W felietonie „Czeka nas kampania pełna gwałcicieli i brzytew” w Dzienniku, Tomasz Sakiewicz zapowiada, że wraz z nadchodzącymi wyborami „zakończy się historia kilku partii. Nie pomogą nagłe skoki w sondażach ani lisi spryt ich liderów ogarniętych paniką przed osądem wyborców.“ Sakiewicz doskonale bawi się dotychczasowymi gwiazdami politycznego show-biznesu pisząc: „Miki Tusk był zawsze tępioną przez Kaczory myszką. Dziewica Beger przedstawi taśmy cnoty, na których wprawdzie cnotą handlowała, ale to właśnie przekona wszystkich do jej niewinności. Nie wzięli za darmo, to jak mogli za stanowiska?”
Przy okazji dostało się też i ogłaszającemu od jakiegoś czasu powrót do politycznego live-show, byłemu prezydentowi: „Dziewictwo Aleksandra Kwaśniewskiego będzie tu niekwestionowane. Nie ma on nic wspólnego ani z prawem, ani też ze sprawiedliwością.” Sakiewicz stwierdza też, że w nadchodzących wyborach najmodniejszy będzie „styl na Oleksego”. A polskie życie polityczne będzie „pełne pełne gwałcicieli, brzytew i dziewic z odzysku”...
Tymczasem trwają szalone poszukiwania nowych widowni do tego starego nagrania. Zarówno niedawno Kwaśniewski, jak i ostatnio Lis — nie mylić z LiS’em — gorączkowo poszukują nowej widowni do swoich starych-nowych show-biznesów! Kwaśniewski sprowadził na swoje spotkanie na Uniwersytecie wielu znanych konspiratorów znakomicie niegdyś piszących donosy na przyjaciół — a o tym jaka jest nowa widownia Lisa za chwilę...
Całkowicie nowa widownia
Felieton Sakiewicza znakomiczie uzupełnia materiał Piotra Gocieka w dzisiejszej Rzeczpospolitej „Czy Tomasz Lis tylko komentuje, czy już politykuje”? Otóż Lis, mający ambicje zostania politykiem oraz będący jednym z czołowych propagandzistów antypisowskich — na Woodstock w Kostrzynie wrzeszczał do widzów: "Tu jest Polska! Nie będą nas dzielić. Bo jeżeli damy się podzielić, przegramy. Ale my wygramy!". W ten sposób przesłanie prezia Kwaśniewskiego „Wszystkie ręce na pokład”, trafiło do zupełnie nowej widowni.
O tej widowni na Woodstock można przeczytać w materiale Przemysława Wilczyńskiego „Przystanek Dialog” w Tygodniku Powszechnym. Zamieszczono w nim kilka następujących scenek: W pierwszej z nich do seminarzystów ze zgromadzeniu klaretynów spacerujących po gigantycznym woodstockowym polu w nowej roli ewangelizatorów "Przystanku Jezus:
"Jako pierwsza chwiejnie, ale płynnie podchodzi młoda, ciemnowłosa woodstockowiczka. Na ewangelizacyjną ofertę odpowiada brawurowym odsłonięciem znacznej części i tak skąpej garderoby.”
Druga scenka ma nieco inny charakter. Lecz także znakomicie świadczy o tym, jakiego rodzaju specyficzna publiczność jest zainteresowana festiwalową muzyką.
„Proszę księdza. Jest taki motyw. Ksiądz księdzem, religia religią, Kościół Kościołem, ale kto i kiedy zrobi porządek z Rydzykiem? – pyta łysy, do połowy obnażony woodstockowicz z butelką w ręku. – Jest jeszcze taki motyw. Kilka miesięcy temu umarł mój największy przyjaciel, nie wytrzymała mu wątroba, miał 23 lata – od dociekliwości przechodzi do spazmatycznego płaczu. – Jak skończę butelkę, wytrzeźwieję, przyjdę i poproszę księdza o Mszę za niego. Tylko niech skończę Tylko niech skończę flaszkę.”
Jednak, dla socjologów oraz obserwatorów sceny politycznej, może być interesujące, jak ta całkowicie nowa widownia Lisa sprawdzi się w jakichkolwiek wyborach? Czyżby dla nich będą tworzone specjalne „Lis political music-show”?
Kiepskie gwiazdy kiepskiego show-biznesu
Po zacytowaniu w swoim materiale opinii dra Marka Migalskiego, że „Tomasz Lis jest świetnym dziennikarzem, ale byłby słabym politykiem” — Piotr Gociek przytacza jego wypowiedź, że "Na świecie telekracja wypiera demokracje i gwiazdy show-biznesu zastępują polityków. To nie cieszy, ale tak jest. Ta moda dotrze i do nas. Tylko czy potrzebujemy takich polityków? - podsumowuje Migalski.”
Z cyrku jaki zrobiono ostatnio w wielu polskich mediach wynika, że należa one do przodujących na świecie w tej przemianie — a telekracja całkowicie wyparła z nich demokrację. Nie są to bowiem media informujące, lecz media mówiące o rzeczywistości całkowicie przekształcałconej oraz opisywanej przez poglądy aktualnego zabierającego głos tzw. „dziennikarza”. Taka współczesna orwellowska bajka dla swoich, czy osób jeszcze wierzących tym medialnym „informacjom”.
W dodatku, kiepskie gwiazdy show-biznesu już od dawna wyparły polityków. Co więcej, wielu polityków przemieniło się w kiepskie gwiazdy kiepskiego show-biznesu. I chociaż Piotr Gociek pyta się nie o to „Czy nadejdzie czas Lisa”, lecz o to "Kiedy on nadejdzie" — to wolno chyba mieć nadzieję, iż czasy show-biznesu zarówno w wydaniu Lisa, tak samo jak i innego, ostatnio bardzo głośniego LiS'a, zbliżają sie do końca.
Lecz skoro polskie życie polityczne ma być "pełne pełne gwałcicieli, brzytew i dziewic z odzysku”, a poszukiwania nowych widowni przez obydwóch lisów — czyli Lisa oraz LiS'a zbiorowego — trwają, to niestety, ten polityczny show-biznes potrwa zapewne jeszcze przez jakiś czas. Trawestują powiedzenie jednego ze znanych specjalistów od show-biznesu, można powiedzieć „There is no business like political show-business”...