Warto zapoznać się z wywiadem z Joanną Siedlecką, autorką książki "Kryptonim liryka", o działalności SB i agentury SB wśród literatów. Straty dla kultury są z tego powodu niewymierne.
Swoistą puentą świadczącą o współczesnych literatach oraz wartościach przez nich reprezentowanych jest to, że wieloletni donosiciel i agent SB — Wacław Sadkowski, pseudonim SB „Olcha” — został właśnie wybrany przez towarzyszy pisarzy wiceprezesem ZLP. A przecież Sadkowski, jako współpracownik bandytów i agent SB sporządził około 1000 donosów na swoich kolegów.
W "Kryptonim liryka" Siedlecka przedstawia m.in. Kazimierza Koźniewskiego, czyli agenta "33". Koźniewski był harcmistrzem, dziennikarzem m.in "Polityki" oraz autorem wielu książek. Pisał donosy na środowisko Szarych Szeregów, a także na Aleksandra Kamińskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Jana Kotta, Leopolda Tyrmanda, Stefana Kisielewskiego, Melchiora Wańkowicza i Jerzego Andrzejewskiego.
W wywiadzie Siedlecka przytacza stwierdzenie Aleksandra Wata, że donos to ekstrakt komunizmu, a tajny współpracownik jest istotą totalitaryzmu. Warto też zwrócić uwagę na chamskie zachowanie przeprowadzającego wywiad, który narzucał autorce tego typu opinie, jak np.: „Dla pani donos jest ważniejszy od książek”.
* * * * *
Pisarze pisarzom gotowali ten los. Czy nie za mało tu roli SB?
TW byli tylko jej narzędziem, oczywiście to ona inicjowała akcje niszczenia swoich figurantów. Dygatowi np. cenzura zdejmowała felietony, telewizja odrzucała kolejne projekty, zatrzymano film "Hotel Palace" według jego scenariusza. Na kolaudację wydelegowano właśnie Andrzeja Kuśniewicza, którego raport odesłał film na półkę. SB planowała również "intensyfikację działań" wobec Dygata, ale w sześć tygodni po kolaudacji powalił go kolejny zawał. Podobnie było z Tyrmandem, którego również załatwiano absolutnym szlabanem. Zdjęto z ekranów "Naprawdę wczoraj" według jego książki, nie wznawiano mu nawet "Złego". PIW odrzucił "Życie towarzyskie i uczuciowe", nie wypuszczano go za granicę, paszport dostał po siedmiu latach wyłącznie dzięki wstawiennictwu życzliwego mu Romana Bratnego. A po wyjeździe SB próbowała dopaść go, choć już bezskutecznie, w wymarzonej przez niego Ameryce. Niszczono zresztą Tyrmanda różnymi metodami. Roman Waschko, czyli TW "Adam", miał za zadanie rozsiewać plotki, głównie wśród cudzoziemców, że współpracuje z SB.
Uważa pani donosy za część dorobku literackiego pisarzy?
Naturalnie. Pisali je przecież, jak choćby Koźniewski, blisko pół wieku i chyba niemal codziennie. Były dziełem fachowców, ludzi pióra, nie brakowało więc naprawdę nieźle napisanych, z celnymi obserwacjami, dialogiem, pointą. Mistrzem gatunku był niezły również jako "recenzent" TW "Matrat", czyli Władysław Huzik, pełen zjadliwego szwungu konsultant "Olcha" - Wacław Sadkowski. Wyjątkową perfidią i wyrachowaniem odznaczały się donosy Kuśniewicza. Np. odwiedził w szpitalu już bardzo chorego Jasienicę, raportował, że nie rokuje już poprawy, jest w stanie beznadziejnym (umarł trzy tygodnie później), ale prowadził nad jego łóżkiem grę operacyjną - jednym okiem obserwował bowiem umierającego, drugim - Stefana Kisielewskiego, który również przyszedł odwiedzić przyjaciela.
(. . .)
Dla pani donos jest ważniejszy od książek.
Zdaniem Aleksandra Wata, wielkiego znawcy tematu, donos to ekstrakt komunizmu, a tajny współpracownik jest istotą totalitaryzmu. Na skutek donosów pewne książki w ogóle nie powstały, bo ich autorzy, tak jak Jasienica czy Krzysztoń, trafiali na czarne listy, załamywali się. Odchodzili przedwcześnie, nie dając z siebie wszystkiego. A tajni współpracownicy mieli się i mają dobrze. Do rangi symbolu urasta fakt, że Wacław Sadkowski został właśnie wybrany przez kolegów pisarzy wiceprezesem ZLP.
----
za: http://www.dziennik.pl/kultura/article288380/Zdrada_jako_problem_literacki.html