli nasza kolumna będzie przejeżdżać trasą Bayeux-Caen, to na wysokości Carpiquet, tory kolejowe biegną tuż obok drogi, przez 1500 metrów, wtedy z jadącego pociągu można śmiało zaatakować …
- No, sierżancie, faktycznie tam jest taki fragment styku drogi z torami. Grupa dobrze wyszkolonych ludzi mogłaby dokonać ataku z pociągu na kolumnę samochodów. Również dobry wniosek.
- Bo pociągi, towarowe czy pasażerskie, mogą posłużyć do ataków terrorystycznych. – dodał sierżant Zielonka i spojrzał znacząco na kapitana.
- Niestety, racja. – powiedział kapitan Pilecki.
Kapitan i sierżant pomyśleli jednocześnie o operacji w Watykanie.
- To są bardzo celne spostrzeżenia, a ja bym dodał do nich jeszcze hangar na lotnisku w Caen, z którego będzie odlatywał prezydent Odnowicki do Anglii. To miejsce startu samolotu z naszą delegacją i do tego osłonięte, więc przez to potencjalnie zagrożone atakiem. – powiedział kapitan.
Porucznik Miłoszewska i sierżant Zielonka, pokiwali głowami.
- Jeżeli chodzi o bunkry, na tych plażach gdzie odbędą się obchody, to mamy tam swoje „oczy”, chociaż nie przypuszczam, żeby z tamtej strony było jakiekolwiek zagrożenie, ale trzeba dmuchać na zimne.
Kapitan Józef Pilecki zrobił dłuższą pauzę, a potem powiedział:
- Oprócz naszej trójki, mamy jeszcze sześciu ludzi, ale trzeba im przygotować wiarygodną przykrywkę, bo oni będą dołączeni do naszej delegacji we Francji. Macie jakieś pomysły ?
W pokoju zapadła cisza, podczas której, cała trójka szukała rozwiązania w zakamarkach swoich umysłów.
Po kilku minutach odezwała się porucznik Karolina Miłoszewska:
- Może … reszta naszej grupy będzie grała role naukowców z IPN-u, kolegów po fachu prezydenta Odnowickiego, także historyka ?
Kapitan Pilecki i sierżant Zielonka spojrzeli po sobie, a następnie na porucznik Miłoszewską.
- Sprytnie … bardzo sprytnie, pani porucznik. – powiedział z uznaniem kapitan.
Sierżant Zielonka uśmiechnął się do pani porucznik.
- W takim razie, sierżancie, reszta naszej grupy ma dodatkowe zadanie: w następnych tygodniach powiększyć swoją wiedzę historyczną, szczególnie w temacie II wojny światowej. Żeby przykrywka była wiarygodna. – powiedział, śmiejąc się kapitan Pilecki.
Dublin. 17 marca 2028.
Tego dnia niebiosa postanowiły zrobić ukłon w stronę Zielonej Wyspy. Był słoneczny dzień, temperatura około 15 stopni Celsjusza, łagodny wietrzyk.
W dniu świętego Patryka, Dublin był cały na zielono. Tysiące mieszkańców i turystów, brało udział w wielu imprezach i atrakcjach przygotowanych na ten dzień, najważniejszy dla Irlandczyków.
Samotny turysta w ciemnych okularach i zielonej, a jakże, czapeczce, spacerował wśród wielotysięcznego tłumu.
Jego trasa wzdłuż rzeki Liffey rozpoczęła się na wysokości Trinity College. Bardzo wolnym krokiem przemierzał ulicami przy rzece, mając mosty po prawej ręce.
Gdy doszedł do dzielnicy Arbour Hill, zmienił brzeg, przechodząc przez most. Teraz wracał w kierunku Trinity College.
Podczas tej wycieczki zrobił ponad 200 zdjęć i dwa razy odpoczywał na ławce, podziwiając piękne widoki i poddając się atmosferze świętującego Dublina.
Po tak długim spacerze udał się do czterogwiazdkowej restauracji i zjadł obiad. Potem wrócił do hotelu, a nazajutrz wyjechał, zabierając ze sobą moc radosnych wspomnień.
Edynburg. 2 kwietnia 2028.
Inspektor Kirk Maddox wezwał głośno pukającego. To był Billy Mole.
- Dzień dobry, panie inspektorze.
- Dzień dobry, Billy. Siadaj.
Billy skorzystał z pozwolenia inspektora i usiadł na krześle. Maddox przerwał aktualne czynności i zwrócił się do swojego informatora:
- Dowiedziałeś się czegoś więcej na temat Małego Mike`a i jego kumpli z IRA ?
- Ja właśnie w tej sprawie …
- Słucham, Billy.
- Sprawa wygląda tak: Mały Mike otworzył park rozrywki w Cramond.
- No proszę, więc pogłoski okazały się prawdziwe. Byłeś tam ?
- Oczywiście, panie inspektorze. Zebrałem grupę kumpli i znajomych, no i pojechaliśmy do Cramond. To jest wielkie pole podzielone mniejsze pola, na których postawiono makiety z różnych elementów. Zabawa jest super, jak poziomy do przejścia w grze komputerowej. Nawet jest jedna makieta dla dzieciaków i salon gier. Wie pan, ile trzeba kasy wybulić, żeby takiego coś otworzyć … Ze trzydzieści, czterdzieści tysięcy funciaków.
- Ciekawe, skąd on wziął na to pieniądze ? – zapytał głośno inspektor.
- No właśnie, może to wkład jego wspólnika. Widziałem raz, jak kończył rozmowę z jakimś facetem. To podobno jego stary przyjaciel z Londynu, jakiś inżynier.
- Inżynier ? Z Londynu ? – pytał głośno Maddox.
- Nic więcej o nim nie wiem, ale jest jeszcze coś. Dwa pola z makietami są niedostępne dla klientów. Oficjalna informacja jest taka, że nie są jeszcze ukończone, ale to bujda, panie inspektorze.
- Skąd ta pewność ?
- Pojechałem tam kiedyś przed zamknięciem. Przyczaiłem się i obserwowałem. Po zamknięciu parku, tuż przed zmrokiem, podjechało kilka wozów i wysiadło z nich kilkunastu facetów …
Billy zrobił pauzę i dokończył z satysfakcją:
… To byli właśnie kumple Małego Mike`a. Poszli się przebrać do szatni, a potem weszli na teren jednej z niedostępnych makiet i zaczęli się bawić w wojnę. Po ciemku, panie inspektorze.
- To interesujące. Dobrze się spisałeś, Billy. Premia cię nie minie.
- Dziękuję, panie inspektorze. – powiedział zadowolony Billy Mole.
- Teraz sprawę przejmuje policja. Postaraj się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego wspólnika, ale nie zbliżaj się do Małego Mike`a i jego kumpli.
- Tak jest, panie inspektorze.
Berlin. 3 kwietnia 2028.
W najważniejszym gabinecie w Niemczech trwała narada.
- Jak przebiega nasza operacja dotycząca … dwóch figur ? – kanclerz Armin Hacken zwrócił się do szefa wywiadu, pułkownika Hermana Ausheckera.
- Wszystko przebiega bez zakłóceń, panie kanclerzu. – odpowiedział pułkownik.
- Świetnie, trzeba dalej usypiać przeciwnika. Przypominam, panie ministrze, wszystkie nasze oficjalne czynniki, mają w dalszym ciągu wysyłać pozytywne sygnały w kierunku Warszawy. – tutaj, kanclerz zwrócił się do szefa swojej kancelarii, Rudolfa Gimmlera.
- Regularnie wysyłamy takie sygnały, panie kanclerzu. – powiedział Gimmler.
- Dobrze, ale nasze media w Polsce, mają cały czas atakować prezydenta Odnowickiego. – przypomniał strategię swoim podwładnym, kanclerz Hacken.
- Robią to nieustannie, wspomagane przez zaprzyjaźnione media. Na 4-5 tygodni przed finałem naszej operacji, do standardowych ataków, dołożymy jeszcze kłótnie z bliskimi oraz wybuchy złości i furii. To będzie dobrze współgrać z naszą niespodzianką szykowaną na obchody. – potwierdził szef wywiadu.
- Bardzo dobrze, panie pułkowniku.
Kanclerz zrobił dłuższą pauzę i ponownie spytał pułkownika Ausheckera:
- Czy nasi kandydaci w wyborach na prezydenta są gotowi ?
- Tak, na razie robimy im pozytywny pijar i zasięgi, ale unikamy bezpośredniego związku z polityką. Po wszystkim … Jak rozpocznie się kampania wyborcza, to jeden będzie miał wizerunek rozsądnego konserwatysty-patrioty, a drugi centrowego liberała gospodarczego. Jeżeli obu z nich udałoby się wprowadzić do drugiej tury, to moglibyśmy otwierać szampana. – odpowiedział pułkownik Aushecker.
Na te słowa, kanclerz zaśmiał się szyderczo i po chwili dołączyli do niego dwaj pozostali uczestnicy narady.
Cramond. Edynburg. 16 kwietnia 2028.
Postać ubrana w czarny kombinezon zbliżała się do ogrodzenia, skrywana przez otaczające ciemności.
Przy ogrodzeniu postać wyciągnęła mały lewarek i odchyliła siatkę na tyle, żeby mogła przejść do wewnątrz parku rozrywki.
Po przejściu przez ogrodzenie, pochylona postać, zaczęła ostrożnie przemieszczać się w kierunku zamkniętej części parku.
Po czterech minutach, postać stanęła przed kolejnym ogrodzeniem, które oddzielało niedostępną część parku od reszty.
Z ciemności od czasu do czasu dobiegały odgłosy ćwiczącej grupy: komendy, przekleństwa, śmiechy, sapanie.
Postać założyła noktowizor, przywarła do grubego słupa ogrodzeniowego i ponad dwadzieścia minut obserwowała nocne zajęcia, prowadzone na jednej z makiet.
Na komendę prowadzącego grupa przerwała ćwiczenia i odpoczywała przez 5 minut. Pod koniec przerwy, prowadzący zarządził, że druga część ćwiczeń będzie prowadzona z użyciem noktowizorów.
Na te słowa, postać drgnęła i zachowując dużą ostrożność, zaczęła wycofywać się w kierunku miejsca, gdzie lewarek odchylił fragment siatki.
Po dojściu do odchylonej siatki, postać prześlizgnęła się na zewnątrz parku rozrywki. Po paru chwilach, intruz ubrany na czarno, rozpłynął się w ciemnościach.
Edynburg. 20 kwietnia 2028.
Komisariat policji.
Do pokoju inspektora Maddoxa wszedł superintendent Robert Mcmarine.
Inspektor siedział za biurkiem, zerkając często na monitor, pisał tekst na klawiaturze.
- Jak ci idzie ten raport ? – spytał Mcmarine podchodząc do biurka.
- Jeszcze minutka, może dwie. – odpowiedział Maddox, skupiony na pisaniu.
Po trzech minutach inspektor zakończył pisanie i wstał od biurka.
- Siadaj, Robert. Przeczytaj, zanim go wyślemy.
Superintendent usiadł przed monitorem i zaczął uważnie czytać raport inspektora. Natomiast inspektor, stanął przy oknie i przyglądał się życiu dużego miasta.
Mijały minuty, podczas których superintendent czytając, kiwał głową z aprobatą, a inspektor patrzył przez okno.
Ten stan rzeczy przerwało głośne pukanie. Po wezwaniu inspektora, do pokoju wszedł posterunkowy Gibbs.
- Co tam, Gibbs ? – spytał Maddox.
- Znaleziono w rzece ciało Billy Mole`a. Utopił się.
Superintendent i inspektor, spojrzeli na siebie.
- Co ?! – zawołał Maddox.
- Wczoraj go znaleziono, wygląda na to, że spadł z mostu, stracił przytomność i już nie wyszedł z wody. Jutro będzie sekcja zwłok. – wyjaśnił posterunkowy.
- Dziękuję, możesz odejść Gibbs.
Posterunkowy wyszedł z pokoju.
- Co raz bardziej przychylam się do twojej hipotezy, Kirk. – powiedział Mcmarine.
- Nawet, jeżeli okoliczności wskazują na wypadek, a sekcja niczego nie wykaże, to dla mnie ta sprawa śmierdzi. – powiedział inspektor Maddox.
- Dopiszesz to do raportu. To chyba jest sprawa dla wywiadu …
Ambasada Rosji. Paryż. 20 kwietnia 2028.
Wice ambasador otworzył swój gabinet i zamknął drzwi.
Włączył komputer i od razu zajrzał do swojej skrzynki. Tam czekała na niego wiadomość. Po odszyfrowaniu, pojawiła się na ekranie monitora:
„Zlikwidowałem ciekawskiego. Operacja nie jest zagrożona. Kruk.”
Londyn. 5 maja 2028.
Centrala MI 6.
Mężczyzna, średniego wzrostu, o wysportowanej sylwetce i włosach koloru blond, wszedł do sekretariatu.
Za biurkiem siedziała kobieta o mlecznym kolorze skóry, kruczoczarnych, kręconych włosach i dużych ciemnych oczach.
- Dzień dobry Fanny.
- Witaj James.
Mężczyzna wyjął zza pleców dużą, czerwoną różę i wyciągnął w stronę kobiety.
- Proszę, to dla ciebie.
- Dziękuję James, niepokoiłam się bardzo, nie było cię ponad tydzień. Tęskniłam …
Kobieta wstała energicznie i wyszła przed swoje biurko.
- Ta róża jest tylko dla twoich oczu, właśnie za straty moralne, moja … Ośmiorniczko.
Kobieta pocałowała mężczyznę w policzek. Zaraz potem odezwał się stanowczy głos w mikrofonie:
- Panno Fanny Manny, proszę nie zatrzymywać dłużej naszego agenta i wrócić do swoich obowiązków.
Kobieta przytuliła się do mężczyzny i szepnęła mu do ucha:
- James, … szpieg, który mnie kocha.
Mężczyzna pocałował kobietę w usta, uśmiechnął się i skierował swoje kroki w stronę drzwi gabinetu szefa.
- Dzień dobry, sir.
- Dzień dobry, 009. Siadaj. – powiedział starszy pan o szpakowatych włosach.
Po krótkim przywitaniu, starszy pan kontynuował:
- Dobrze się spisałeś w Argentynie, 009 … i do tego bez żadnej demolki. – uśmiechnął się szef.
- Misja zakończyła się sukcesem, sir.
- Tak, pełnym sukcesem i … wielkim powodzeniem. Czy wiesz, że skrzynka mejlowa naszej ambasady w Buenos Aires była zapchana przez 26 godzin. Przyszło dziesiątki tysięcy listów miłosnych i propozycji matrymonialnych dla ciebie, 009. – uśmiech nie schodził z oblicza szefa.
- Listy miłosne ? Propozycje matrymonialne ? Nie rozumiem, sir ?
- Wziąłeś udział w konkursie tańca, który był transmitowany na żywo w Argentynie i Urugwaju, czy to było konieczne ?
- Oczywiście sir, w tajnej służbie Jego Królewskiej Mości, muszę wykonywać różne zadania, to było niezbędne dla powodzenia misji.
- Wiem, wiem, 009 … Dla ciebie świat to za mało, ale musieliśmy cię uśmiercić. Ambasada podała komunikat, bardzo wiarygodny, że zginąłeś na Atlantyku, twoja łódź wyścigowa miała wypadek.
- Dziękuję sir, co prawda w Argentynie i Urugwaju jestem spalony, ale … żyje się tylko dwa razy.
Starszy pan wyciągnął z szuflady pendrive`a i położył go na biurku.
- Mam dla ciebie dwie wiadomości.
- Poproszę najpierw złą.
- Obie są dobre. Wysyłam cię na urlop, a na dodatek pojedziesz w swoje rodzinne strony, w kierunku Skyhall.
- Świetnie, ale dlaczego muszę jechać na północ ?
- Odpoczniesz kilka dni w Londynie, a później, po drodze do Skyhall, odwiedzisz Edynburg. Porozmawiasz z pewnym inspektorem policji, który sporządził raport dla ministerstwa, a oni przesłali go do wywiadu. – wskazał ręką na pendrive, leżący na biurku.
- Dlaczego wysłali ten raport do nas, sir ?
- Bo my jesteśmy od trudnych i … dziwnych spraw, 009. – powiedział starszy pan.
- Naturalnie, jak mogłem o tym zapomnieć. O co chodzi, sir ?
- Inspektor, który sporządził raport oraz jego przełożony, uważają, że to sprawa dla wywiadu. Przeczytałem ten raport i moja intuicja podpowiada mi, że oni mają rację.
Agent 009 wziął z biurka pendrive.
- Dobrze sir, w ramach urlopu pojadę przez Edynburg i porozmawiam z tym inspektorem.
- Pamiętaj 009, twoja licencja na zabijanie, jest przywilejem, a nie obowiązkiem.
- Tak jest, sir.
Cramond. Edynburg. 14 maja 2028.
Park rozrywki „Colorful death”.
Pod bramę parku zajechał Aston Martin DB 15, w szarym, metalicznym kolorze.
Mały Mike siedzący w kontenerze urządzonym jako biuro, gdy tylko zobaczył parkujące auto i wysiadającego mężczyznę, mruknął do siebie:
- Na pewno jakiś nadziany gość.
Potem wyszedł szybko z kontenera i przywitał klienta:
- Dzień dobry, witam w parku rozrywki, panie …
- Birdwatcher … James Birdwatcher.
- Michael McPulsive, właściciel … a właściwie to współwłaściciel tego przybytku. Czym mogę służyć ?
- Jestem dyrektorem nowej filii, która na dniach otworzy się w Edynburgu. Nasza centrala w Londynie postanowiła rozszerzyć swój rynek. Przyjechałem przygotować niespodziankę dla naszego zarządu, który przyjedzie na otwarcie oddziału.
- To świetnie pan trafił. A jaka to branża ? – spytał Mały Mike.
- Jesteśmy firmą jubilersko-złotniczą „Goldfinger”. Może pan słyszał ?
„A nie mówiłem, że dziany gość.” – pomyślał Mały Mike i powiedział:
- Przykro mi, ale nie słyszałem, panie Birdwatcher.
- Nic nie szkodzi, ale wracając do tematu, jakie atrakcje może pan zaproponować ?
Mały Mike zaprezentował swój najlepszy uśmiech i powiedział:
- Do dyspozycji naszych klientów mamy: cztery duże makiety, w tym dwie z wymienialnym układem, dwie mniejsze makiety, jedną dla dzieciaków oraz salon gier. Są jeszcze dwie makiety, ale nie ukończone.
- Brzmi zachęcająco. – powiedział Birdwatcher.
- Prawda. Zapewniam, że zabawa jest super. Pole otworzyliśmy co prawda niedawno, ale jeszcze nie słyszałem negatywnej oceny z ust naszego klienta.
- No cóż, w takim razie, to będzie niespodzianka, jaką przygotuję dla zarządu.
- Chodźmy do biura, żeby sfinalizować transakcję, panie Birdwatcher. – powiedział zadowolony Mały Mike.
***
Aston Martin DB 15 odjechał na milę od parku rozrywki i zatrzymał się na uboczu.
James Birdwatcher wysiadł i otworzył bagażnik.
Po paru minutach, dron firmy ”GoldenEye” był gotowy do lotu. Agent 009 uruchomił go i posterował nim tak, żeby podleciał i zawisł na wysokości 50 stóp nad parkiem rozrywki.
Po 10 minutach sesji zdjęciowej, agent Jego Królewskiej Mości, zawrócił drona do miejsca postoju, złożył go i odjechał.
Le Havre. 26 maja 2028.
Przy stole znajdującym się kącie tawerny, siedziało dwóch mężczyzn, popijających piwo z dużych kufli.
- Dobrze ukrył pan skrzynie, kapitanie.
- Oczywiście, panie Arrivant. Statek jest duży, ładunek jest duży, to i dodatkowe skrzynie się zmieszczą. – uśmiechnął się kapitan Pires.
- Proszę zrobić dokładnie jak uzgodniliśmy. W Dublinie zgłosi się do pana człowiek, który poda hasło. Tylko jemu, wyda pan skrzynię i moich ludzi. On wręczy panu, połowę banknotu. W Sunderland, zgłosi się do pana człowiek z drugą połówką banknotu, jemu wyda pan dwie duże skrzynie. Opisy tych ludzi pan zna. Myślę, że nie będzie żadnych problemów z transportem. – powiedział Arrivant.
- Nie pierwszy raz szmugluję towar na Wyspy. Mam nadzieję, że to nie są ładunki jądrowe ? – spytał kapitan statku „Surprice”.
- Nie, to tylko amunicja do haubic i moździerzy. – powiedział Arrivant.
Obaj zaczęli się śmiać i stuknęli kuflami.
Warszawa. 1 czerwca 2028.
Pułkownik Grzegorz Sosabowski przyjął w swoim gabinecie kapitana Józefa Pileckiego i porucznik Karolinę Miłoszewską. Następnie wysłuchał ustnego raportu kapitana, nie przerywając ani razu.
Kiedy kapitan skończył, pułkownik, z nieukrywanym zadowoleniem w głosie, powiedział:
- Bardzo pozytywnie oceniam waszą dotychczasową pracę i … współpracę. Jak wygląda sprawa wyjazdu waszej grupy na obchody ?
- Razem z kapitanem Pileckim, ustaliliśmy, że ja wraz z sierżantem Zielonką, pojedziemy już jutro do Francji i podejmiemy ustalone działania, a kapitan wraz z naszymi … historykami, polecą z Warszawy razem z delegacją prezydencką. – wyjaśniła porucznik Miłoszewska.
Pułkownik wstał i wyszedł przed biurko.
- W takim razie, życzę wam bardzo … nudnych uroczystości.
Hamburg. 1 czerwca 2028.
W ustronnym miejscu, w dokach portowych rozmawiało ze sobą trzech mężczyzn.
- Koordynaty otrzyma pan, po wyjściu na morze, kapitanie. Zabierze pan dwóch moich ludzi, a to jeden z nich. – wysoki mężczyzna wskazał ręką na trzeciego mężczyznę.
- Dżamal.
- Dunkel.
Kapitan Dunkel, dowodzący jednostką „Friedenstaube”, przywitał się z Dżamalem.
- Proszę pamiętać, herr Dunkel, płacimy za wypożyczenie statku i bezpieczeństwo naszych ludzi oraz … za milczenie. Dobrze płacimy. – w słowach wysokiego mężczyzny wybrzmiała groźba.
Kapitan Dunkel odpowiedział spokojnie:
- Nie pierwszy raz pracuję dla was, proszę być spokojny. Moja załoga jest bardzo zdyscyplinowana i dyskretna.
Artykuł chroniony jest Ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
tag: Historia i Teraźniejszość
Inne tematy w dziale Kultura