echo24 echo24
256
BLOG

Niezapomniany urok niegdysiejszej Jastarni…

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 28
Kto nie ma wspomnień to tak, jakby się wcale nie urodził

Motto: Wspomnienia są prawdziwym skarbem, gdyż przypominają nam młodość, z kości i krwi, tę naszą młodość, co z czasu kpi, co nie ustoi w miejscu zbyt długo, co pierwszą jest, potem drugą, tę naszą młodość, ten szczęsny czas, tę parę skrzydeł zwiniętą w nas (Tadeusz Śliwiak)

Antenaci dzisiejszych letników zastali Jastarnię pustą, siermiężną i przaśną, gdzie oprócz dzikiej plaży, kościoła, maleńkiego portu i przycupniętej opodal rybackiej wioski nie było właściwie nic.

Pomieszkiwało się wtedy pod jednym dachem z helskimi Kaszubami w ich skromnych i zgrzebnych obejściach, z wychodkiem na podwórzu i odbijającym zabójczo na zmianę pogody szambem, - zaś za łazienkę służyły: miednica i dzbanek zimnej wody.

Na początku mieszkało się w starej Jastarni, w Borze, pod wielkim kasztanem, nieco później wokół kościoła, na Ogrodowej i wzdłuż Żymirskiego, w końcu zaś nad Zatoką, - gdzie dopiero zaczynał nieśmiało kiełkować zalążek nowej ery współczesnej Jastarni.

Pierwszym letnikom, kaszubscy włodarze Półwyspu nie byli do końca przychylni, gdyż nie rozumieli, że wakacyjne harce tych „odmieńców”, to ich reakcja na siermiężność i smutę doby Peerelu.

Dopiero gdy z nimi wypili kilka beczek piwa przekonali się, że te cudaki to jednak normalni, ciepli i serdeczni ludzie, na których można niezgorzej zarobić.

Wtedy dumni i nie dla wszystkich otwarci Kaszubi przyjęli letników na Hel wpisując ich nieodłącznie w pejzaż wakacyjnej Jastarni, - jedynego miejsca na świecie, gdzie z nieba leje się szczęście o złotej barwie jantaru.

Prócz fascynacji dzikim żywiołem Bałtyku i rarytasowym pięknem Półwyspu Helskiego, niewylewających za kołnierz letników zatrzymał w Jastarni także ozdrowieńczy klimat mierzei z wszechobecnym w tamtejszym powietrzu, przywracającym młodość, wigor i energię jodowym aerozolem, który uleczał kaca nim jeszcze ośmielił się zrodzić.

Pod wieczór zaś, zaczynał się snuć po Jastarni niezapomniany aromat „świętego dymu” starych kaszubskich wędzarni, wabiący najwybredniejszych z wybrednych smakoszy do tych zaczarowanych miejsc, gdzie jak w cynamonowych sklepach, na osmalonym ręcznie kutym ruszcie zwisały ociekające jeszcze ciepłym sokiem szkarłatno brunatne płaty bałtyckiego łososia i płaczące przekłutymi na przestrzał oczami grona opasłych węgorzy, wędzonych z tajemną maestrią na czereśniowym drewnie, - owych nieziemskich cymesów o smaku, który podlany kieliszeczkiem „czystej” przywracał wątpiącym pewność, iż życie potrafi być piękne…

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Idąca w setki ilość wstawianych mi czerwonych łapek to świadectwo, że niemający nic do powiedzenia w temacie piękna polskiej przyrody, wyzuci z wrażliwości, nienawistni i mściwi orędownicy partii Jarosława Kaczyńskiego, - czytają jednak blog z wypiekami na policzkach i czerwonymi uszami.

Najtrafniejszy komentarz:

@skamander [12 sierpnia 2024, 20:24] 

Panie Krzysztofie, napisał Pan: „Kto nie ma wspomnień to tak, jakby się wcale nie urodził”. Ale dla niektórych polityków wspominania z przeszłości są bolesne i raczej chcą wymazać z pamięci to wszystko, co robili wcześniej. Najlepszym tego przykładem jest dzisiejsza opozycja, która wprost nie chce wracać do wspomnień i nie potrafi sobie przypomnieć, co za przekręty robili, gdy byli u władzy. Może bardziej trafnym stwierdzeniem byłoby powiedzenie, kiedy byli przy korycie? I dopiero prokurator przypomina im te czasy, o których nie chcą pamiętać.


Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Rozmaitości